Z: Może, jednak poszukamy Mai?
I: Mam jej już dość...
Chociaż i tak przymusem po jakichś 20-30 minutach wyszliśmy z domu w poszukiwaniu naszej kochanej psychopatki.!
I: Dobra, myślimy gdzie mogła iść blondynka, której pająki zżarły mózg.
Z: Mam! Idziemy do lasu!
I: To znaczy?
H: Właśnie! Pewnie poszła do domku letniskowego, no bo gdzie indziej!
I: W sumie.. Można by tam zajrzeć.
Poszliśmy, a raczej pobiegliśmy przed siebie do lasku, pamiętnym mostkiem... (Na szczęście teraz miałam na sobie dłuższe spodnie, bo pomyślałam, o tym, że może zrobić się zimno.
Z: Bingo!
I: Światło się pali...
Z: Może zrobimy jej mały, niewinny dowcip? W ramach zemsty...
I: Żeby znowu jej szajba odbiła? - Spojrzałam na Nialla i automatycznie się zaczerwieniłam.
I: W sumie, to się zgadzam.
H: Czyli, że co jej zrobimy?
I: Zayn, panie nasz. Wysil swój piękny mózg i coś wymyśl!
Z: Hm. Niech pomyślę. . . Ona boi się horrorów?
I: Boi się ich, jak jest sama.
Z: Bingo!
N: Na co wpadłeś geniuszu? Moja Lisa już Ci w tym nie pomoże...
Z: Nie potrzebuję jej! Zaraz wrócę! - Pobiegł za domek letniskowy.
I: Gdzie on poszedł?
H: Pewnie po nasze stroje ... straszne stroje.!
I: Ha, ha. Będzie fajnie, coś tak czuję!
H: Mniej fajne jest to, że moje fanki mają moje zdjęcie, dosyć prywatne.. Szczęście, że nie dała tego nagiego. . .
I: No to ja miałam gorzej. - Znowu spojrzałam na Nialla.
I: Już tylko Liam, mnie nie widział...
W tym momencie podbiegł Zayn przebrany za jakiegoś... Hm. Wyglądał jak morderca zawodowy.
I: WOW! Ja bym się przestraszyła.
Z: To dobrze, ale trzeba skombinować coś jeszcze... Ma ktoś ten program mutujący głos?
A: Ja mam!
Z: Świetnie.. Podaj! - Zmienił swój ton głosy na naprawdę niski i nagrał wiadomość. " Witam, z tej strony Komisarz (wymyślił sobie jakiegoś) Koniec pierwszego nagrania, pewnie w tym momencie będzie czekał na reakcję Mai. Drugie nagranie "Dzisiejszej nocy z miejscowego psychiatryka zbiegł morderca, który swe ofiary zamordował w brutalny sposób z pomocą kogoś, kogo nie udało nam się złapać, ale najprawdopodobniej teraz się z tą osobą spotka. Po zabójstwach ofiary zjadł... Jeśli jesteś mieszkańcem Londynu i znajdujesz się niedaleko lasu przy ulicy (podaje ulice) strzeż się, zabezpiecz drzwi i okna, bo on może przyjść do Ciebie. No i trzecie. "Proszę się zabezpieczyć, a teraz muszę kończyć, aby ostrzec innych mieszkańców, dobranoc."
Z: Teraz zadzwonimy do niej z mojego drugiego telefonu i to puścimy.. .
Wybrał numer.
M: Halo? - Odparła lekko zdezorientowana.
Z: "Witam, z tej strony komisarz (...)"
M: Słucham, w jakiej sprawie pan dzwoni? - Odparła już pewniej.
Z" "Dzisiejszej nocy z miejscowego psychiatryka zbiegł morderca, który swe ofiary zamordował w brutalny sposób z pomocą kogoś, kogo nie udało nam się złapać, ale najprawdopodobniej teraz się z tą osobą spotka. Po zabójstwach ofiary zjadł... Jeśli jesteś mieszkańcem Londynu i znajdujesz się niedaleko lasu przy ulicy (...) strzeż się, zabezpiecz drzwi i okna, bo on może przyjść do Ciebie. "
M: Boże... A ja właśnie jestem w domku w środku lasu.. - Chyba się nabrała, bo jej głos zaczął się lekko łamać z przerażenia, a Zayn się cieszył, że powiedziała akurat to.
Z: "Proszę się zabezpieczyć, a teraz muszę kończyć, aby ostrzec innych mieszkańców, dobranoc."
M: Dobranoc, oby DOBRA noc..
Zayn się rozłączył, po czym wszyscy wybuchliśmy niekrytym śmiechem.
I&A: Ha, ha! Ale się nabrała! - Spojrzałyśmy na siebie z Alex, po czym przybiłyśmy sobie "piątkę"
Z: Nie wiedziałem, że mam taki głos. <śmiech>
H: To było serio świetne!
N: Ja bym teraz poszedł po zapas jedzenia na jej miejscu. <śmiech>
I: Jak ona się dowie, że to my to nas zamorduje! Teraz to mnie pewnie przed... Dobra już nic..
A: A ciekawe co mi zrobi? <śmiech>
N: Obronię Cię. - Odparł nieśmiało.
I: Dobra, a więc co teraz?
Z: Teraz Zayn-kosiarz - WKRACZA DO AKCJI ! <śmiech> Idźcie się gdzieś schować, żeby nie widziała was.
Pobiegliśmy za krzaki, a Zayn-kosiarz chwycił mnie za ramię i wręczył torbę którą trzymał.
Z: Ty mi pomożesz..
I: Z przyjemnością?! <śmiech>
Pobiegłam się szybko przebrać w krwawy stój, po czym podbiegłam do Zayna.
Ten zaczął walić młotem w drzwi. Szczerze to ja na miejscu Mai dostałabym zawału!
Z: Kop w ścianę. - Szepnął do mnie.
Posłuchałam go i z całej siły zaczęłam walić w ścianę czarnym półbutem, na grubej podeszwie i 3 centymetrowym obcasie.
Zayn nacisnął klamkę, ale Maja najwidoczniej zdążyła zamknąć już drzwi. Uśmiechnął się do mnie, chyba zrozumiałam co chciał mi przekazać. Wyjęłam wsuwkę z moich włosów i włożyłam ją w zamek. (Jak nie wspomniałam to jestem świetna w otwieraniu drzwi wsuwką). Drzwi się otworzyły. Światła na dole były po zgaszane. Dom wyglądał serio jak z HORRORU.
Zayn- kosiarz wyjął ze swojej torby mini piłę mechaniczną. (Jak by oni przyszli do mojego domu z tekstem "cukierek albo psikus" i powiedziałabym psikus, to mam wątpliwości, czy by w ramach tego psikusa na serio mnie nie zabili?). Poszłam w stronę schodów. - Zayn chwycił mnie za rękę i dał mi sprej(Ten sam, kiedy wsadzili nas do auta pół przytomne) i nóż.
Z: Sprej, w razie gdyby się zawzięła i chciała się bronić, nóż, żeby ją przestraszyć. - Zaśmiał się jak ten przebieraniec z filmu "Scream".
Uwielbiam straszyć ludzi. - Ruszyłam przed siebie. Na górze było tak samo ciemno, jak na dole. Wyciszyłam się, aby usłyszeć czyjś szept, albo jakiś drobny szmer.. Nic. Kompletna cisza.
**Zayn**
Wziąłem ze sobą Izę, dlaczego? Dlatego, że ma podobny charakterek. Uwielbiamy straszyć ludzi i myślę, że jesteśmy w tym świetni, a na dodatek pomogła mi otworzyć drzwi. Poszła na górę. Ja sprawdzę dokładnie dół, konkretniej łazienkę... - Poszedłem w stronę białych drzwi.
Nacisnąłem klamkę, zamknięte. Na pewno jest tam.. Czyli, że ją troszkę postraszymy..
Zacząłem szarpać zawzięcie za klamkę, a potem z całej siły kopnąłem drzwi. Ciągle nic. Wyjąłem moją malutką piłę i włączyłem ją. Usłyszałem ciche szepty. Nie zrozumiałem. Mówiła coś, ale po Polsku. Może się modli? Ciekawe czy zaczaiła, że w łazience są drugie drzwi prowadzące prosto do schodów, na górę. Jak nie ja się ją zajmę, zrobi to Iza. . .
**
Podeszłam do pierwszych drzwi, do pierwszej Sypialni. Na wszelki wypadek chwyciłam mocniej a'la sprej, którym bym uśpiła Maję.. Ciekawe czy będzie próbowała mnie zabić.
Weszłam. Rozejrzałam się wszędzie, pod łóżkiem, do szafy, za drzwi. Nie ma jej. Nie tu... - Poszłam przeszukiwać dalsze pokoje.
**
Boże, boję się. - Siedziałam za zasłoną prysznica. Odmówiłam parę najbardziej znanych mi modlitw, na wszelki wypadek. - Ktoś szarpnął za klamkę. Automatycznie się podniosłam i zaczęłam się modlić troszkę głośniej, ale oczywiście po Polsku. - Usłyszałam piłę.. Tak, to musiała być piła, rozejrzałam się na około w poszukiwaniu czegoś do obrony. Zauważyłam tylko drugie drzwi. Nacisnęłam za klamkę. Otwarte. - Ruszyłam przed siebie po tajemniczych schodach.
M: Może nie powinnam jednak zwiewać..?
Dobra, jak będzie tak będzie. Wystarczy się modlić o przeżycie. . .
Doszłam na górne piętro. Usłyszałam kroki. TO był albo on, albo ten jego 'asystent'. . . - Nacisnęłam klamkę od pierwszego lepszego pokoju i schowałam się do gigantycznej szafy znajdującej się w nim. Była prawie pusta, więc bez problemu się tam zmieściłam.
**
Przejrzałam kolejne dwie sypialnie, w dalszym ciągu niczego, ani nikogo, kto by przypominał Maję, nie zauważyłam. Czwarte drzwi. Ta, to musi być tu. Są tu jeszcze tylko dwa pokoje, jedna sypialnia, jedna łazienka. W łazience chyba by się nie schowała, chociaż w desperacji...
Nacisnęłam klamkę. Drzwi były otwarte. Znowu się wyciszyłam. Usłyszałam czyjś oddech, bardziej przypominający sapanie z przerażenia. Bingo! Znalazłam ją...
Delikatnie podeszłam do łóżka, choć i tak usłyszała mnie ze względu na obcas i panele..
Pod wyrkiem się nie schowała. Odwróciłam się. Wyjęłam nóż i delikatnie otworzyłam szafę. Z początku jej nie zauważyłam. i przejechałam nożem po wnętrzu. Zahaczyłam o nią. Delikatnie ją przecięłam, a ona walnęła mnie twardym, męskim butem w brzuch. Zobaczyłam jej ramię. A więc tu ją przecięłam.
