M: Nie! Nie zabijecie mnie!
Usłyszałam wrzaski i pobiegłam do miejsca z którego dobiegały.
Zobaczyłam Zayna stojącego przed jakąś przebieralnią z ciuchami Mai.
I: Co tu się dzieje?
Z: Maja zwariowała.
I: A czemu masz jej ubranie?
Z: Bo ona ma wyjść nago. Bo przecież w saunie jest się nago, no nie?
I: Nie?
H&Lo: I ciebie też to czeka. Wchodzisz do przebieralni dobrowolnie?
H: Czy raczej nie...
I: Chyba jednak wolę dobrowolnie...
Z: Ale za chwilę masz nam rzucić ubranie.
Lo: Wiszą tam poranniki. Ale to tylko na dojście. . .
I: Miło.. - Ruszyłam w stronę przebieralni znajdującej się zaraz obok tej, w której siedzi Maja.
I: Maja. Powiedz. Mi. Co. Tu. Do. CHOLERY SIĘ DZIEJE!
M: No bo ja chciałam aparat. Oni i tak zobaczyli zdjęcia więc go dali. Ale...
I: ALE?!
M: Ale w zamian miałyśmy iść z nimi do sauny. JA MYŚLAŁAM, ŻE TO NA KOSTIUMIE!
I: Po co ja tu wchodziłam.
M: I tak Louis i Harry byli po ciebie dwa razy, ale z kimś rozmawiałaś po polsku, więc dali spokój. Wiedzieli, że przyjdziesz.
I: A to skoro my mamy być nagie, to z jakiej paki oni są w ubraniu?!
M: My się rozbierzemy to oni też. Tak mówili.
Z&H&Lo: NIE GADAĆ PO POLSKU!
M: Bo co?
Z: Bo nie rozumiemy.
I: Bo nie macie.
H: Ale musimy.
M&I: Nie, e.
I: Dobra, ale i tak kiedyś wyjść musimy. - Zaczęłam rozpinać rozporek spodenek, założonych chwilę wcześniej.
M: Ty jesteś zdrowa umysłowo?
Z&H&Lo: Iza, Iza, Iza!! - Dopingowali, jak zrozumieli, że to ja się rozbieram. Zsunęłam spodenki i wyrzuciłam je za kabinę jak kazał Zayn. Po chwili dalsze części garderoby zostały wyrzucone, a wiwaty coraz głośniejsze.
I: Teraz twoja kolej Maja. Jestem już TYLKO NA PORANNIKU. - Powiedziałam głośniej, żeby chłopacy usłyszeli.
M: Chyba Ci mózg zombie zjedli?! Za nic nie wyjdę!!!
Z: Iza, skoro jesteś gotowa.
H: To WYJDŹ! <śmiech>
I: Za chwilę... - Przełknęłam głośno ślinę. Otworzyłam kabinę i wyszłam, na razie jeszcze zasłonięta porannikiem przed kolano. Chyba jednak tym sposobem coś osiągnęłam bo Maja wyrzuciła Spodenki i stanik. Po pięciu minutach również wyszła.
Z&H&Lo: Za nami! - Uśmiechnęli się podejrzanie.
M: Zamorduję Cię. To twoja wina!
I: Sama wyszłaś!
M: Bo nie chciałam zostać sama!
I: A ja nie chciałam zimować w gorącej kabinie!
M: Chociaż ciepło...
I: Miła.
M: I tak byłabyś tam maksymalnie 5 tygodni. A my bez jedzenia potrafimy wytrzymać.
I: Gorzej z naszym organizmem.
M: Li, ratuj. Chociaż ty bądź normalny. . .
I: Miłe. Ja też się boję!
M: A ja mam asa!
I: To znaczy?
M: Miałam przy sobie jeszcze jeden strój, który mam teraz na sobie. <śmiech) - Powiedziała po polsku.
I: ZDRAJCA! Czyli, że tylko ja będę biedna? - Również powiedziałam po polsku.
