S: Jezu! Słyszałyście to??! Jak to jacyś GWAŁCICIELE!?
I: Tak Sylwia... To króliczek, który zaraz się na nas rzuci i nas zgwałci, a potem zabije!
S: To nie jest śmieszne.
I: Ja mówię ŚMIERTELNIE poważnie..
S: Iza!
I: Słucham?
S: Czemu wy takie jesteście?
M: Sugerujesz coś?
S: Wiecie, że jestem strachajłą...
I: Tak. Wiemy. Wiemy, że boisz się króliczków. !
M: Ale tu ciemno.. Zaraz zabiję się o własne nogi!
I: Tsa.. A mi zimno.
S: Boże! Widziałyście to! Tam coś się ruszyło!
I&M: KRÓ-LI-CZEK! KRÓ-LI-CZEK!
S: No weźcie!
I: Kogo? Co?
M: Jak..?
S: Dobra może znajdziemy jakiś sensowny temat?... BOŻE CO TO!!
I: Króliczek? <śmiech>
S: Nie no, teraz to to nie był króliczek. No chyba, że króliczki mają ok 180 cm wzrostu...
I: Oj Sylwia, Sylwia.
S: Zamknij się!
I: Maja, no powiedz jej coś!
S: Nie mów mi nic...
I&S: Maja?
I: Gdzie ona kurwa jest! MAJA!?!
S: Ja pierdole.. MÓWIŁAM!
I: Zamkniesz się wreszcie panikaro?
S: To ty jesteś jakaś za odważna?! Ciebie by porwali to ty byś myślała, że to żart.
I: Bo to na pewno jakiś żart. Pewnie ona chce nas celowo prze straszyć.
S: Ehe...
I: A no EHE.. To może jej poszukamy.? - Nic nie usłyszałam.
I: Ja pierdolę! Sylwia do cholery! - W dalszym ciągu milczenie które mnie przeraża. Szczerze? Ja po raz pierwszy w życiu się boję! Czemu one mi to robią?!
I: I tak mnie nie prze straszycie! Nie dam się. - Ruszyłam pewnie przed siebie w stronę płotu. Przeskoczyłam go, a ich cały czas nie było, ale jak chcą mnie prze straszyć proszę bardzo. Szłam nie zatrzymując się, nie rozglądając się. Jeśli mi się coś stanie będzie to ich wina bo zostawiły mnie samą. Wiedzą przecież jaka jestem. Moje motto nie zmieniło się odkąd ukończyłam 12 lat. Brzmi ono: "Mam pojebane życie, pojebaną rodzinę i sama jestem pojebana, mam pojebane pomysły, które mogę zrealizować w nawet najbardziej pojebany sposób...".
I: Co to było.. Jezu.. Jak ja głupia. Gadam sama do siebie. . .
Ej, ale serio. Coś tam jest. Coś co ma chyba latarkę, albo coś takiego... - W pewnym momencie poczułam, że ktoś psiknął czymś we mnie, a potem nałożył na mnie worek. To jedyne co pamiętam..
**
Stałam tam z dziewczynami, aż w końcu ktoś we mnie czymś prysnął. Zaczęłam się lekko dusić, aż ktoś zarzucił na mnie worek. Nie pamiętam, co potem było, ale teraz jestem chyba w aucie.. w bagażniku... Z.. SYLWIĄ?!
S: Hej! Wypuszczajcie mnie!!!
M: Sylwia!?
S: Majka!
M: Gdzie jest Izka?!
S: Nie wiem, ale wiem że się duszę!
M: Też! To jest okropne, ten zapach..!
S: A ona myślała, że ja kłamię! Jak stąd się wydostać?! - Walnęłyśmy się w coś, pewnie auto zahamowało.
M&S: Wypuśćcie nas! Halo! - Zaczęłyśmy się drzeć i w coś uderzać. Auto się zatrzymało. Ktoś otworzył bagażnik, ale i tak nic nie zobaczyłam, ponieważ światło latarki mnie oślepiło.
M: Eee. Kto to?
Nim się zorientowałam bagażnik był zamknięty, a Sylwii nie było.
M: Kurde. Dlaczego ja? - Zaczęłam już powoli panikować, a że zostałam sama doprowadzało
mnie już do płaczu.
**
S: Eee? To od początku byliście wy?!