M: Zostaw mnie psychopato.
Nie odzywałam się. Poznałaby mnie po głosie. Prysnęłam w nią sprejem. ( Po drodze przeczytałam, że mała ilość wystarcza na jakieś 15 minut morderczego snu...) Padła na ziemię, a ja zawołałam Zayna. Położyłam nóż niedaleko jej, a ona ostatnimi siłami przecięła jeszcze moją kostkę, po czym chyba mnie poznała.. Konkretniej to mogła domyślić się po tatuażu, który tam miałam.
Zayn przybiegł, jak spała już całkowicie.
Z: Może nie powinienem jednak dawać Ci noża?
I: Może nie powinien być on taki ostry?
Z: No, tylko niczego nie zakrwaw bo Liam nas zabije..!
I: Ups.. - Maja leżała przecież na jakiejś białej koszuli swoim ramieniem...
Z: Dobra, mniejsza. Odkupię mu tą koszulę. Musimy coś z nią zrobić. - Chwycił ją na ręce i zbiegł na dół.
Z: W Szufladzie są nożyczki i lina. Weź je i chodź.
Posłuchałam go. Faktycznie znalazłam potrzebne przedmioty, a dodatkowo wzięłam także taśmę i wybiegłam z domku, prosto na Harrego, który już po mnie biegł.
H: Szybko..!
I: Mam obcasy.! - Bez zastanowienia wziął mnie na ręce i pobiegł do lasu, pewnie do Zayna.
Tak, zgadłam. Rzuciłam Zaynowi trzy przedmioty. Przywiązał Maję do drzewa i zakleił jej usta taśmą, po czym nasza trójka odbiegła i czekaliśmy, aż się obudzi.
I: Która godzina?
H: Koło północy..
Z: Za jakieś 2-3 minuty się obudzi, a punktualnie o północy puszczę skowyt wilków z mojego telefonu.
Jak na życzenie, obudziła się. Od razu zaczęła się szarpać i próbowała wrzeszczeć. Zayn spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu. 23:59. Poszukał już nagrania. Wybiła 0:00. Włączył.
Maja zamilkła, nie chcąc pewnie przyciągnąć głodnych wilków. Po chwili Louie przyszedł z dwoma owczarkami niemieckimi, z pyszczkami usmarowanymi w czymś białym, tak, że wyglądały jak by miały wściekliznę.
**Maja**
Co to ma kurwa być?! Co tam robiła Izka?!?! Nie no, zaraz zawału dostanę... Kurwa, teraz ramię mnie szczypie... Ja pierdolę!!! Nic przecież nie mówiłam, co tu robią te psy?! Kurwa, kurwa, kurwa.... Ja już nienawidzę zwierząt... Kurwasz no, czemu one tak warczą?! Ojcze nasz, któryś jest w niebie....
**Lou**
Szczęście, że El kocha zwierzęta. A te aparaciki są pomysłowe!
L: Bierz! - Powiedziałem do pilocika od aparatów wpiętych w uszy psów, a te od razu zaczęły warczeć wrogo na Maję.
Z: Dobra, można ją już chyba wziąć do domu?
I: Może..?
Podeszli do niej i ją odwiązali. (Zayn na wszelki wypadek miał sprej usypiający.)
Zaraz jak ją odwiązali, rzuciła się do ucieczki.
**Maja**
Kurwa mać, co to ma znaczyć?! Na pewno by mnie nie rozwiązali, ale dobra, może modlitwy się sprawdziły? Spojrzałam na swoją rękę, pod ciemno - czerwoną krwią skrywała się moja blada ręka. Nie wiedziałam gdzie biec, no dobra, biegnę przed siebie... Tylko kłopot, będę tak biec do końca życia? Muszę mieć przecież cel. Chuj z tym! Skoczyłam do wody, i płynęłam w stronę domku letniskowego, ale to nie był zbyt dobry pomysł... Przecięcie strasznie zaczęło mnie boleć i szczypać. Zaczęłam się dusić, znowu ten zapach... Nie mówcie mi, że to byli oni...
Obudziłam się, prawie że z krzykiem, ale się pohamowałam. Może to był tylko sen? Zaczęłam rozglądać się po pokoju, dziwne, że nie ma tu Izki... Ej no, ja jestem w łóżku dwuosobowym, taki problem. Spojrzałam na ramię, miałam je owinięte bandażem.
M: Kurwa czemu to nie jest sen... - Zaczęłam gadać sama do siebie? Dziwna jestem. Odkryłam kołdrę.. Kurwa, czemu ja mam na sobie bluzę Zayna? Jeszcze lepiej. Cicho się rozejrzę po domku... Kurwa, czemu ja ciągle mówię kurwa?! Dobra, chyba jestem w domku letniskowym, w pokoju Zayna. Oj, nie odpuszczę im tego! Tym razem przegięli. Wracam do Polski! Chciałam otworzyć drzwi, ciągnęłam za klamkę, szarpałam, nic. Kopnęłam drzwi i usiadłam na łóżko, zakładając ramiona w pasie.
M: Ma ktoś ochotę mnie wypuścić?! - Zaczęłam drzeć się, ale nikt nie reagował. Na parapecie leżała moja kopertówka. Zajrzałam do niej, niby OK. Spojrzałam na telefon. Nowa wiadomość. Od.. no jak, kogo innego jak nie naszego kochanego Zaynusia!
" Może kiedyś cię wypuścimy. Nie dramatyzuj tylko śpij.
Buziaczki, Zayn :)"
M: Ta, pewnie chce mnie udobruchać. Kurwa Maja, bez skojarzeń... Dobra, zamknij się i lepiej posłuchaj Zayna - śpij! No, albo po prostu mu wyjebię w ten piękny ryj. - Wrzuciłam telefon do kopertówki, a tę rzuciłam na parapet i po prostu położyłam się, chociaż pewnie będę żałować. Zawsze jak z czegoś się komuś nie wygadam to w nocy przytulam się do poduszki i gadam przez sen. Kit, ich chyba tu nie ma? Warto mieć nadzieję.
**
N:Dobra, jest 2 w nocy, czas by było po nią wejść?
Z: Możemy w sumie.
H: Ja już bynajmniej śpiący jestem. . .
I: No to idziemy?
Nikt nie odpowiedział, tylko po prostu ruszyliśmy przed siebie, choć i tak byliśmy niedaleko domku letniskowego. Kazali mi iść pierwszej. Biedna ja!
Zapukałam, żeby ją zdenerwować..
Nic. Cisza. MARTWA cisza..
I: Dajcie może klucze?
Zayn podał mi żółty kluczyk.
Maja spała jak zabita wtulona w poduszkę Zayna.
Z: I co my z nią zrobimy?
I: BU-DZI-MY! BU-DZI-MY!
N: Błagam..
I: Przepraszam! Zapomniałam... - Wybiegłam z pokoju po słoik, albo jakiś dzbanek. Peeełen wody!
Kuchnia.. Bardziej mi to restauracje przypomina... - Chwyciłam pierwszy lepszy słoik i nalałam zimnej wody po czym poszłam na górę i bez pytania ją olałam.
M: CO kurwa! ZGINIECIE! - Rzuciła się na mnie, jako że mnie była pewna.
I: Ogarnij się! Bo mi włosy poczochrasz... albo jeszcze bandaż zerwiesz!
M: Ja ci kurwa te jebane kudły rozczochram!
Z: Maja spokój!
M: Psem kurwa nie jestem!
Zayn odciągnął ode mnie Maję, a Hazza pomógł mi wstać.
H: Wszystko OK?
I: Chyba..
N: Wracamy już?
A: By wypadało <ziewa>
Maja całą drogę się darła, przeklinała, wyzywała... Jednym słowem była tragiczna, a ja z nią muszę siedzieć w sypialni! Po raz drugi, BIEDNA JA!
Harry i Alex od razu położyli się spać, zaraz po nich poszedł Niall. Zayn dał buziaka Majce, chociaż ta i tak była jeszcze na cały świat obrażona. Po pożegnaniu się On, Louis i Liam poszli do siebie. Ja i Maja zostałyśmy sam na sam....
I: Teraz będziesz milczeć.
M: Nie kurwa! Powiem Ci wszystko co mam do powiedzenia!
środa, 24 kwietnia 2013
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Perverts ...!
M: Nie! Nie zabijecie mnie!
Usłyszałam wrzaski i pobiegłam do miejsca z którego dobiegały.
Zobaczyłam Zayna stojącego przed jakąś przebieralnią z ciuchami Mai.
I: Co tu się dzieje?
Z: Maja zwariowała.
I: A czemu masz jej ubranie?
Z: Bo ona ma wyjść nago. Bo przecież w saunie jest się nago, no nie?
I: Nie?
H&Lo: I ciebie też to czeka. Wchodzisz do przebieralni dobrowolnie?
H: Czy raczej nie...
I: Chyba jednak wolę dobrowolnie...
Z: Ale za chwilę masz nam rzucić ubranie.
Lo: Wiszą tam poranniki. Ale to tylko na dojście. . .
I: Miło.. - Ruszyłam w stronę przebieralni znajdującej się zaraz obok tej, w której siedzi Maja.
I: Maja. Powiedz. Mi. Co. Tu. Do. CHOLERY SIĘ DZIEJE!
M: No bo ja chciałam aparat. Oni i tak zobaczyli zdjęcia więc go dali. Ale...
I: ALE?!
M: Ale w zamian miałyśmy iść z nimi do sauny. JA MYŚLAŁAM, ŻE TO NA KOSTIUMIE!
I: Po co ja tu wchodziłam.
M: I tak Louis i Harry byli po ciebie dwa razy, ale z kimś rozmawiałaś po polsku, więc dali spokój. Wiedzieli, że przyjdziesz.
I: A to skoro my mamy być nagie, to z jakiej paki oni są w ubraniu?!
M: My się rozbierzemy to oni też. Tak mówili.
Z&H&Lo: NIE GADAĆ PO POLSKU!
M: Bo co?
Z: Bo nie rozumiemy.
I: Bo nie macie.
H: Ale musimy.
M&I: Nie, e.
I: Dobra, ale i tak kiedyś wyjść musimy. - Zaczęłam rozpinać rozporek spodenek, założonych chwilę wcześniej.
M: Ty jesteś zdrowa umysłowo?
Z&H&Lo: Iza, Iza, Iza!! - Dopingowali, jak zrozumieli, że to ja się rozbieram. Zsunęłam spodenki i wyrzuciłam je za kabinę jak kazał Zayn. Po chwili dalsze części garderoby zostały wyrzucone, a wiwaty coraz głośniejsze.