M: Wiesz, jak się rozbierzesz, to twój wzrok zadowoli 3 nagich przystojniaków <śmiech> . - Dodała także po polsku.
I: Ha, ha. Śmieszne wiesz?
Z: Co przed nami ukrywacie?
M: Nie nic.
I: Tylko to, że Maja jest nieuczciwa.
M: Zamknij się!
I: Oszukałaś mnie i ich!
Z: Dlaczego?
M: Nie nic. Iza uderzyła się mocno w główkę i teraz gada od rzeczy.
I: Chodzi o to, że Maja jest niezupełnie naga...
M: Zginiesz! - Rzuciła się na mnie i zdjęła ze mnie porannik. Odruchowo zasłoniłam się nie miejąc w głowie nic innego.
I: To ty zginiesz.
Z: Owszem zginie. <śmiech>
H: A poza tym. Nie musisz się zasłaniać.
Lo: I tak już Cię zobaczyliśmy.
I: Ha, ha. A dlaczego nie ma tutaj Liama i Nialla?
H: Nie zmieniaj tematu, a poza tym. Alex jest w sklepie i Liam razem z Niallem czekają na nią, Eleanor i Danielle.
I: Ouf.. Chociaż nie będziemy same.
Z: I jesteśmy na miejscu.
Lo: Zapraszamy!
I: A mogę odzyskać swój porannik?
H: I tak za chwilę musiałabyś go zdjąć.
I: No to idźcie przodem.
Z: Prędzej czy później. Siłą czy też nie...
M: Boję się!
H: I masz czego...
Lo: A więc. Chodźmy. - Ruszyli w trójkę przed nas, a ja miałam ochotę Majce powyrywać włosy, choć i tak wiem, że Zayn zemści się na niej lepiej niż ja. I ja mu w tym pomogę. . .
Przed nami był gigantyczny basen, a'la solarium i inne egzotyczne atrakcje. Normalnie mini egzotyczna wyspa.
I&M: Jak tu pięknie! - O mało z zachwytu się nie odsłoniłam.
M: Ale i tak nie chce tu być.
I: Skończ. Mam gorzej.
M: A ja będę miała gorzej.
I: Owszem. Będzie miała gorzej, no nie Zayn?
Z: Pewnie! <śmiech>
H: Co nie znaczy, że dużo gorzej.
M: A pro po. Jesteśmy nie równo. . . Obiecaliście coś.
Z: Odezwała się.
Weszliśmy, stanęliśmy przy jakiejś palmie, za którą było coś co przypominało jaskinie. (Ale oni muszą mieć kasy, żeby coś takiego mieć). Harry i Zayn odeszli od nas kawałek.
H&Z: Iza, chodź na chwilkę.
Podeszłam. Ciekawe co chcą. Po minie Majki można wywnioskować, że nie jest zadowolona tym, że zawołali mnie, a nie ją.
I: Co chcecie?
Z: Czego ona się boi? Czym ją przekupić?!
I: Maja boi się ciemności, znaczy się bycia samej w ciemności. I robale. To jej słaba strona.
Z: BINGO!
I: To znaczy?
H: Niall...
I: To znaczy??
H: Niall hoduje pająki!
Z: A tam jest jaskinia do spania w a'la dziczy.
H: Na kluczyk. - Zamachał mi srebrnym kluczem przed nosem.
I: Proszę bardzo. Zemszczę się. - Dopiero teraz zorientowałam się, dlaczego oni, a zwłaszcza Harry się tak na mnie patrzy. I zorientowałam się, że nie ma Louisa?! Momentalnie to zrobiłam, a oni wybuchli śmiechem.
I: Tak, bardzo śmieszne...
Z: Czego wy się wstydzicie?
H: Piękne jesteście...
I: Tego, że znamy się niespełna 2 tygodnie?
H: Czas nie robi różnicy. Ja się czuję jak bym was znał od urodzenia..
