środa, 24 kwietnia 2013

Joke, less cheerful.

Z: Może, jednak poszukamy Mai?
I: Mam jej już dość...

Chociaż i tak przymusem po jakichś 20-30 minutach wyszliśmy z domu w poszukiwaniu naszej kochanej psychopatki.!
I: Dobra, myślimy gdzie mogła iść blondynka, której pająki zżarły mózg.
Z: Mam! Idziemy do lasu!
I: To znaczy?
H: Właśnie! Pewnie poszła do domku letniskowego, no bo gdzie indziej!
I: W sumie.. Można by tam zajrzeć.

Poszliśmy, a raczej pobiegliśmy przed siebie do lasku, pamiętnym mostkiem... (Na szczęście teraz miałam na sobie dłuższe spodnie, bo pomyślałam, o tym, że może zrobić się zimno.
Z: Bingo!
I: Światło się pali...
Z: Może zrobimy jej mały, niewinny dowcip? W ramach zemsty...
I: Żeby znowu jej szajba odbiła? - Spojrzałam na Nialla i automatycznie się zaczerwieniłam.
I: W sumie, to się zgadzam.
H: Czyli, że co jej zrobimy?
I: Zayn, panie nasz. Wysil swój piękny mózg i coś wymyśl!
Z: Hm. Niech pomyślę. . . Ona boi się horrorów?
I: Boi się ich, jak jest sama.
Z: Bingo!
N: Na co wpadłeś geniuszu? Moja Lisa już Ci w tym nie pomoże...
Z: Nie potrzebuję jej! Zaraz wrócę! - Pobiegł za domek letniskowy.
I: Gdzie on poszedł?
H: Pewnie po nasze stroje ... straszne stroje.!
I: Ha, ha. Będzie fajnie, coś tak czuję!
H: Mniej fajne jest to, że moje fanki mają moje zdjęcie, dosyć prywatne.. Szczęście, że nie dała tego nagiego. . .

I: No to ja miałam gorzej. - Znowu spojrzałam na Nialla.
I: Już tylko Liam, mnie nie widział...
W tym momencie podbiegł Zayn przebrany za jakiegoś... Hm. Wyglądał jak morderca zawodowy.
I: WOW! Ja bym się przestraszyła.
Z: To dobrze, ale trzeba skombinować coś jeszcze... Ma ktoś ten program mutujący głos?
A: Ja mam!

Z: Świetnie.. Podaj! - Zmienił swój ton głosy na naprawdę niski i nagrał wiadomość. " Witam, z tej strony Komisarz (wymyślił sobie jakiegoś) Koniec pierwszego nagrania, pewnie w tym momencie będzie czekał na reakcję Mai. Drugie nagranie "Dzisiejszej nocy z miejscowego psychiatryka zbiegł morderca, który swe ofiary zamordował w brutalny sposób z pomocą kogoś, kogo nie udało nam się złapać, ale najprawdopodobniej teraz się z tą osobą spotka. Po zabójstwach ofiary zjadł... Jeśli jesteś mieszkańcem Londynu i znajdujesz się niedaleko lasu przy ulicy (podaje ulice) strzeż się, zabezpiecz drzwi i okna, bo on może przyjść do Ciebie. No i trzecie. "Proszę się zabezpieczyć, a teraz muszę kończyć, aby ostrzec innych mieszkańców, dobranoc."

Z: Teraz zadzwonimy do niej z mojego drugiego telefonu i to puścimy.. .
Wybrał numer.
M: Halo? - Odparła lekko zdezorientowana.
Z: "Witam, z tej strony komisarz (...)"
M: Słucham, w jakiej sprawie pan dzwoni? - Odparła już pewniej.
Z" "Dzisiejszej nocy z miejscowego psychiatryka zbiegł morderca, który swe ofiary zamordował w brutalny sposób z pomocą kogoś, kogo nie udało nam się złapać, ale najprawdopodobniej teraz się z tą osobą spotka. Po zabójstwach ofiary zjadł... Jeśli jesteś mieszkańcem Londynu i znajdujesz się niedaleko lasu przy ulicy (...) strzeż się, zabezpiecz drzwi i okna, bo on może przyjść do Ciebie. "
M: Boże... A ja właśnie jestem w domku w środku lasu.. - Chyba się nabrała, bo jej głos zaczął się lekko łamać z przerażenia, a Zayn się cieszył, że powiedziała akurat to.
Z: "Proszę się zabezpieczyć, a teraz muszę kończyć, aby ostrzec innych mieszkańców, dobranoc."
M: Dobranoc, oby DOBRA noc..
Zayn się rozłączył, po czym wszyscy wybuchliśmy niekrytym śmiechem.
I&A: Ha, ha! Ale się nabrała! - Spojrzałyśmy na siebie z Alex, po czym przybiłyśmy sobie "piątkę"
Z: Nie wiedziałem, że mam taki głos. <śmiech>
H: To było serio świetne!
N: Ja bym teraz poszedł po zapas jedzenia na jej miejscu. <śmiech>