I: Teraz twoja kolej Maja. Jestem już TYLKO NA PORANNIKU. - Powiedziałam głośniej, żeby chłopacy usłyszeli.
M: Chyba Ci mózg zombie zjedli?! Za nic nie wyjdę!!!
Z: Iza, skoro jesteś gotowa.
H: To WYJDŹ! <śmiech>
I: Za chwilę... - Przełknęłam głośno ślinę. Otworzyłam kabinę i wyszłam, na razie jeszcze zasłonięta porannikiem przed kolano. Chyba jednak tym sposobem coś osiągnęłam bo Maja wyrzuciła Spodenki i stanik. Po pięciu minutach również wyszła.
Z&H&Lo: Za nami! - Uśmiechnęli się podejrzanie.
M: Zamorduję Cię. To twoja wina!
I: Sama wyszłaś!
M: Bo nie chciałam zostać sama!
I: A ja nie chciałam zimować w gorącej kabinie!
M: Chociaż ciepło...
I: Miła.
M: I tak byłabyś tam maksymalnie 5 tygodni. A my bez jedzenia potrafimy wytrzymać.
I: Gorzej z naszym organizmem.
M: Li, ratuj. Chociaż ty bądź normalny. . .
I: Miłe. Ja też się boję!
M: A ja mam asa!
I: To znaczy?
M: Miałam przy sobie jeszcze jeden strój, który mam teraz na sobie. <śmiech) - Powiedziała po polsku.
I: ZDRAJCA! Czyli, że tylko ja będę biedna? - Również powiedziałam po polsku.
M: Wiesz, jak się rozbierzesz, to twój wzrok zadowoli 3 nagich przystojniaków <śmiech> . - Dodała także po polsku.
I: Ha, ha. Śmieszne wiesz?
Z: Co przed nami ukrywacie?
M: Nie nic.
I: Tylko to, że Maja jest nieuczciwa.
M: Zamknij się!
I: Oszukałaś mnie i ich!
Z: Dlaczego?
M: Nie nic. Iza uderzyła się mocno w główkę i teraz gada od rzeczy.
I: Chodzi o to, że Maja jest niezupełnie naga...
M: Zginiesz! - Rzuciła się na mnie i zdjęła ze mnie porannik. Odruchowo zasłoniłam się nie miejąc w głowie nic innego.
I: To ty zginiesz.
Z: Owszem zginie. <śmiech>
H: A poza tym. Nie musisz się zasłaniać.
Lo: I tak już Cię zobaczyliśmy.
I: Ha, ha. A dlaczego nie ma tutaj Liama i Nialla?
H: Nie zmieniaj tematu, a poza tym. Alex jest w sklepie i Liam razem z Niallem czekają na nią, Eleanor i Danielle.
I: Ouf.. Chociaż nie będziemy same.
Z: I jesteśmy na miejscu.
Lo: Zapraszamy!
I: A mogę odzyskać swój porannik?
H: I tak za chwilę musiałabyś go zdjąć.
I: No to idźcie przodem.
Z: Prędzej czy później. Siłą czy też nie...
M: Boję się!
H: I masz czego...
Lo: A więc. Chodźmy. - Ruszyli w trójkę przed nas, a ja miałam ochotę Majce powyrywać włosy, choć i tak wiem, że Zayn zemści się na niej lepiej niż ja. I ja mu w tym pomogę. . .
Przed nami był gigantyczny basen, a'la solarium i inne egzotyczne atrakcje. Normalnie mini egzotyczna wyspa.
I&M: Jak tu pięknie! - O mało z zachwytu się nie odsłoniłam.
M: Ale i tak nie chce tu być.
I: Skończ. Mam gorzej.
M: A ja będę miała gorzej.
I: Owszem. Będzie miała gorzej, no nie Zayn?
Z: Pewnie! <śmiech>
H: Co nie znaczy, że dużo gorzej.
M: A pro po. Jesteśmy nie równo. . . Obiecaliście coś.
Z: Odezwała się.
Weszliśmy, stanęliśmy przy jakiejś palmie, za którą było coś co przypominało jaskinie. (Ale oni muszą mieć kasy, żeby coś takiego mieć). Harry i Zayn odeszli od nas kawałek.
H&Z: Iza, chodź na chwilkę.
Podeszłam. Ciekawe co chcą. Po minie Majki można wywnioskować, że nie jest zadowolona tym, że zawołali mnie, a nie ją.
I: Co chcecie?
Z: Czego ona się boi? Czym ją przekupić?!
I: Maja boi się ciemności, znaczy się bycia samej w ciemności. I robale. To jej słaba strona.
Z: BINGO!
I: To znaczy?
H: Niall...
I: To znaczy??
H: Niall hoduje pająki!
Z: A tam jest jaskinia do spania w a'la dziczy.
H: Na kluczyk. - Zamachał mi srebrnym kluczem przed nosem.
I: Proszę bardzo. Zemszczę się. - Dopiero teraz zorientowałam się, dlaczego oni, a zwłaszcza Harry się tak na mnie patrzy. I zorientowałam się, że nie ma Louisa?! Momentalnie to zrobiłam, a oni wybuchli śmiechem.
I: Tak, bardzo śmieszne...
Z: Czego wy się wstydzicie?
H: Piękne jesteście...
I: Tego, że znamy się niespełna 2 tygodnie?
H: Czas nie robi różnicy. Ja się czuję jak bym was znał od urodzenia..
Z: Dobra, mniej gadania. Do roboty.!
I: Jak ją tam sprowadzimy?
Z: To już należy do ciebie.
I: To poproszę klucz. - Harry posłusznie mi go wręczył, a ja poszłam do Mai.
I: Idziemy się przejść? Chłopacy powiedzieli, że tam w tej jaskini możemy się zamknąć i być sam, na sam. - Pokazałam jej klucz.
M: Fiu. Czyli już nie jesteś zła?
I: Postaram się wybaczyć. - Z tyłu pleców zrobiłam X.
Poszłyśmy przed siebie. Maja weszła do jaskini. Ja stanęłam w wejściu.
I: Poczekasz chwilę? Pójdę po mój szlafroczek. ok?
M: Nie ma sprawy. - Usiadła w kącie jaskini, a ja pędem zamknęłam drzwi i prze kluczyłam zamek znowu się odsłaniając. Czemu ja do cholery ciągle o tym zapominam.!? Ale zresztą, już nie czuję się tak nieswojo. Chłopacy stali już obok mnie i wręczyli mi przewiewną sukienkę po czym przybili piątkę.
M: O co tu kurwa chodzi?!
I: Kara.. <śmiech>
I: A tak to, czemu zmieniliście decyzje i jednak daliście mi sukienkę?
H: Bo zaraz przyjdzie Lou, Niall i Liam z dziewczynami.
Z: Dobra, dobra. Przejdźmy do punktu drugiego. Zaraz będzie Niall!
Jak by wywróżył z kart, chwilę później zobaczyliśmy biegnących Alex i Nialla, a za nimi resztę. Czemu Zayn i Harry są tacy zboczeni, a Niall nie?
Z: Po proszę.
Niall wręczył mu dość spory słoik. Zobaczyłam tam pająka ok. 22 cm. Włochatego, czerwono-czarnego. On przykuł moją uwagę. Było tam jeszcze kilkanaście mniejszych i parę średnich. Zayn otworzył jakiś mały zameczek przy podłodze i wpuścił tam pająki.
Z: Teraz wystarczy czekać.
**Maja**
Jak oni mogli mi to zrobić?! Podła Izka, podły Zayn i Harry! Pewnie Izka powiedziała im, że nie lubię siedzieć sama w ciemnych pomieszczeniach. No nic. Kiedyś chyba stąd wyjdę? E tam, jeszcze tylko 5 tygodni. Wytrzymam...! Chyba... Ten problem, że chyba robi wielką różnicę. Po chwili usłyszałam jakby coś małego chodziło po ziemi. Odsunęłam się szybko i nasłuchiwałam. Tego czegoś było coraz więcej...
M: AAAA!!!!! -Zaczęłam drzeć się na cały Londyn, a jaskinia robiła dodatkowe echo. Zaczęło po mnie chodzić coś włochatego, biegałam w tę i we w tę, darłam się coraz głośniej, strzepywałam to coś, ale i tak mnie obłaziło.
M: KURWA WYPUSZCZAJCIE MNIE!!!! - Zaczęłam nawalać pięściami mniej więcej w to miejsce, w którym było przejście. Odpowiedziało mi jedynie głuche echo " Mnie! Mnie. Mnie..." Ciągle powtarzałam te czynności. Biegałam w tę i we w tę, zdzierałam sobie coraz bardziej gardło. Kiedy oni mnie wypuszczą?
**
Wszyscy we czwórkę (Ja, Harry, Zayn i Niall) Nie mogliśmy wyrobić ze śmiechu. Tarzaliśmy się po ziemi. Niewtajemniczeni patrzeli na nas ze zdziwieniem, a Eleanor i Danielle (Bóg wie, która to która) patrzały ze zdziwieniem na mnie.
E: Co was tak śmieszy? - Spojrzała wyczekująco na Louisa.
Lo: Ja nic nie wiem...
D: I może wyjaśnicie, kto to? - Spojrzała na mnie i Alex.
N: To jest Alex, moja dziewczyna. - Uśmiechnął się, a Alex patrzała na niego ledwie przytomna.
H: A to jest Iza, moja dziewczyna - Również się uśmiechnął, ukazując swoje dołeczki.
Z: A tam, za ścianą jest Maja, moja dziewczyna <śmiech.>
I: Może ją wypuścimy.?
Z: A może nie? Niech się nauczy.
I: Na szczęście ja zrobiłam to co chcieliście.
M: WYPUSZCZAJCIE MNIE!
I: Dobra, już jej chyba starczy..
H: Nie, nie.. - Chciał mnie wziąć na ręce, ale opamiętał się, że poza sukienką nie mam nic na sobie.
Podeszłam do drzwi.
I: Odsuńcie się. Stanie naprzeciw drzwi, bądź niedaleko grozi zgonem.
D: A to czemu?
Z: Pajączki!
N: Nie takie zwykłe.. Moje pajączki.!
Wszyscy posłusznie się odsunęli, a ja otworzyłam drzwi. Maja wyleciała jak poparzona.
N: Wolniej! Bo zrobisz krzywdę Lisie!
M: Umrzecie śmiercią marną!!!