Z: Dobra, mniej gadania. Do roboty.!
I: Jak ją tam sprowadzimy?
Z: To już należy do ciebie.
I: To poproszę klucz. - Harry posłusznie mi go wręczył, a ja poszłam do Mai.
I: Idziemy się przejść? Chłopacy powiedzieli, że tam w tej jaskini możemy się zamknąć i być sam, na sam. - Pokazałam jej klucz.
M: Fiu. Czyli już nie jesteś zła?
I: Postaram się wybaczyć. - Z tyłu pleców zrobiłam X.
Poszłyśmy przed siebie. Maja weszła do jaskini. Ja stanęłam w wejściu.
I: Poczekasz chwilę? Pójdę po mój szlafroczek. ok?
M: Nie ma sprawy. - Usiadła w kącie jaskini, a ja pędem zamknęłam drzwi i prze kluczyłam zamek znowu się odsłaniając. Czemu ja do cholery ciągle o tym zapominam.!? Ale zresztą, już nie czuję się tak nieswojo. Chłopacy stali już obok mnie i wręczyli mi przewiewną sukienkę po czym przybili piątkę.
M: O co tu kurwa chodzi?!
I: Kara.. <śmiech>
I: A tak to, czemu zmieniliście decyzje i jednak daliście mi sukienkę?
H: Bo zaraz przyjdzie Lou, Niall i Liam z dziewczynami.
Z: Dobra, dobra. Przejdźmy do punktu drugiego. Zaraz będzie Niall!
Jak by wywróżył z kart, chwilę później zobaczyliśmy biegnących Alex i Nialla, a za nimi resztę. Czemu Zayn i Harry są tacy zboczeni, a Niall nie?
Z: Po proszę.
Niall wręczył mu dość spory słoik. Zobaczyłam tam pająka ok. 22 cm. Włochatego, czerwono-czarnego. On przykuł moją uwagę. Było tam jeszcze kilkanaście mniejszych i parę średnich. Zayn otworzył jakiś mały zameczek przy podłodze i wpuścił tam pająki.
Z: Teraz wystarczy czekać.
**Maja**
Jak oni mogli mi to zrobić?! Podła Izka, podły Zayn i Harry! Pewnie Izka powiedziała im, że nie lubię siedzieć sama w ciemnych pomieszczeniach. No nic. Kiedyś chyba stąd wyjdę? E tam, jeszcze tylko 5 tygodni. Wytrzymam...! Chyba... Ten problem, że chyba robi wielką różnicę. Po chwili usłyszałam jakby coś małego chodziło po ziemi. Odsunęłam się szybko i nasłuchiwałam. Tego czegoś było coraz więcej...
M: AAAA!!!!! -Zaczęłam drzeć się na cały Londyn, a jaskinia robiła dodatkowe echo. Zaczęło po mnie chodzić coś włochatego, biegałam w tę i we w tę, darłam się coraz głośniej, strzepywałam to coś, ale i tak mnie obłaziło.
M: KURWA WYPUSZCZAJCIE MNIE!!!! - Zaczęłam nawalać pięściami mniej więcej w to miejsce, w którym było przejście. Odpowiedziało mi jedynie głuche echo " Mnie! Mnie. Mnie..." Ciągle powtarzałam te czynności. Biegałam w tę i we w tę, zdzierałam sobie coraz bardziej gardło. Kiedy oni mnie wypuszczą?
**
Wszyscy we czwórkę (Ja, Harry, Zayn i Niall) Nie mogliśmy wyrobić ze śmiechu. Tarzaliśmy się po ziemi. Niewtajemniczeni patrzeli na nas ze zdziwieniem, a Eleanor i Danielle (Bóg wie, która to która) patrzały ze zdziwieniem na mnie.
E: Co was tak śmieszy? - Spojrzała wyczekująco na Louisa.
Lo: Ja nic nie wiem...