I: Jak ona się dowie, że to my to nas zamorduje! Teraz to mnie pewnie przed... Dobra już nic.. 
A: A ciekawe co mi zrobi? <śmiech>
N: Obronię Cię. - Odparł nieśmiało.
I: Dobra, a więc co teraz?
Z: Teraz Zayn-kosiarz - WKRACZA DO AKCJI  ! <śmiech> Idźcie się gdzieś schować, żeby nie widziała was.

Pobiegliśmy za krzaki, a Zayn-kosiarz chwycił mnie za ramię i wręczył torbę którą trzymał.
Z: Ty mi pomożesz..
I: Z przyjemnością?! <śmiech>
Pobiegłam się szybko przebrać w krwawy stój, po czym podbiegłam do Zayna.
Ten zaczął walić młotem w drzwi. Szczerze to ja na miejscu Mai dostałabym zawału!
Z: Kop w ścianę. - Szepnął do mnie.
Posłuchałam go i z całej siły zaczęłam walić w ścianę czarnym półbutem, na grubej podeszwie i 3 centymetrowym obcasie. 
Zayn nacisnął klamkę, ale Maja najwidoczniej zdążyła zamknąć już drzwi. Uśmiechnął się do mnie, chyba zrozumiałam co chciał mi przekazać. Wyjęłam wsuwkę z moich włosów i włożyłam ją w zamek. (Jak nie wspomniałam to jestem świetna w otwieraniu drzwi wsuwką). Drzwi się otworzyły. Światła na dole były po zgaszane. Dom wyglądał serio jak z HORRORU. 
Zayn- kosiarz wyjął ze swojej torby mini piłę mechaniczną. (Jak by oni przyszli do mojego domu z tekstem "cukierek albo psikus" i powiedziałabym psikus, to mam wątpliwości, czy by w ramach tego psikusa na serio mnie nie zabili?). Poszłam w stronę schodów. - Zayn chwycił mnie za rękę i dał mi sprej(Ten sam, kiedy wsadzili nas do auta pół przytomne) i nóż.
Z: Sprej, w razie gdyby się zawzięła i chciała się bronić, nóż, żeby ją przestraszyć. - Zaśmiał się jak ten przebieraniec z filmu "Scream".
Uwielbiam straszyć ludzi. - Ruszyłam przed siebie. Na górze było tak samo ciemno, jak na dole. Wyciszyłam się, aby usłyszeć czyjś szept, albo jakiś drobny szmer.. Nic. Kompletna cisza.
**Zayn**
Wziąłem ze sobą Izę, dlaczego? Dlatego, że ma podobny charakterek. Uwielbiamy straszyć ludzi i myślę, że jesteśmy w tym świetni, a na dodatek pomogła mi otworzyć drzwi. Poszła na górę. Ja sprawdzę dokładnie dół, konkretniej łazienkę... - Poszedłem w stronę białych drzwi. 
Nacisnąłem klamkę, zamknięte. Na pewno jest tam.. Czyli, że ją troszkę postraszymy..
Zacząłem szarpać zawzięcie za klamkę, a potem z całej siły kopnąłem drzwi. Ciągle nic. Wyjąłem moją malutką piłę i włączyłem ją. Usłyszałem ciche szepty. Nie zrozumiałem. Mówiła coś, ale po Polsku. Może się modli? Ciekawe czy zaczaiła, że w łazience są drugie drzwi prowadzące prosto do schodów, na górę. Jak nie ja się ją zajmę, zrobi to Iza. . . 
**
Podeszłam do pierwszych drzwi, do pierwszej Sypialni. Na wszelki wypadek chwyciłam mocniej a'la sprej, którym bym uśpiła Maję.. Ciekawe czy będzie próbowała mnie zabić.
Weszłam. Rozejrzałam się wszędzie, pod łóżkiem, do szafy, za drzwi. Nie ma jej. Nie tu... - Poszłam przeszukiwać dalsze pokoje.
**
Boże, boję się. - Siedziałam za zasłoną prysznica. Odmówiłam parę najbardziej znanych mi modlitw, na wszelki wypadek. - Ktoś szarpnął za klamkę. Automatycznie się  podniosłam i zaczęłam się modlić troszkę głośniej, ale oczywiście po Polsku. - Usłyszałam piłę.. Tak, to musiała być piła, rozejrzałam się na około w poszukiwaniu czegoś do obrony. Zauważyłam tylko drugie drzwi. Nacisnęłam za klamkę. Otwarte. - Ruszyłam przed siebie po tajemniczych schodach.