**
Jakoś wybiegłam stamtąd. Od razu złapałam aparat Zayna, i pobiegłam na górę. Złapałam laptopa i zalogowałam się na twitterze. Ciekawe, czy Zaynowi spodoba się taki tweet? Po kilku minutach w internecie już rozprzestrzenił się mój tweet "Zayn, zemsta jest słodka... Tak jak ta fotka!" Poniżej zamieściłam kompromitujące fotki Zayna. Od razu pobiegłam pod prysznic, i ubrałam się w świeże ciuchy. Z szafy wytargałam TO. Łatwo było iść do pokoju Hazzy. Wzięłam pamiętny aparacik i zrobiłam to samo co z Zaynem. Teraz został Niall i Izka. Proste, pochować przed Niallem żarcie. Izka... Hm.... Nie, nie ma innej zemsty! Do czarnego worka wpakowałam wszystkie ręczniki, ciuchy, poduszki i inne pierdołki. Prawie dałam się złapać Louisowi, ale jakoś mi to uszło. Rzuciłam worki przez okno i sama z niego wyskoczyłam. Pobiegłam schować je, a potem wróciłam.
I: Widziałaś gdzieś ciuchy? Nie wiem gdzie są...
M: Może w praniu?
I: Ta, wszystkie? Z resztą sprawdzałam. Niczego nie było! Dziwne, nie?
N: Gdzie jest żarcie?! - Izka odwróciła się w stronę głosu Nialla. Wykorzystałam moment, i Izka już nie miała na sobie sukienki... szybko wybiegłam śmiejąc się. Sukienkę schowałam tam, gdzie resztę ubrań. Ciekawe, cz chłopacy skapnęli się już, że na nich zemsta została dokonana. Dziwnie się zachowuję.. Szczegóły. To przez pająki. Pewnie mnie pokąsały. Nie mam zamiaru wracać do domu, w którym są pająki, więc poszłam do hotelu. Jak to szło? Fontanna - jest. Płot? No dobra, nie mam na co ani na kogo skoczyć... Kit. Zeskoczyłam. Nie było tak źle. Podbiegłam do łódki. Już dopływałam do brzegu..
M: JAK TYM SIĘ HAMUJE?! - Zaczęłam się drzeć. Łódka walnęła o brzeg. Dobra, znowu mi się upiekło. Złapałam swoją złoto - czarną kopertówkę. Wyjęłam z niej zdjęcia Zayna, spojrzałam na nie, i spróbowałam wyszukać okno jego pokoju. Chyba jest... Zayn ostatnio zostawił je uchylone. Zmieszczę tam rękę, przez okno się wejdzie. Zaczęłam wdrapywać się po drzewie w kierunku okna, kiedy telefon w kopertówce zadzwonił głośno i zaczął drgać. Poleciałam z drzewa prosto na dół, spadając tym samym na tyłek. Spojrzałam na wyświetlacz - Zayn. Po chwili znowu telefon zadzwonił - Harry. I tak po kolei dzwonili Zayn, Harry, Izka, Harry, Izka, Zayn.. Wyłączyłam telefon i znowu zaczęłam wdrapywać się po drzewie. Włożyłam rękę za okno. Otworzyłam je i wskoczyłam do środka. Zeszłam na dół, zrobiłam naleśniki i rozsiadłam się n kanapie. Niezręczna cisza. Nigdy nie siedziałam tak sama i nie miałam aż takiej ochoty otwierać jadaczki. zmyłam naczynia, posprzątałam trochę. Włączyłam telefon. Już nie dzwonili. Usiadłam i zaczęłam słuchać muzyki. Zaczęło się ściemniać. Może tu przenocuję? Nie mam ochoty iść w nocy sama przez lasek. Rozłożyłam się na kanapie i dalej słuchałam muzyki.
**
Maja zerwała ze mnie sukienkę. Prędko zasłoniłam się przed Niallem, choć i tak zauważył już o wiele za dużo. A więc już 4 członek zespołu widział mnie nago. . . Zabiję ją.
I: Ja... ty... bo... To MAJA!
N: Nie no, zawołać.. kogoś?
I: Tak, żeby mnie więcej osób zobaczyło.
N: Przynieść Ci coś do ubrania?
I: Właśnie.. To dlatego nie było żadnych ubrań! Ona to zaplanowała!
Z&H: KURWA CO TO MA ZNACZYĆ?!
I: Świat się wali? Maja zwariowała? Czy te twoje pająki na serio były oswojone?
N: No tak, a nawet. Nie mają żadnego jadu.
Po chwili zszedł na dół Louis, i Eleanor.
I: Kurwa.. Niall! - Schowałam się za niego, żeby Eleanor nie uznała mnie za psychopatkę, a Lou chyba zrozumiał o co chodzi bo wziął El na górę, a po chwili zrzucił mi: Czerwone rurki, szarą bluzkę z jakimś nadrukiem i czarne trampki. Oczywiście wszystko męskie, ale zawsze coś.
Pobiegłam do łazienki się przebrać i poszłam zobaczyć na górę co stało się Zaynowi i Hazzie.
Ledwo otworzyłam drzwi, a ta dwójka już na mnie naskoczyła.
H: Jej hasło!
Z: Podaj! Jak to kurwa!
H: Usunąć! To straszne!!
Z: Błagam powiedz, że wiesz!
H&Z: URATUJ NAS!
I: Powoli... Co się stało? - Zayn i Harry wręczyli mi swoje tablety, na których były dość kompromitujące zdjęcia.
I: Cieszcie się, że nie wstawiła nagich.
H: Bardzo śmieszne!
Z: Powiedz, że znasz jej hasło.
I: Spróbuj twoje imię i nazwisko, jak nie wejdzie to nie wiem.
Poszedł szybko sprawdzić.
Z: WESZŁO! Już usuwam te tweety!
H: Iza, a taka pro po. Czemu masz na sobie ubrania Lou?
I: A jak myślisz?
Cisza..
I: Dobra, ty to już lepiej nie myśl. Maja zwinęła wszystkie ciuchy.. . I zerwała moją sukienkę. Wiem, bardzo mało prawdopodobne, ale prawdziwe.
H: Fiu, a już myślałem (...)
I: Mówiłam, nie myśl!
Usłyszałam wrzaski i pobiegłam do miejsca z którego dobiegały.
Zobaczyłam Zayna stojącego przed jakąś przebieralnią z ciuchami Mai.
I: Co tu się dzieje?
Z: Maja zwariowała.
I: A czemu masz jej ubranie?
Z: Bo ona ma wyjść nago. Bo przecież w saunie jest się nago, no nie?
I: Nie?
H&Lo: I ciebie też to czeka. Wchodzisz do przebieralni dobrowolnie?
H: Czy raczej nie...
I: Chyba jednak wolę dobrowolnie...
Z: Ale za chwilę masz nam rzucić ubranie.
Lo: Wiszą tam poranniki. Ale to tylko na dojście. . .
I: Miło.. - Ruszyłam w stronę przebieralni znajdującej się zaraz obok tej, w której siedzi Maja.
I: Maja. Powiedz. Mi. Co. Tu. Do. CHOLERY SIĘ DZIEJE!
M: No bo ja chciałam aparat. Oni i tak zobaczyli zdjęcia więc go dali. Ale...
I: ALE?!
M: Ale w zamian miałyśmy iść z nimi do sauny. JA MYŚLAŁAM, ŻE TO NA KOSTIUMIE!
I: Po co ja tu wchodziłam.
M: I tak Louis i Harry byli po ciebie dwa razy, ale z kimś rozmawiałaś po polsku, więc dali spokój. Wiedzieli, że przyjdziesz.
I: A to skoro my mamy być nagie, to z jakiej paki oni są w ubraniu?!
M: My się rozbierzemy to oni też. Tak mówili.
Z&H&Lo: NIE GADAĆ PO POLSKU!
M: Bo co?
Z: Bo nie rozumiemy.
I: Bo nie macie.
H: Ale musimy.
M&I: Nie, e.
I: Dobra, ale i tak kiedyś wyjść musimy. - Zaczęłam rozpinać rozporek spodenek, założonych chwilę wcześniej.
M: Ty jesteś zdrowa umysłowo?
Z&H&Lo: Iza, Iza, Iza!! - Dopingowali, jak zrozumieli, że to ja się rozbieram. Zsunęłam spodenki i wyrzuciłam je za kabinę jak kazał Zayn. Po chwili dalsze części garderoby zostały wyrzucone, a wiwaty coraz głośniejsze.
I: Teraz twoja kolej Maja. Jestem już TYLKO NA PORANNIKU. - Powiedziałam głośniej, żeby chłopacy usłyszeli.
M: Chyba Ci mózg zombie zjedli?! Za nic nie wyjdę!!!
Z: Iza, skoro jesteś gotowa.
H: To WYJDŹ! <śmiech>
I: Za chwilę... - Przełknęłam głośno ślinę. Otworzyłam kabinę i wyszłam, na razie jeszcze zasłonięta porannikiem przed kolano. Chyba jednak tym sposobem coś osiągnęłam bo Maja wyrzuciła Spodenki i stanik. Po pięciu minutach również wyszła.
Z&H&Lo: Za nami! - Uśmiechnęli się podejrzanie.
M: Zamorduję Cię. To twoja wina!
I: Sama wyszłaś!
M: Bo nie chciałam zostać sama!
I: A ja nie chciałam zimować w gorącej kabinie!
M: Chociaż ciepło...
I: Miła.
M: I tak byłabyś tam maksymalnie 5 tygodni. A my bez jedzenia potrafimy wytrzymać.
I: Gorzej z naszym organizmem.
M: Li, ratuj. Chociaż ty bądź normalny. . .
I: Miłe. Ja też się boję!
M: A ja mam asa!
I: To znaczy?
M: Miałam przy sobie jeszcze jeden strój, który mam teraz na sobie. <śmiech) - Powiedziała po polsku.
I: ZDRAJCA! Czyli, że tylko ja będę biedna? - Również powiedziałam po polsku.
M: Wiesz, jak się rozbierzesz, to twój wzrok zadowoli 3 nagich przystojniaków <śmiech> . - Dodała także po polsku.
I: Ha, ha. Śmieszne wiesz?
Z: Co przed nami ukrywacie?
M: Nie nic.
I: Tylko to, że Maja jest nieuczciwa.
M: Zamknij się!
I: Oszukałaś mnie i ich!
Z: Dlaczego?
M: Nie nic. Iza uderzyła się mocno w główkę i teraz gada od rzeczy.
I: Chodzi o to, że Maja jest niezupełnie naga...
M: Zginiesz! - Rzuciła się na mnie i zdjęła ze mnie porannik. Odruchowo zasłoniłam się nie miejąc w głowie nic innego.
I: To ty zginiesz.
Z: Owszem zginie. <śmiech>
H: A poza tym. Nie musisz się zasłaniać.
Lo: I tak już Cię zobaczyliśmy.
I: Ha, ha. A dlaczego nie ma tutaj Liama i Nialla?
H: Nie zmieniaj tematu, a poza tym. Alex jest w sklepie i Liam razem z Niallem czekają na nią, Eleanor i Danielle.