Z: Konkretniej to ja.. <śmiech>
S: A gdzie Harry i Louis?
N: Zostali, poszli po Izę.
S: Aha... A czemu zostawiliście tam Maję?
Z: Tak sobie. Niech se tam posiedzi.
S: Am. Miły jesteś dla niej.
Z: Ja dla każdego jestem miły.
S: No.. Tylko, że dzięki wam dostałyśmy o mało zawału!
Z: Oj tam, oj tam. Nie trzeba było uciekać! <śmiech>
S: A tak a pro po. Gdzie jesteśmy?
N: Niedaleko.
S: Niedaleko czego?
N: Hotelu. A czego?
S: No nie wiem. Wolę się upewnić. . .
**
Lo: Ciekawe, kiedy się obudzi.
H: Wolę, żeby się teraz nie budziła.
Lo: Miły jesteś.
H: No co? Zayn swoją 'ukochaną' trzyma w bagażniku...
Lo: Ale ją wypuści.
H: Znając go.. Zresztą, wiem, że Iza się obudzi, ale wolę żeby to było już w hotelu.
Lo: W sumie.
H: Dobra Lou. Mniej gadania, więcej dreptania <śmiech>
Tyle usłyszałam z rozmowy. Na nieszczęście Harrego, chyba się obudziłam. Tyle, że nie mogę się ruszyć. Dziwne, no nie? Nie wiem, kto mnie w tym worku trzyma, znaczy się wiem mniej więcej kto. No bo to, albo Harry, albo Louis, całe szczęście, że to oni, a nie jacyś porywacze, którzy zobaczyli nas przy fontannie i może mogliby teraz chcieć okupu. Wiem też, że ten kto mnie trzyma zaraz zrobi mi multum siniaków, tyle, że niestety nie mogę nic mówić! To podłe!! Szliśmy tak przez jeszcze 10 minut, choć dla mnie to trwało około 40... Potem ktoś wsadził mnie do... auta?
M: Kto ty?! - Ktoś walnął mnie palcem i zapytał się przerażonym głosem. Znam ten głos.. To.. to Maja! Czyli jednak jest tu ktoś kto może mi pomoże.
M: Odpowiadaj jak się pytam!! - Mówiła łamiącym się głosem. Jak to ona. Zgrywała odważną. Postraszyłabym ją troszkę, gdybym mogła mówić.
**
Boże święty! Zabiję Zayna! Zamorduję ich wszystkich! Jeszcze mi tutaj jakiegoś trupa wrzucili! Oni naprawdę są dziwni. Wiedzą, że jestem strachajło... Dobra. Maja uspokój się. Na pewno nie wrzucili by Ci tu trupa. Może to manekin? Tak! To na pewno manekin! .. A jeśli nie? Dobra. Maja weź się w garść. Zobaczę kto to jest.
**
Nareszcie! Załapała o co chodzi, bo chyba chce zsunąć ze mnie ten obleśny wór, bo ja się duszę!. Nareszcie. Zsunęła go! Jakie to miłe uczucie poczuć świeże powietrze...! Choć i tak cały czas nic nie widzę, to i tak o wiele lepiej.
M: Iza?! To ty?!
Denerwowało mnie to, że nie mogę jej odpowiedzieć. Mam nadzieję, że się skapnie, no bo jeśli nie zrozumie tego, czemu nie mówię ani się nie ruszam to uznam ją za psychopatkę!
**
Boże Święty!!! Izkę zabili! Moją siostrzyczkę!! Wiedziałam, że to jest podejrzane, ale żeby nas pozabijali! Izka już nie żyje.. Sylwia? Może też. Teraz zostałam ja! Zginę!!
M: Iza! Nie umieraj!!
I: Ż. Ży-le!
M: CO?! Jaka "żyła"?
I: Żyję!
**
Sama nie wierzyłam, że wreszcie mogę mówić, ale Maja to na serio panikara? Żeby sądzić, że zginęłam?! Może jeszcze myślała, że mnie zabili!
M: Czemu się nie odzywałaś!? Wiesz jak mnie zestresowałaś?!
I: Nie wiem! Harry i Louis we mnie czymś psiknęli! Jakiś gaz czy coś.. Zemdlałam, potem nie mogłam się ruszać, mówić i nic nie widziałam!