D: I może wyjaśnicie, kto to? - Spojrzała na mnie i Alex.
N: To jest Alex, moja dziewczyna. - Uśmiechnął się, a Alex patrzała na niego ledwie przytomna.
H: A to jest Iza, moja dziewczyna - Również się uśmiechnął, ukazując swoje dołeczki.
Z: A tam, za ścianą jest Maja, moja dziewczyna <śmiech.>
I: Może ją wypuścimy.?
Z: A może nie? Niech się nauczy.
I: Na szczęście ja zrobiłam to co chcieliście.
M: WYPUSZCZAJCIE MNIE!
I: Dobra, już jej chyba starczy..
H: Nie, nie.. - Chciał mnie wziąć na ręce, ale opamiętał się, że poza sukienką nie mam nic na sobie.
Podeszłam do drzwi.
I: Odsuńcie się. Stanie naprzeciw drzwi, bądź niedaleko grozi zgonem.
D: A to czemu?
Z: Pajączki!
N: Nie takie zwykłe.. Moje pajączki.!
Wszyscy posłusznie się odsunęli, a ja otworzyłam drzwi. Maja wyleciała jak poparzona.
N: Wolniej! Bo zrobisz krzywdę Lisie!
M: Umrzecie śmiercią marną!!!
**
Jakoś wybiegłam stamtąd. Od razu złapałam aparat Zayna, i pobiegłam na górę. Złapałam laptopa i zalogowałam się na twitterze. Ciekawe, czy Zaynowi spodoba się taki tweet? Po kilku minutach w internecie już rozprzestrzenił się mój tweet "Zayn, zemsta jest słodka... Tak jak ta fotka!" Poniżej zamieściłam kompromitujące fotki Zayna. Od razu pobiegłam pod prysznic, i ubrałam się w świeże ciuchy. Z szafy wytargałam TO. Łatwo było iść do pokoju Hazzy. Wzięłam pamiętny aparacik i zrobiłam to samo co z Zaynem. Teraz został Niall i Izka. Proste, pochować przed Niallem żarcie. Izka... Hm.... Nie, nie ma innej zemsty! Do czarnego worka wpakowałam wszystkie ręczniki, ciuchy, poduszki i inne pierdołki. Prawie dałam się złapać Louisowi, ale jakoś mi to uszło. Rzuciłam worki przez okno i sama z niego wyskoczyłam. Pobiegłam schować je, a potem wróciłam.
I: Widziałaś gdzieś ciuchy? Nie wiem gdzie są...
M: Może w praniu?
I: Ta, wszystkie? Z resztą sprawdzałam. Niczego nie było! Dziwne, nie?
N: Gdzie jest żarcie?! - Izka odwróciła się w stronę głosu Nialla. Wykorzystałam moment, i Izka już nie miała na sobie sukienki... szybko wybiegłam śmiejąc się. Sukienkę schowałam tam, gdzie resztę ubrań. Ciekawe, cz chłopacy skapnęli się już, że na nich zemsta została dokonana. Dziwnie się zachowuję.. Szczegóły. To przez pająki. Pewnie mnie pokąsały. Nie mam zamiaru wracać do domu, w którym są pająki, więc poszłam do hotelu. Jak to szło? Fontanna - jest. Płot? No dobra, nie mam na co ani na kogo skoczyć... Kit. Zeskoczyłam. Nie było tak źle. Podbiegłam do łódki. Już dopływałam do brzegu..