M: Może nie powinnam jednak zwiewać..?
Dobra, jak będzie tak będzie. Wystarczy się modlić o przeżycie. . . 
Doszłam na górne piętro. Usłyszałam kroki. TO był albo on, albo ten jego 'asystent'. . . - Nacisnęłam klamkę od pierwszego lepszego pokoju i schowałam się do gigantycznej szafy znajdującej się w nim. Była prawie pusta, więc bez problemu się tam zmieściłam.
**
Przejrzałam kolejne dwie sypialnie, w dalszym ciągu niczego, ani nikogo, kto by przypominał Maję, nie zauważyłam. Czwarte drzwi. Ta, to musi być tu. Są tu jeszcze tylko dwa pokoje, jedna sypialnia, jedna łazienka. W łazience chyba by się nie schowała, chociaż w desperacji...

Nacisnęłam klamkę. Drzwi były otwarte. Znowu się wyciszyłam. Usłyszałam czyjś oddech, bardziej przypominający sapanie z przerażenia. Bingo! Znalazłam ją...
Delikatnie podeszłam do łóżka, choć i tak usłyszała mnie ze względu na obcas i panele.. 
Pod wyrkiem się nie schowała. Odwróciłam się. Wyjęłam nóż i delikatnie otworzyłam szafę. Z początku jej nie zauważyłam. i przejechałam nożem po wnętrzu. Zahaczyłam o nią. Delikatnie ją przecięłam, a ona walnęła mnie twardym, męskim butem w brzuch. Zobaczyłam jej ramię. A więc tu ją przecięłam.
M: Zostaw mnie psychopato.
Nie odzywałam się. Poznałaby mnie po głosie. Prysnęłam w nią sprejem. ( Po drodze przeczytałam, że mała ilość wystarcza na jakieś 15 minut morderczego snu...) Padła na ziemię, a ja zawołałam Zayna. Położyłam nóż niedaleko jej, a ona ostatnimi siłami przecięła jeszcze moją kostkę, po czym chyba mnie poznała.. Konkretniej to mogła domyślić się po tatuażu, który tam miałam. 
Zayn przybiegł, jak spała już całkowicie.
Z: Może nie powinienem jednak dawać Ci noża?
I: Może nie powinien być on taki ostry? 
Z: No, tylko niczego nie zakrwaw bo Liam nas zabije..!
I: Ups.. - Maja leżała przecież na jakiejś białej koszuli swoim ramieniem...
Z: Dobra, mniejsza. Odkupię mu tą koszulę. Musimy coś z nią zrobić. - Chwycił ją na ręce i zbiegł na dół.
Z: W Szufladzie są nożyczki i lina. Weź je i chodź.
Posłuchałam go. Faktycznie znalazłam potrzebne przedmioty, a dodatkowo wzięłam także taśmę i wybiegłam z domku, prosto na Harrego, który już po mnie biegł.
H: Szybko..!
I: Mam obcasy.! - Bez zastanowienia wziął mnie na ręce i pobiegł do lasu, pewnie do Zayna.
Tak, zgadłam. Rzuciłam Zaynowi trzy przedmioty. Przywiązał Maję do drzewa i zakleił jej usta taśmą, po czym nasza trójka odbiegła i czekaliśmy, aż się obudzi.
I: Która godzina?
H: Koło północy..

Z: Za jakieś 2-3 minuty się obudzi, a punktualnie o północy puszczę skowyt wilków z mojego telefonu. 
Jak na życzenie, obudziła się. Od razu zaczęła się szarpać i próbowała wrzeszczeć. Zayn spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu. 23:59. Poszukał już nagrania. Wybiła 0:00. Włączył.
Maja zamilkła, nie chcąc pewnie przyciągnąć głodnych wilków. Po chwili Louie przyszedł z dwoma owczarkami niemieckimi, z pyszczkami usmarowanymi w czymś białym, tak, że wyglądały jak by miały wściekliznę.
**Maja**
Co to ma kurwa być?! Co tam robiła Izka?!?! Nie no, zaraz zawału dostanę... Kurwa, teraz ramię mnie szczypie... Ja pierdolę!!! Nic przecież nie mówiłam, co tu robią te psy?! Kurwa, kurwa, kurwa.... Ja już nienawidzę zwierząt... Kurwasz no, czemu one tak warczą?! Ojcze nasz, któryś jest w niebie....
**Lou**
Szczęście, że El kocha zwierzęta. A te aparaciki są pomysłowe! 
L: Bierz! - Powiedziałem do pilocika od aparatów wpiętych w uszy psów, a te od razu zaczęły warczeć wrogo na Maję.
Z: Dobra, można ją już chyba wziąć do domu?
I: Może..?
Podeszli do niej i ją odwiązali. (Zayn na wszelki wypadek miał sprej usypiający.)
Zaraz jak ją odwiązali, rzuciła się do ucieczki.
**Maja**
Kurwa mać, co to ma znaczyć?! Na pewno by mnie nie rozwiązali, ale dobra, może modlitwy się sprawdziły? Spojrzałam na swoją rękę, pod ciemno - czerwoną krwią skrywała się moja blada ręka. Nie wiedziałam gdzie biec, no dobra, biegnę przed siebie... Tylko kłopot, będę tak biec do końca życia? Muszę mieć przecież cel. Chuj z tym! Skoczyłam do wody, i płynęłam w stronę domku letniskowego, ale to nie był zbyt dobry pomysł... Przecięcie strasznie zaczęło mnie boleć i szczypać. Zaczęłam się dusić, znowu ten zapach... Nie mówcie mi, że to byli oni... 