M: A teraz co? Już dobrze?!
I: Kobieto! Nie panikuj tak. Nie mogę się ruszać... Ale skoro wszystko mi przechodzi to pewnie zaraz się też ruszę.
M: Całe szczęście! Już myślałam, że umarłaś! Że nas wszystkie pozabijają!
I: PA-NI-KA-RA! PA-NI-KA-RA!
M: No wiesz jaka ja jestem..[...]. - Przerwałam jej.
I: Eureka! Ja się mogę ruszyć!?
M: To walmy! MUSIMY WYJŚĆ! - Zaczęła walić w ściany auta. Dołączyłam do niej. Po jakichś 15 minutach walenia ujrzałyśmy światło. OTWORZYLI!
M: Wy pojeby, ile tak czekać?! - Od razu jak tylko przestało oślepiać ją światło latarki, rzuciła się na pierwszego lepszego.
I: Co to było, czym we mnie psiknęliście?! Debile, ja nie mogłam się ruszać i nic mówić!!!
H: Co się dziwicie, powtórzę to co mówił wcześniej Zayn - Nie trzeba było uciekać!
S: Ściągnij sobie sukienkę, Majka....
M: Przynajmniej ktoś mi powiedział....
I: Która godzina?
Z: Prawie ranek...
M: Zajebiście, przesiedziałam całą noc w bagażniku. Czyj to był pomysł?!
1D: Zayna!
M: Umrzesz....!!!
I: Dobra, nie wiem jak wy, ale mi się nic nie chce, tylko spać...
N: A ja muszę coś zjeść!
S: A ja poprawić makijaż!
M: A ja jestem za Izi!
H: Przykro mi, nie macie pokoju.
M&I&S: ŻE CO?!
Lo: My dzisiaj wracamy do domu, mieliśmy 2 pokoje do dzisiaj, a że jeden był wasz, to już go nie macie..
M: A co z naszymi rzeczami?!
I: Gdzie będziemy mieszkać?!
S: Skąd wezmę kosmetyki?!
1D: Mieszkacie z nami!
S&I&M: Wracamy do Polski! - Chłopacy złapali nas za ręce i próbowali upchnąć do auta, a że wyrywałyśmy się i darłyśmy jak tylko mogłyśmy, zatkali nam buzię i wrzucili do bagażnika. Samochód chyba ruszył, bo było to tak gwałtowne, (pewnie prowadził Zayn) że walnęłyśmy się o ścianę samochodu. Po kilku minutach znowu w coś uderzyłyśmy. Schowałyśmy się pod workami, gdy po chwili coś nas oślepiło, i poczułyśmy zimny powiew wiatru. Kilka minut minęło, i jednak odnaleźli nas wśród ogromnych worów i wyciągnęli z auta.
I: Błagam, nie róbcie nam tego!
M: Podobno jesteście nam coś winni!
Z: No tak, i właśnie wam pomagamy.
S: Ehee, bardzo!
H: No tak, przyjmujemy bezdomne do domu...
I: Bardzo śmieszne. - Nim się zorientowałyśmy, już zapierałyśmy się mocno o futrynę drzwi. Jednak chłopaków było 5, i na pewno byli silniejsi od nas. W środku było strasznie dużo miejsca, i było naprawdę przytulnie.
M: Wiecie co? Ładnie tutaj.
I: I tak tu nie zostaję, zwłaszcza jeżeli macie tylko 5 pokoi!
Z: Mamy 6 pokoi.
S: To już lepiej...
M&I&S: I tak tu nie zostajemy!
1D: Musicie!
M: Nie musimy!
Z: Musicie!
I: Nie e!
H: Ta ak!
S: Z jakiej racji?!
N: Z takiej! - Chłopacy wzięli nas na ręce, i zanieśli do pokoju w którym stały nasze walizki i 3 łóżka, poza innymi meblami. Usiadłyśmy wszystkie na wielkiej, czerwonej kanapie ze skóry.
I: Dobra. Przeanalizujmy.
1. Było zakończenie roku.
2. Dowiedziałyśmy się, że jedziemy do Londynu.
M:
3. Dowiedziałyśmy się o istnieniu One Direction.
4. Zakochałyśmy się w nich od pierwszego wejrzenia i pragnęłyśmy ich poznać.
S:
5. Doleciałyśmy do Londynu i znalazłyśmy nasz hotel.
6. Harry przypadkowo wrzucił Izkę do basenu zatapiając wszystko co miałyśmy...
I:
7. Przeprosili nas i zaproponowali nam pokój w hotelu i pomoc.
8. Dali nam wszystko, a nawet więcej?
M.