I: Ouf.. Chociaż nie będziemy same.
Z: I jesteśmy na miejscu.
Lo: Zapraszamy!
I: A mogę odzyskać swój porannik?
H: I tak za chwilę musiałabyś go zdjąć.
I: No to idźcie przodem.
Z: Prędzej czy później. Siłą czy też nie...
M: Boję się!
H: I masz czego...
Lo: A więc. Chodźmy. - Ruszyli w trójkę przed nas, a ja miałam ochotę Majce powyrywać włosy, choć i tak wiem, że Zayn zemści się na niej lepiej niż ja. I ja mu w tym pomogę. . .
Przed nami był gigantyczny basen, a'la solarium i inne egzotyczne atrakcje. Normalnie mini egzotyczna wyspa.
I&M: Jak tu pięknie! - O mało z zachwytu się nie odsłoniłam.
M: Ale i tak nie chce tu być.
I: Skończ. Mam gorzej.
M: A ja będę miała gorzej.
I: Owszem. Będzie miała gorzej, no nie Zayn?
Z: Pewnie! <śmiech>
H: Co nie znaczy, że dużo gorzej.
M: A pro po. Jesteśmy nie równo. . . Obiecaliście coś.
Z: Odezwała się.
Weszliśmy, stanęliśmy przy jakiejś palmie, za którą było coś co przypominało jaskinie. (Ale oni muszą mieć kasy, żeby coś takiego mieć). Harry i Zayn odeszli od nas kawałek.
H&Z: Iza, chodź na chwilkę.
Podeszłam. Ciekawe co chcą. Po minie Majki można wywnioskować, że nie jest zadowolona tym, że zawołali mnie, a nie ją.
I: Co chcecie?
Z: Czego ona się boi? Czym ją przekupić?!
I: Maja boi się ciemności, znaczy się bycia samej w ciemności. I robale. To jej słaba strona.
Z: BINGO!
I: To znaczy?
H: Niall...
I: To znaczy??
H: Niall hoduje pająki!
Z: A tam jest jaskinia do spania w a'la dziczy.
H: Na kluczyk. - Zamachał mi srebrnym kluczem przed nosem.
I: Proszę bardzo. Zemszczę się. - Dopiero teraz zorientowałam się, dlaczego oni, a zwłaszcza Harry się tak na mnie patrzy. I zorientowałam się, że nie ma Louisa?! Momentalnie to zrobiłam, a oni wybuchli śmiechem.
I: Tak, bardzo śmieszne...
Z: Czego wy się wstydzicie?
H: Piękne jesteście...
I: Tego, że znamy się niespełna 2 tygodnie?
H: Czas nie robi różnicy. Ja się czuję jak bym was znał od urodzenia..
Z: Dobra, mniej gadania. Do roboty.!
I: Jak ją tam sprowadzimy?
Z: To już należy do ciebie.
I: To poproszę klucz. - Harry posłusznie mi go wręczył, a ja poszłam do Mai.
I: Idziemy się przejść? Chłopacy powiedzieli, że tam w tej jaskini możemy się zamknąć i być sam, na sam. - Pokazałam jej klucz.
M: Fiu. Czyli już nie jesteś zła?
I: Postaram się wybaczyć. - Z tyłu pleców zrobiłam X.
Poszłyśmy przed siebie. Maja weszła do jaskini. Ja stanęłam w wejściu.
I: Poczekasz chwilę? Pójdę po mój szlafroczek. ok?
M: Nie ma sprawy. - Usiadła w kącie jaskini, a ja pędem zamknęłam drzwi i prze kluczyłam zamek znowu się odsłaniając. Czemu ja do cholery ciągle o tym zapominam.!? Ale zresztą, już nie czuję się tak nieswojo. Chłopacy stali już obok mnie i wręczyli mi przewiewną sukienkę po czym przybili piątkę.
M: O co tu kurwa chodzi?!
I: Kara.. <śmiech>
I: A tak to, czemu zmieniliście decyzje i jednak daliście mi sukienkę?
H: Bo zaraz przyjdzie Lou, Niall i Liam z dziewczynami.
Z: Dobra, dobra. Przejdźmy do punktu drugiego. Zaraz będzie Niall!
Jak by wywróżył z kart, chwilę później zobaczyliśmy biegnących Alex i Nialla, a za nimi resztę. Czemu Zayn i Harry są tacy zboczeni, a Niall nie?
Z: Po proszę.
Niall wręczył mu dość spory słoik. Zobaczyłam tam pająka ok. 22 cm. Włochatego, czerwono-czarnego. On przykuł moją uwagę. Było tam jeszcze kilkanaście mniejszych i parę średnich. Zayn otworzył jakiś mały zameczek przy podłodze i wpuścił tam pająki.
Z: Teraz wystarczy czekać.
**Maja**
Jak oni mogli mi to zrobić?! Podła Izka, podły Zayn i Harry! Pewnie Izka powiedziała im, że nie lubię siedzieć sama w ciemnych pomieszczeniach. No nic. Kiedyś chyba stąd wyjdę? E tam, jeszcze tylko 5 tygodni. Wytrzymam...! Chyba... Ten problem, że chyba robi wielką różnicę. Po chwili usłyszałam jakby coś małego chodziło po ziemi. Odsunęłam się szybko i nasłuchiwałam. Tego czegoś było coraz więcej...
M: AAAA!!!!! -Zaczęłam drzeć się na cały Londyn, a jaskinia robiła dodatkowe echo. Zaczęło po mnie chodzić coś włochatego, biegałam w tę i we w tę, darłam się coraz głośniej, strzepywałam to coś, ale i tak mnie obłaziło.
M: KURWA WYPUSZCZAJCIE MNIE!!!! - Zaczęłam nawalać pięściami mniej więcej w to miejsce, w którym było przejście. Odpowiedziało mi jedynie głuche echo " Mnie! Mnie. Mnie..." Ciągle powtarzałam te czynności. Biegałam w tę i we w tę, zdzierałam sobie coraz bardziej gardło. Kiedy oni mnie wypuszczą?
**
Wszyscy we czwórkę (Ja, Harry, Zayn i Niall) Nie mogliśmy wyrobić ze śmiechu. Tarzaliśmy się po ziemi. Niewtajemniczeni patrzeli na nas ze zdziwieniem, a Eleanor i Danielle (Bóg wie, która to która) patrzały ze zdziwieniem na mnie.
E: Co was tak śmieszy? - Spojrzała wyczekująco na Louisa.
Lo: Ja nic nie wiem...
D: I może wyjaśnicie, kto to? - Spojrzała na mnie i Alex.
N: To jest Alex, moja dziewczyna. - Uśmiechnął się, a Alex patrzała na niego ledwie przytomna.
H: A to jest Iza, moja dziewczyna - Również się uśmiechnął, ukazując swoje dołeczki.
Z: A tam, za ścianą jest Maja, moja dziewczyna <śmiech.>
I: Może ją wypuścimy.?
Z: A może nie? Niech się nauczy.
I: Na szczęście ja zrobiłam to co chcieliście.
M: WYPUSZCZAJCIE MNIE!
I: Dobra, już jej chyba starczy..
H: Nie, nie.. - Chciał mnie wziąć na ręce, ale opamiętał się, że poza sukienką nie mam nic na sobie.
Podeszłam do drzwi.
I: Odsuńcie się. Stanie naprzeciw drzwi, bądź niedaleko grozi zgonem.
D: A to czemu?
Z: Pajączki!
N: Nie takie zwykłe.. Moje pajączki.!
Wszyscy posłusznie się odsunęli, a ja otworzyłam drzwi. Maja wyleciała jak poparzona.
N: Wolniej! Bo zrobisz krzywdę Lisie!
M: Umrzecie śmiercią marną!!!
**
Jakoś wybiegłam stamtąd. Od razu złapałam aparat Zayna, i pobiegłam na górę. Złapałam laptopa i zalogowałam się na twitterze. Ciekawe, czy Zaynowi spodoba się taki tweet? Po kilku minutach w internecie już rozprzestrzenił się mój tweet "Zayn, zemsta jest słodka... Tak jak ta fotka!" Poniżej zamieściłam kompromitujące fotki Zayna. Od razu pobiegłam pod prysznic, i ubrałam się w świeże ciuchy. Z szafy wytargałam TO. Łatwo było iść do pokoju Hazzy. Wzięłam pamiętny aparacik i zrobiłam to samo co z Zaynem. Teraz został Niall i Izka. Proste, pochować przed Niallem żarcie. Izka... Hm.... Nie, nie ma innej zemsty! Do czarnego worka wpakowałam wszystkie ręczniki, ciuchy, poduszki i inne pierdołki. Prawie dałam się złapać Louisowi, ale jakoś mi to uszło. Rzuciłam worki przez okno i sama z niego wyskoczyłam. Pobiegłam schować je, a potem wróciłam.
I: Widziałaś gdzieś ciuchy? Nie wiem gdzie są...
M: Może w praniu?
I: Ta, wszystkie? Z resztą sprawdzałam. Niczego nie było! Dziwne, nie?
N: Gdzie jest żarcie?! - Izka odwróciła się w stronę głosu Nialla. Wykorzystałam moment, i Izka już nie miała na sobie sukienki... szybko wybiegłam śmiejąc się. Sukienkę schowałam tam, gdzie resztę ubrań. Ciekawe, cz chłopacy skapnęli się już, że na nich zemsta została dokonana. Dziwnie się zachowuję.. Szczegóły. To przez pająki. Pewnie mnie pokąsały. Nie mam zamiaru wracać do domu, w którym są pająki, więc poszłam do hotelu. Jak to szło? Fontanna - jest. Płot? No dobra, nie mam na co ani na kogo skoczyć... Kit. Zeskoczyłam. Nie było tak źle. Podbiegłam do łódki. Już dopływałam do brzegu..
M: JAK TYM SIĘ HAMUJE?! - Zaczęłam się drzeć. Łódka walnęła o brzeg. Dobra, znowu mi się upiekło. Złapałam swoją złoto - czarną kopertówkę. Wyjęłam z niej zdjęcia Zayna, spojrzałam na nie, i spróbowałam wyszukać okno jego pokoju. Chyba jest... Zayn ostatnio zostawił je uchylone. Zmieszczę tam rękę, przez okno się wejdzie. Zaczęłam wdrapywać się po drzewie w kierunku okna, kiedy telefon w kopertówce zadzwonił głośno i zaczął drgać. Poleciałam z drzewa prosto na dół, spadając tym samym na tyłek. Spojrzałam na wyświetlacz - Zayn. Po chwili znowu telefon zadzwonił - Harry. I tak po kolei dzwonili Zayn, Harry, Izka, Harry, Izka, Zayn.. Wyłączyłam telefon i znowu zaczęłam wdrapywać się po drzewie. Włożyłam rękę za okno. Otworzyłam je i wskoczyłam do środka. Zeszłam na dół, zrobiłam naleśniki i rozsiadłam się n kanapie. Niezręczna cisza. Nigdy nie siedziałam tak sama i nie miałam aż takiej ochoty otwierać jadaczki. zmyłam naczynia, posprzątałam trochę. Włączyłam telefon. Już nie dzwonili. Usiadłam i zaczęłam słuchać muzyki. Zaczęło się ściemniać. Może tu przenocuję? Nie mam ochoty iść w nocy sama przez lasek. Rozłożyłam się na kanapie i dalej słuchałam muzyki.