M: JAK TYM SIĘ HAMUJE?! - Zaczęłam się drzeć. Łódka walnęła o brzeg. Dobra, znowu mi się upiekło. Złapałam swoją złoto - czarną kopertówkę. Wyjęłam z niej zdjęcia Zayna, spojrzałam na nie, i spróbowałam wyszukać okno jego pokoju. Chyba jest... Zayn ostatnio zostawił je uchylone. Zmieszczę tam rękę, przez okno się wejdzie. Zaczęłam wdrapywać się po drzewie w kierunku okna, kiedy telefon w kopertówce zadzwonił głośno i zaczął drgać. Poleciałam z drzewa prosto na dół, spadając tym samym na tyłek. Spojrzałam na wyświetlacz - Zayn. Po chwili znowu telefon zadzwonił - Harry. I tak po kolei dzwonili Zayn, Harry, Izka, Harry, Izka, Zayn.. Wyłączyłam telefon i znowu zaczęłam wdrapywać się po drzewie. Włożyłam rękę za okno. Otworzyłam je i wskoczyłam do środka. Zeszłam na dół, zrobiłam naleśniki i rozsiadłam się n kanapie. Niezręczna cisza. Nigdy nie siedziałam tak sama i nie miałam aż takiej ochoty otwierać jadaczki. zmyłam naczynia, posprzątałam trochę. Włączyłam telefon. Już nie dzwonili. Usiadłam i zaczęłam słuchać muzyki. Zaczęło się ściemniać. Może tu przenocuję? Nie mam ochoty iść w nocy sama przez lasek. Rozłożyłam się na kanapie i dalej słuchałam muzyki.
**
Maja zerwała ze mnie sukienkę. Prędko zasłoniłam się przed Niallem, choć i tak zauważył już o wiele za dużo. A więc już 4 członek zespołu widział mnie nago. . . Zabiję ją.
I: Ja... ty... bo... To MAJA!
N: Nie no, zawołać.. kogoś?
I: Tak, żeby mnie więcej osób zobaczyło.
N: Przynieść Ci coś do ubrania?
I: Właśnie.. To dlatego nie było żadnych ubrań! Ona to zaplanowała!
Z&H: KURWA CO TO MA ZNACZYĆ?!
I: Świat się wali? Maja zwariowała? Czy te twoje pająki na serio były oswojone?
N: No tak, a nawet. Nie mają żadnego jadu.
Po chwili zszedł na dół Louis, i Eleanor.
I: Kurwa.. Niall! - Schowałam się za niego, żeby Eleanor nie uznała mnie za psychopatkę, a Lou chyba zrozumiał o co chodzi bo wziął El na górę, a po chwili zrzucił mi: Czerwone rurki, szarą bluzkę z jakimś nadrukiem i czarne trampki. Oczywiście wszystko męskie, ale zawsze coś.
Pobiegłam do łazienki się przebrać i poszłam zobaczyć na górę co stało się Zaynowi i Hazzie.
Ledwo otworzyłam drzwi, a ta dwójka już na mnie naskoczyła.
H: Jej hasło!
Z: Podaj! Jak to kurwa!
H: Usunąć! To straszne!!
Z: Błagam powiedz, że wiesz!
H&Z: URATUJ NAS!
I: Powoli... Co się stało? - Zayn i Harry wręczyli mi swoje tablety, na których były dość kompromitujące zdjęcia.
I: Cieszcie się, że nie wstawiła nagich.
H: Bardzo śmieszne!
Z: Powiedz, że znasz jej hasło.
I: Spróbuj twoje imię i nazwisko, jak nie wejdzie to nie wiem.
Poszedł szybko sprawdzić.
Z: WESZŁO! Już usuwam te tweety!
H: Iza, a taka pro po. Czemu masz na sobie ubrania Lou?
I: A jak myślisz?
Cisza..
I: Dobra, ty to już lepiej nie myśl. Maja zwinęła wszystkie ciuchy.. . I zerwała moją sukienkę. Wiem, bardzo mało prawdopodobne, ale prawdziwe.
H: Fiu, a już myślałem (...)
I: Mówiłam, nie myśl!
Super! Szczere:
OdpowiedzUsuń-A juz myslalem
-Mowilam nie mysl!
Wpis mi się spodobał. Czekam na dalsze posty. ( :
OdpowiedzUsuńSuper! Pozazdrościć talentu pisania! :)
OdpowiedzUsuń