9. Zabrali nas do domku letniskowego, choć droga była bardzo zboczona?
10. Wzięli nas do worków i zaczęli straszyć?!
S:
11. Powiedzieli nam, że nie mamy domu no chyba, że zamieszkamy u nich.
12. Bez naszej zgody wzięli nas tutaj i nie dali nam wyboru!
I: Nie uważacie, że to wszystko jest troszkę dziwne, i że to wszystko dzieje się za szybko?
M: Troszkę. Ale i tak jestem na nich wściekła za to co odwalili!
S: A ja jestem w kropce, bo nie wiem co zrobić . . .
I: Ale, że jak nie wiesz co robić?
S: Bo nie wiem kogo wybrać. Zgodziłam się, żeby chodzić z Niallem, ale kocham też Martina.
M: Martina? Chyba nie chodzi Ci o tego gostka, z którym flirtowałaś!
S: Chodzi właśnie o niego! Odwalcie się od niego.. Niall.. No wiecie. Jest taki dziecinny i obawiam się, że zostawiłby mnie dla kariery.. A Martin? On jest taki męski i silny...
I: Nie rozumiem Cię. Jak możesz przyjąć prośbę chodzenia, ale nie wiedzieć czy się kocha...
S: Kocham! Ale kocham dwie osoby!
M: Ale jak możesz kochać dwie na raz?!
S: No normalnie... A tak ogółem to za dwa dni wyjdę wieczorem..
I: Tylko nie mów tego co mam na myśli.
S: Nie wiem co masz na myśli, ale umówiłam się z Martinem na randkę.
I&M: Głupia!
S: Dobra. Mam was dość! - Wybiegła z pokoju i trzasnęła drzwiami.
*** Sylwia ***
Dlaczego one do cholery mnie nie rozumieją? Przecież... Gdyby były na tym samym miejscu dowiedziały się jak to jest. Nie wiem dlaczego, ale mam już taki charakter. Lubię flirtować i nie przejmuję się zbytnio innymi. Tyle, że faktycznie to może wydać się dziwne, no bo obecnie wygląda na to, że mam dwóch różnych chłopaków. Ale one mną nie decydują. Przecież one się za bardzo tym One Direction podniecają. Przecież to są gwiazdy! Mają miliony fanek i fanów. . . Prędzej czy później zostaną same i będą ryczały. A zresztą za dwa miesiące, niecałe dwa miesiące musimy wrócić do Polski. Więc jestem tu, żeby się zabawić, a nie żeby siedzieć na kloszu z jednym chłopakiem przez dwa miesiące. - Poszłam do parku nieopodal domu zespołu.
Może być? :D Zaczynamy coraz bardziej się rozkręcać, a pod koniec blogowych wakacji będą najlepsze wpisy ;D. To my tak może poprosimy o 40 wejść i 3 komentarze? Mamy nadzieję, że będzie coraz więcej komentarzy i wejść, po prostu z czasem. Jeżeli nie zaglądałaś jeszcze w zakładkę "Pomóż" to prosimy o zajrzenie tam. Bardzo nam tym pomożecie, a przy okazji będzie coś dla was -może mniej trzeba będzie czekać na wpisy :D Do następnego! ;*
Faaaajny : >>
OdpowiedzUsuńSuper rodział !
OdpowiedzUsuńSorry, że nie komentowałam tamtego rozdziału, ale po prostu złapałam lenia i nic mi się nie chciało. Ale przeczytałam.
OdpowiedzUsuńTen rozdział był chyba najciekawszy i najbardziej trzymający w napięciu jaki dotąd napisałyście. Bardzo mi się podobał, chociaż nie pasuję mi, że był taki krótki. Ja lubię długie rozdział! Mam nadzieje, że następny taki będzie... :D
♥♥♥
Jeszcze, jeszcze, jeszcze! Cudowny ten rozdział :) Takie lubię najbardziej - z dreszczykiem! Oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńOkej ! Ciekawe co bendzie z Sylwią
OdpowiedzUsuń