**
Maja zerwała ze mnie sukienkę. Prędko zasłoniłam się przed Niallem, choć i tak zauważył już o wiele za dużo. A więc już 4 członek zespołu widział mnie nago. . . Zabiję ją.
I: Ja... ty... bo... To MAJA!
N: Nie no, zawołać.. kogoś?
I: Tak, żeby mnie więcej osób zobaczyło.
N: Przynieść Ci coś do ubrania?
I: Właśnie.. To dlatego nie było żadnych ubrań! Ona to zaplanowała!
Z&H: KURWA CO TO MA ZNACZYĆ?!
I: Świat się wali? Maja zwariowała? Czy te twoje pająki na serio były oswojone?
N: No tak, a nawet. Nie mają żadnego jadu.
Po chwili zszedł na dół Louis, i Eleanor.
I: Kurwa.. Niall! - Schowałam się za niego, żeby Eleanor nie uznała mnie za psychopatkę, a Lou chyba zrozumiał o co chodzi bo wziął El na górę, a po chwili zrzucił mi: Czerwone rurki, szarą bluzkę z jakimś nadrukiem i czarne trampki. Oczywiście wszystko męskie, ale zawsze coś.
Pobiegłam do łazienki się przebrać i poszłam zobaczyć na górę co stało się Zaynowi i Hazzie.
Ledwo otworzyłam drzwi, a ta dwójka już na mnie naskoczyła.
H: Jej hasło!
Z: Podaj! Jak to kurwa!
H: Usunąć! To straszne!!
Z: Błagam powiedz, że wiesz!
H&Z: URATUJ NAS!
I: Powoli... Co się stało? - Zayn i Harry wręczyli mi swoje tablety, na których były dość kompromitujące zdjęcia.
I: Cieszcie się, że nie wstawiła nagich.
H: Bardzo śmieszne!
Z: Powiedz, że znasz jej hasło.
I: Spróbuj twoje imię i nazwisko, jak nie wejdzie to nie wiem.
Poszedł szybko sprawdzić.
Z: WESZŁO! Już usuwam te tweety!
H: Iza, a taka pro po. Czemu masz na sobie ubrania Lou?
I: A jak myślisz?
Cisza..
I: Dobra, ty to już lepiej nie myśl. Maja zwinęła wszystkie ciuchy.. . I zerwała moją sukienkę. Wiem, bardzo mało prawdopodobne, ale prawdziwe.
H: Fiu, a już myślałem (...)
I: Mówiłam, nie myśl!
piątek, 5 kwietnia 2013
The camera can not be happy. On the contrary ..
Otworzyłam oczy. Był już ranek. Spałam wtulona w Harrego, w łódce, na środku jeziora. Wstałam powoli, żeby go nie obudzić. Nachyliłam się nad łańcuch, do którego przyczepiona była łódka, co źle się dla mnie bo wpadłam do wody i obudziłam Harrego.
I: Kurwa! Jak zimno.. - Szybko podpłynęłam do brzegu, nie zwracając uwagi na śmiech Harrego.
H: Trzeba było mnie obudzić.. <śmiech>
I: Tak słodko spałeś.. <śmiech>. Wypadało by wracać do domu, no nie?
H: Niby tak, ale nie chce mi się.
I: Śmieszne.
H: Podpłyń tu.
I: O nie, nie. Już i tak zmarzłam.
H: Bo będę płakał...
I: Nie przymusisz mnie! - Ruszyłam przed siebie, w stronę powrotną.
H: Uparta.. - Jak widać nie chciało mu się przyciągać na łańcuchu, ponieważ sam, z własnej nie przymuszonej woli wskoczył do wody i popłynął za mną.
I: Taka pro po. Która jest godzina?
H: Taka, że wszyscy jeszcze śpią, ranny ptaszku.
I: Ha, ha. Jak śpią to ich obudzimy.
Dalszą drogę szliśmy w ciszy, aż do dojścia do domu. Jak zwykle chciałam wejść cicho, ale potknęłam się o próg i wszyscy, za wyjątkiem Mai byli już na nogach.
I: To może ja już nigdy nie będę starała się być cicho?
Z: Gdzieście byli?
H: A co Cie to interesuje?
Z: Tak się pytam. To gdzie?
I: Nie musisz wszystkiego wiedzieć.
Z: Właśnie, że muszę.
A: Musisz, to obudzić Maję. Nic na nią nie działa.
Z: Ona traci dzień, nie ja.
Li: Ale ty jesteś miły.
Lo: A tak nie z tematu. Chyba muszę zatrudnić sprzątaczkę.
H: Nigdy ci syf w twoim pokoju nie przeszkadzał.
Lo: Ale dzisiaj o mało nie zabiłem się o swoje spodnie...
Li&A&N&H&Z&I: <śmiech>
I: A teraz pozwolicie, że się ubiorę... - Pobiegłam na górę i ubrałam ^^, po czym poszłam robić reszcie śniadanie, no bo jak nie ja, to kto?
***Sen Mai**
Gdzie ja jestem? Wygląda mi to na łazienkę. Tak. Jestem w łazience, pod prysznicem. Ale czyja to łazienka? Nie znam jej. Wyszłam z pod prysznica, owinęłam się ręcznikiem. Zobaczyłam Zayna, ale wyglądał troszkę jak nie on. Jakby starzej?
Z: Kochanie co tak szybko?
M: O co chodzi?
Z: Dopiero co poszłaś się wykąpać. Mówiłem, że zaopiekuję się dziećmi!
M: Jakimi dziećmi?
Z: Jak to jakimi? Naszymi i Izy i Harrego ...
M: A to my i oni mamy dzieci?
Z: Kochanie, uderzyłaś się? Może lepiej idź się położyć?
Podbiegła do mnie dziewczynka, na oko 4 letnia. Miała długie, brązowe włosy. Dziwnie przypominała mi Izę, gdy była mała.. Tylko oczy miała inne, zielone.
D: Ciuciu! Dzie mama?
Milczałam. Ciociu? Nie rozumiem...
Z: Darcy, mówiłem Ci, że mamusia i tatuś poszli po Martę do szkoły.
D: Ale. Matt nie chce sie bawić!
Z: To mu powiedz, że dziewczynkom się nie odmawia. - Spojrzał na mnie, nie rozumiejąc mojego zachowania. Nie wiedział o co chodzi. W sumie ja też nie wiedziałam. Jaka Darcy, jaki Matt? Jakie dzieci!?
M: Zayn, co tu robi Marta?
Z: Jak to co. Przecież mieszka z nami.
**Maja
Obudziłam się. Czyli to tylko sen. Przerażający sen. O co w tym chodzi. Jakie dzieci i co u nas robiła u nas Marta, a jak jest ona, to gdzie Maciej? To wszystko jest dziwne. I gdzie wszyscy są? Jak zwykle pewnie o mnie zapomnieli. - Zeszłam z łóżka i poszłam się ubrać. Wybrałam to i zeszłam na dół. Już przy schodach słyszałam śmiech pozostałych. Pewnie robią śniadanie.
M: Czemu nie mnie nie obudziliście!
Z: Żebyś nie marudziła, że chcesz spać.
I: A zwłaszcza, że oglądamy dzisiaj w nocy horror!
M: Iza.. A gdzie ty wczoraj byłaś?!
I: Nie ważne..
M: JAK TO NIE WAŻNE! Zostawiłaś mnie z nimi! Samiuteńką!!!
I: Ale jak widać to chyba i tak przeżyłaś.
M: Uwierz, w nocy prawie umarłam.
I: Niby czemu? Chłopacy wam weszli do pokoju? - Zaśmiała się.
M: Zamknij się, miałam koszmarka...
I: Przyśnił ci się ten most co skakałaś za aparatem do wody?
M: To serio nie żarty...
I: Uwaga bo będzie ci się śnił dzisiejszy horror!
M: Zamknij się wreszcie!!! - Każdy dziwnie się na mnie spojrzał.
I: Wstałaś lewą nogą czy co?!
M: Po prostu chodź na to śniadanie... - Wymamrotałam z zaciśniętymi pięściami.
Z: Pszczółka, wyluzuj trochę... - Wszyscy oprócz mnie kończyli jeść śniadanie.
M: Dobra, zamknijcie się po prostu... - Każdy zaczął szeptać do siebie i śmiać się. Wszyscy wstali, Zayn złapał mnie w talii, pobiegł do ogrodu i wrzucił do basenu, pechowo Izka próbowała zwiać ale Harry złapał ją i skończyła jak ja. Reszta dobrowolnie zdjęła w locie koszulki i wpadali do basenu jakby próbowali zatopić statek.
M: Głąby!
I: To twoja wina!
M: Jeżeli chcesz wiedzieć, to w tym śnie była Marta, my jakbyśmy byli starsi, był jakiś maluch, Matt i Darcy! Nie rozumiem tego kompletnie!
I: Oj tam, to wy.. czekaj. MY MIELIŚMY DZIECI?! - Zaczęła śmiać się.
Z&H: O co chodzi?
M: O nic!
I: O jej debilny sen...
M: Oj, śniło mi się koszmar, mówiłam!
I: Koszmar... !
M: Oj zamknij się! - Zaczęłam ją topić.
I: Du-szę-się!!!
M: To-się-duś! - Po chwili ktoś nas złapał za nogi i ciągnął pod wodę.
I: Przestań Majka!!!
M: To nie ja, ślepoto! Nie trzymam cię! - Co jakiś czas udało nam się wypłynąć.
I&M: CHŁOPAKI!!!!!!! - Zaczęłyśmy drzeć się, kiedy znowu poczułyśmy czyjś uścisk na kostkach. Po chwili uścisk zniknął, i zobaczyłyśmy jak chłopacy, a mianowicie Zayn, Louis, Harry i Liam wynurzają się z wody. Niall zapewne znowu gadał z Alex.
Li&Lo&Z&H: Co?
M: Geniusze. Jakby nie wiedzieli.
Z: No co? Może byście o nie gadały!
I: Bardzo śmieszne.
M: Kto to mówi.
I: Zamknijmy się może bo jej foch jeszcze wróci...
Z: Oj, na pewno nie! - Pociągnął mnie pod wodę. Po chwili usłyszałam krzyki Izki. Pewnie i ją dopadli... Wygłupialiśmy się tak, aż ze śmiechem zostawiłyśmy chłopaków pod stosami leżaków i zwiałyśmy.
I: Ej no, serio miałaś taki pokraczny sen?
M: Ta... Ale teraz uważaj, bo chyba leżaki wpadły do basenu. - skierowałam się do toalety spokojnym krokiem.
I: Serio chcesz się kryć, i tyle?
M: Nie.. Zrobimy sobie sesję.
I: PRZY NICH?! POWALIŁO CIĘ TOTALNIE!
M: Nie. Jeszcze nie...
I: Jeszcze...
M: Musimy się przebrać. I idziemy na sesję! - Zaśmiałam się.
I: Ale przebieramy się za coś!
M: Okej. - Po chwili wybiegłyśmy z toalet które były naprzeciwko siebie i zderzyłyśmy się. Szybko się pozbierałyśmy. Ja ubrałam TO a Izi TO.
I&M: Wow. - Zaczęłyśmy się śmiać.
M: Chodź. - Skierowałam się do pokoju Zayna. Oni nas szukali, więc nie było go w pokoju.
I: Em... To nie nasz pokój.
M: Szukamy aparatu... - Wyszeptałam po polsku.
I: Okej... - Weszłyśmy cicho do pokoju, przekręciłyśmy klucz i zaczęłyśmy szukać aparatu.
M: Mam! Pod wyrkiem! - Usłyszałyśmy szarpanie za klamkę.
I: Skaczemy przez okno..!
M: Z piętra? Nie no, okej. Od klucz. - Izka posłusznie przekręciła klucz w zamku. Ja już otworzyłam okno i wyskoczyłyśmy z niego szybko. Zrobiłyśmy kilka koziołków, aparat nie ucierpiał. Biegłyśmy w stronę ogrodu. Po drodze przeglądałam zdjęcia.
M: Nie! Nie! Nie! Oni umrą!!!
I: Pokaż. - Podałam jej aparat.
ZDJĘCIA 1 - Zayn podwinął sukienkę Majki do góry. (Tutaj wiele pisać nie trzeba)
ZDJĘCIE 2 - Harry zrzuca ramiączka biustonosza Izki. (Tutaj też nie..)
ZDJĘCIE 3 - Zayn lekko ściąga w dół sukienkę Majki... ( I tutaj ...)
ZDJĘCIE 4 - Harry łapie dolną partię bielizny Izki.. ( No i tutaj też nie.)
I: Ja pier.. pieprzę.
M: Dawaj! On tu też musi mieć prywatne fotki. - Zaczęłam śmiać się na pół Londynu i zwalniać, kiedy zobaczyłam zdjęcia Zayna pod prysznicem, w przebraniach jak na karnawał i innych podobnych prywatnych fotkach. Dobiegłyśmy. Szybko złapałam za leżącą na moim leżaku kopertówkę i kilka najbardziej kompromitujących fotek cyknęłam na komórkę.
M: Sesja aparatem Zayna, czas zacząć!
I: ŻE CO?!
M: Spokojnie, usuniemy to! On ma się skapnąć, że to jego aparat.
I: Ale ty pierwsza... - Zaczęłam pływać delikatnymi ruchami, i seksownie pozować. Potem Izka powtórzyła te czynności. Po chwili na basen przyszli chłopacy. Zayn spojrzał na aparat. Stał chwilę, kiedy spanikowałam i powoli ruszyłam w drogę powrotną. Nie zdążyłam usunąć zdjęć, a Zayn przejął aparat. Po chwili Izka ruszyła razem ze mną w pogoni za Zaynem.
I: Zayn ODDAWAJ!
Z: Po moim trupie ! <śmiech>
I: Maja mówiłam, że zły pomysł.
M: Myślałam, że usuniemy!
Z: Źle myślałaś.. Wiecie, że możecie być foto-modelkami? <śmiech> Harry dwójka!
M&I: Jaka znowu dwójka?
Nim się zorientowałyśmy, Hazza pobiegł z resztą na drugie piętro, a Zayn posłusznie rzucił im aparat... Zaraz po tym rzuciłam się na Zayna.
**
To ja was zostawię - Spojrzałam na Zayna powalonego na ziemi i Maję siedzącą na nim i chcącą go zabić. Pobiegłam na górę. W końcu wypadałoby zadzwonić do Polski i sprawdzić Polskie portale. Dawno się tam nie zaglądało. Ciekawa jestem co tam u bliźniaków i u mamy.
Nacisnęłam klamkę, wbiegłam do pokoju i zamknęłam się na klucz. Wskoczyłam na moje jednoosobowe łóżko i chwyciłam mojego laptopa na kolana. Dopiero teraz zaczyna do mnie znowuż docierać, co ja tu robię. I dotarło do mnie, że zostały nam tylko 5 tygodni. Jesteśmy tu już dwa. Jutro dokładnie miną dwa tygodnie, które trwały niczym dwa dni. Dwa, króciutkie dni. Pierwsze co zrobiłam zajrzałam na mojego aska. Było tam pełno wiadomości od przyjaciół których zostawiłam w Polsce nic nie mówiąc.
Ola: Gdzie ty się podziewasz?
Patryk(Tak, chodzi o byłego Majki): Dlaczego Ciebie nie ma?! Tęsko nam :*
Magda: Żyjesz Iza? Czemu się nie odzywasz?
I wiele takich jak te 3. Moją szczególną uwagę przykuł jeden. A mianowicie:
Mateusz(Chodzi o mojego byłego): Wybaczysz kochanie :*?
Zamurowało mnie. Nie odpowiadałam na wszystkie aski. Ustawiłam sobie po prostu opis JESTEM W LONDYNIE. I Wyłączyłam tę stronę. Weszłam jeszcze na skypa zobaczyć, czy mama, Maciej, albo Marta nie są przypadkiem na komputerze. Jak też myślałam Marta dostępna. Zadzwoniłam.
Mr: Cześć Iza! Czemu nie dzwoniłaś.
I: Nie mogłam Marta. A co, aż tak za mną tęsknicie?
Mr: Czy ja wiem. Spokojniej bez Ciebie. Nie słychać twoich SŁODZIUTKICH rozmów z chłopakami...
I: MILCZ!
Mr: Też Cię kocham.
I: Zawołaj lepiej mamę, a ty zmykaj do Maćka.
Mr: Nie ma ich.
I: I zostawili Cię samą? Nie wierze.
Mr: Michał się mną zajmuje.
I: Czy ty mówisz o tym Michale?
Mr: Tsa. O naszym kuzynku..
I: TO on umie się tobą zająć!
Mr: Nie, wyszedł na piwo.
I: Eh. Cały Michał. Jak mama wróci, niech napiszę do mnie esa. Wejdę wtedy na kompa, o ile będę miała czas. Do zobaczenia młoda.
Mr: A kiedy wrócisz?
I: Ojojoj za 5 tygodni.
Mr; No dobrze, będę czekać. Pa.
I: Pa.
Rozłączyłam się. Rozmowę zakończyłam, bo usłyszałam krzyk Mai. Od razu wstałam i wyszłam z pokoju. Wszyscy siedzieli na dole. Mówiąc wszyscy mam na myśli Nialla i Liama?
I: Gdzie reszta?
'Wszyscy' jednocześnie wskazali jakieś drzwi. Otworzyłam je. Było tam strasznie gorąco. Już wiem. Sauna...
I jak? Podoba się? Na moje jest przeciętny i jak widzicie jest podzielony na dwie części. Z ostatnim wpisem zrobiło nam się przykro, ponieważ 3 osoby, które wcześniej czytały i komentowały wpisy, tego ostatniego nie skomentowały. ;( Mam nadzieję, że nas nie opuściłyście, że nadrobicie zaległość. ;) Miłego czytania i do następnego. ;* A i piszcie co z tą sceną +18, bo nie wiemy...!
I: A teraz pozwolicie, że się ubiorę... - Pobiegłam na górę i ubrałam ^^, po czym poszłam robić reszcie śniadanie, no bo jak nie ja, to kto?
***Sen Mai**
Gdzie ja jestem? Wygląda mi to na łazienkę. Tak. Jestem w łazience, pod prysznicem. Ale czyja to łazienka? Nie znam jej. Wyszłam z pod prysznica, owinęłam się ręcznikiem. Zobaczyłam Zayna, ale wyglądał troszkę jak nie on. Jakby starzej?
Z: Kochanie co tak szybko?
M: O co chodzi?
Z: Dopiero co poszłaś się wykąpać. Mówiłem, że zaopiekuję się dziećmi!
M: Jakimi dziećmi?
Z: Jak to jakimi? Naszymi i Izy i Harrego ...
M: A to my i oni mamy dzieci?
Z: Kochanie, uderzyłaś się? Może lepiej idź się położyć?
Podbiegła do mnie dziewczynka, na oko 4 letnia. Miała długie, brązowe włosy. Dziwnie przypominała mi Izę, gdy była mała.. Tylko oczy miała inne, zielone.
D: Ciuciu! Dzie mama?
Milczałam. Ciociu? Nie rozumiem...
Z: Darcy, mówiłem Ci, że mamusia i tatuś poszli po Martę do szkoły.
D: Ale. Matt nie chce sie bawić!
Z: To mu powiedz, że dziewczynkom się nie odmawia. - Spojrzał na mnie, nie rozumiejąc mojego zachowania. Nie wiedział o co chodzi. W sumie ja też nie wiedziałam. Jaka Darcy, jaki Matt? Jakie dzieci!?
M: Zayn, co tu robi Marta?
Z: Jak to co. Przecież mieszka z nami.
**Maja
Obudziłam się. Czyli to tylko sen. Przerażający sen. O co w tym chodzi. Jakie dzieci i co u nas robiła u nas Marta, a jak jest ona, to gdzie Maciej? To wszystko jest dziwne. I gdzie wszyscy są? Jak zwykle pewnie o mnie zapomnieli. - Zeszłam z łóżka i poszłam się ubrać. Wybrałam to i zeszłam na dół. Już przy schodach słyszałam śmiech pozostałych. Pewnie robią śniadanie.
M: Czemu nie mnie nie obudziliście!
Z: Żebyś nie marudziła, że chcesz spać.
I: A zwłaszcza, że oglądamy dzisiaj w nocy horror!
M: Iza.. A gdzie ty wczoraj byłaś?!
I: Nie ważne..
M: JAK TO NIE WAŻNE! Zostawiłaś mnie z nimi! Samiuteńką!!!
I: Ale jak widać to chyba i tak przeżyłaś.
M: Uwierz, w nocy prawie umarłam.
I: Niby czemu? Chłopacy wam weszli do pokoju? - Zaśmiała się.
M: Zamknij się, miałam koszmarka...
I: Przyśnił ci się ten most co skakałaś za aparatem do wody?
M: To serio nie żarty...
I: Uwaga bo będzie ci się śnił dzisiejszy horror!
M: Zamknij się wreszcie!!! - Każdy dziwnie się na mnie spojrzał.
I: Wstałaś lewą nogą czy co?!
M: Po prostu chodź na to śniadanie... - Wymamrotałam z zaciśniętymi pięściami.
Z: Pszczółka, wyluzuj trochę... - Wszyscy oprócz mnie kończyli jeść śniadanie.
M: Dobra, zamknijcie się po prostu... - Każdy zaczął szeptać do siebie i śmiać się. Wszyscy wstali, Zayn złapał mnie w talii, pobiegł do ogrodu i wrzucił do basenu, pechowo Izka próbowała zwiać ale Harry złapał ją i skończyła jak ja. Reszta dobrowolnie zdjęła w locie koszulki i wpadali do basenu jakby próbowali zatopić statek.
M: Głąby!
I: To twoja wina!
M: Jeżeli chcesz wiedzieć, to w tym śnie była Marta, my jakbyśmy byli starsi, był jakiś maluch, Matt i Darcy! Nie rozumiem tego kompletnie!
I: Oj tam, to wy.. czekaj. MY MIELIŚMY DZIECI?! - Zaczęła śmiać się.
Z&H: O co chodzi?
M: O nic!
I: O jej debilny sen...
M: Oj, śniło mi się koszmar, mówiłam!
I: Koszmar... !
M: Oj zamknij się! - Zaczęłam ją topić.
I: Du-szę-się!!!
M: To-się-duś! - Po chwili ktoś nas złapał za nogi i ciągnął pod wodę.
I: Przestań Majka!!!
M: To nie ja, ślepoto! Nie trzymam cię! - Co jakiś czas udało nam się wypłynąć.
I&M: CHŁOPAKI!!!!!!! - Zaczęłyśmy drzeć się, kiedy znowu poczułyśmy czyjś uścisk na kostkach. Po chwili uścisk zniknął, i zobaczyłyśmy jak chłopacy, a mianowicie Zayn, Louis, Harry i Liam wynurzają się z wody. Niall zapewne znowu gadał z Alex.
Li&Lo&Z&H: Co?
M: Geniusze. Jakby nie wiedzieli.
Z: No co? Może byście o nie gadały!
I: Bardzo śmieszne.
M: Kto to mówi.
I: Zamknijmy się może bo jej foch jeszcze wróci...
Z: Oj, na pewno nie! - Pociągnął mnie pod wodę. Po chwili usłyszałam krzyki Izki. Pewnie i ją dopadli... Wygłupialiśmy się tak, aż ze śmiechem zostawiłyśmy chłopaków pod stosami leżaków i zwiałyśmy.
I: Ej no, serio miałaś taki pokraczny sen?
M: Ta... Ale teraz uważaj, bo chyba leżaki wpadły do basenu. - skierowałam się do toalety spokojnym krokiem.
I: Serio chcesz się kryć, i tyle?
M: Nie.. Zrobimy sobie sesję.
I: PRZY NICH?! POWALIŁO CIĘ TOTALNIE!
M: Nie. Jeszcze nie...
I: Jeszcze...
M: Musimy się przebrać. I idziemy na sesję! - Zaśmiałam się.
I: Ale przebieramy się za coś!
M: Okej. - Po chwili wybiegłyśmy z toalet które były naprzeciwko siebie i zderzyłyśmy się. Szybko się pozbierałyśmy. Ja ubrałam TO a Izi TO.
I&M: Wow. - Zaczęłyśmy się śmiać.
M: Chodź. - Skierowałam się do pokoju Zayna. Oni nas szukali, więc nie było go w pokoju.
I: Em... To nie nasz pokój.
M: Szukamy aparatu... - Wyszeptałam po polsku.
I: Okej... - Weszłyśmy cicho do pokoju, przekręciłyśmy klucz i zaczęłyśmy szukać aparatu.
M: Mam! Pod wyrkiem! - Usłyszałyśmy szarpanie za klamkę.
I: Skaczemy przez okno..!
M: Z piętra? Nie no, okej. Od klucz. - Izka posłusznie przekręciła klucz w zamku. Ja już otworzyłam okno i wyskoczyłyśmy z niego szybko. Zrobiłyśmy kilka koziołków, aparat nie ucierpiał. Biegłyśmy w stronę ogrodu. Po drodze przeglądałam zdjęcia.
M: Nie! Nie! Nie! Oni umrą!!!
I: Pokaż. - Podałam jej aparat.
ZDJĘCIA 1 - Zayn podwinął sukienkę Majki do góry. (Tutaj wiele pisać nie trzeba)
ZDJĘCIE 2 - Harry zrzuca ramiączka biustonosza Izki. (Tutaj też nie..)
ZDJĘCIE 3 - Zayn lekko ściąga w dół sukienkę Majki... ( I tutaj ...)
ZDJĘCIE 4 - Harry łapie dolną partię bielizny Izki.. ( No i tutaj też nie.)
I: Ja pier.. pieprzę.
M: Dawaj! On tu też musi mieć prywatne fotki. - Zaczęłam śmiać się na pół Londynu i zwalniać, kiedy zobaczyłam zdjęcia Zayna pod prysznicem, w przebraniach jak na karnawał i innych podobnych prywatnych fotkach. Dobiegłyśmy. Szybko złapałam za leżącą na moim leżaku kopertówkę i kilka najbardziej kompromitujących fotek cyknęłam na komórkę.
M: Sesja aparatem Zayna, czas zacząć!
I: ŻE CO?!
M: Spokojnie, usuniemy to! On ma się skapnąć, że to jego aparat.
I: Ale ty pierwsza... - Zaczęłam pływać delikatnymi ruchami, i seksownie pozować. Potem Izka powtórzyła te czynności. Po chwili na basen przyszli chłopacy. Zayn spojrzał na aparat. Stał chwilę, kiedy spanikowałam i powoli ruszyłam w drogę powrotną. Nie zdążyłam usunąć zdjęć, a Zayn przejął aparat. Po chwili Izka ruszyła razem ze mną w pogoni za Zaynem.
I: Zayn ODDAWAJ!
Z: Po moim trupie ! <śmiech>
I: Maja mówiłam, że zły pomysł.
M: Myślałam, że usuniemy!
Z: Źle myślałaś.. Wiecie, że możecie być foto-modelkami? <śmiech> Harry dwójka!
M&I: Jaka znowu dwójka?
Nim się zorientowałyśmy, Hazza pobiegł z resztą na drugie piętro, a Zayn posłusznie rzucił im aparat... Zaraz po tym rzuciłam się na Zayna.
**
To ja was zostawię - Spojrzałam na Zayna powalonego na ziemi i Maję siedzącą na nim i chcącą go zabić. Pobiegłam na górę. W końcu wypadałoby zadzwonić do Polski i sprawdzić Polskie portale. Dawno się tam nie zaglądało. Ciekawa jestem co tam u bliźniaków i u mamy.
Nacisnęłam klamkę, wbiegłam do pokoju i zamknęłam się na klucz. Wskoczyłam na moje jednoosobowe łóżko i chwyciłam mojego laptopa na kolana. Dopiero teraz zaczyna do mnie znowuż docierać, co ja tu robię. I dotarło do mnie, że zostały nam tylko 5 tygodni. Jesteśmy tu już dwa. Jutro dokładnie miną dwa tygodnie, które trwały niczym dwa dni. Dwa, króciutkie dni. Pierwsze co zrobiłam zajrzałam na mojego aska. Było tam pełno wiadomości od przyjaciół których zostawiłam w Polsce nic nie mówiąc.
Ola: Gdzie ty się podziewasz?
Patryk(Tak, chodzi o byłego Majki): Dlaczego Ciebie nie ma?! Tęsko nam :*
Magda: Żyjesz Iza? Czemu się nie odzywasz?
I wiele takich jak te 3. Moją szczególną uwagę przykuł jeden. A mianowicie:
Mateusz(Chodzi o mojego byłego): Wybaczysz kochanie :*?
Zamurowało mnie. Nie odpowiadałam na wszystkie aski. Ustawiłam sobie po prostu opis JESTEM W LONDYNIE. I Wyłączyłam tę stronę. Weszłam jeszcze na skypa zobaczyć, czy mama, Maciej, albo Marta nie są przypadkiem na komputerze. Jak też myślałam Marta dostępna. Zadzwoniłam.
Mr: Cześć Iza! Czemu nie dzwoniłaś.
I: Nie mogłam Marta. A co, aż tak za mną tęsknicie?
Mr: Czy ja wiem. Spokojniej bez Ciebie. Nie słychać twoich SŁODZIUTKICH rozmów z chłopakami...
I: MILCZ!
Mr: Też Cię kocham.
I: Zawołaj lepiej mamę, a ty zmykaj do Maćka.
Mr: Nie ma ich.
I: I zostawili Cię samą? Nie wierze.
Mr: Michał się mną zajmuje.
I: Czy ty mówisz o tym Michale?
Mr: Tsa. O naszym kuzynku..
I: TO on umie się tobą zająć!
Mr: Nie, wyszedł na piwo.
I: Eh. Cały Michał. Jak mama wróci, niech napiszę do mnie esa. Wejdę wtedy na kompa, o ile będę miała czas. Do zobaczenia młoda.
Mr: A kiedy wrócisz?
I: Ojojoj za 5 tygodni.
Mr; No dobrze, będę czekać. Pa.
I: Pa.
Rozłączyłam się. Rozmowę zakończyłam, bo usłyszałam krzyk Mai. Od razu wstałam i wyszłam z pokoju. Wszyscy siedzieli na dole. Mówiąc wszyscy mam na myśli Nialla i Liama?
I: Gdzie reszta?
'Wszyscy' jednocześnie wskazali jakieś drzwi. Otworzyłam je. Było tam strasznie gorąco. Już wiem. Sauna...
I jak? Podoba się? Na moje jest przeciętny i jak widzicie jest podzielony na dwie części. Z ostatnim wpisem zrobiło nam się przykro, ponieważ 3 osoby, które wcześniej czytały i komentowały wpisy, tego ostatniego nie skomentowały. ;( Mam nadzieję, że nas nie opuściłyście, że nadrobicie zaległość. ;) Miłego czytania i do następnego. ;* A i piszcie co z tą sceną +18, bo nie wiemy...!
Subskrybuj:
Posty (Atom)