Obudziłam się, prawie że z krzykiem, ale się pohamowałam. Może to był tylko sen? Zaczęłam rozglądać się po pokoju, dziwne, że nie ma tu Izki... Ej no, ja jestem w łóżku dwuosobowym, taki problem. Spojrzałam na ramię, miałam je owinięte bandażem.
M: Kurwa czemu to nie jest sen... - Zaczęłam gadać sama do siebie? Dziwna jestem. Odkryłam kołdrę.. Kurwa, czemu ja mam na sobie bluzę Zayna? Jeszcze lepiej. Cicho się rozejrzę po domku... Kurwa, czemu ja ciągle mówię kurwa?! Dobra, chyba jestem w domku letniskowym, w pokoju Zayna. Oj, nie odpuszczę im tego! Tym razem przegięli. Wracam do Polski! Chciałam otworzyć drzwi, ciągnęłam za klamkę, szarpałam, nic. Kopnęłam drzwi i usiadłam na łóżko, zakładając ramiona w pasie. 
M: Ma ktoś ochotę mnie wypuścić?! - Zaczęłam drzeć się, ale nikt nie reagował. Na parapecie leżała moja kopertówka. Zajrzałam do niej, niby OK. Spojrzałam na telefon. Nowa wiadomość. Od.. no jak, kogo innego jak nie naszego kochanego Zaynusia! 
" Może kiedyś cię wypuścimy. Nie dramatyzuj tylko śpij. 
                                       Buziaczki, Zayn :)"
M: Ta, pewnie chce mnie udobruchać. Kurwa Maja, bez skojarzeń... Dobra, zamknij się i lepiej posłuchaj Zayna - śpij! No, albo po prostu mu wyjebię w ten piękny ryj. - Wrzuciłam telefon do kopertówki, a tę rzuciłam na parapet i po prostu położyłam się, chociaż pewnie będę żałować. Zawsze jak z czegoś się komuś nie wygadam to w nocy przytulam się do poduszki i gadam przez sen. Kit, ich chyba tu nie ma? Warto mieć nadzieję.   
**
N:Dobra, jest 2 w nocy, czas by było po nią wejść?
Z: Możemy w sumie.
H: Ja już bynajmniej śpiący jestem. . . 
I: No to idziemy?
Nikt nie odpowiedział, tylko po prostu ruszyliśmy przed siebie, choć i tak byliśmy niedaleko domku letniskowego. Kazali mi iść pierwszej. Biedna ja!
Zapukałam, żeby ją zdenerwować..
Nic. Cisza. MARTWA cisza..
I: Dajcie może klucze?
Zayn podał mi żółty kluczyk. 
Maja spała jak zabita wtulona w poduszkę Zayna.
Z: I co my z nią zrobimy?
I: BU-DZI-MY! BU-DZI-MY!
N: Błagam..
I: Przepraszam! Zapomniałam... - Wybiegłam z pokoju po słoik, albo jakiś dzbanek. Peeełen wody!
Kuchnia.. Bardziej mi to restauracje przypomina... - Chwyciłam pierwszy lepszy słoik i nalałam zimnej wody po czym poszłam na górę i bez pytania ją olałam.

M: CO kurwa! ZGINIECIE! - Rzuciła się na mnie, jako że mnie była pewna.
I: Ogarnij się! Bo mi włosy poczochrasz... albo jeszcze bandaż zerwiesz!
M: Ja ci kurwa te jebane kudły rozczochram!
Z: Maja spokój!
M: Psem kurwa nie jestem! 
Zayn odciągnął ode mnie Maję, a Hazza pomógł mi wstać.
H: Wszystko OK?
I: Chyba..
N: Wracamy już?
A: By wypadało <ziewa>
Maja całą drogę się darła, przeklinała, wyzywała... Jednym słowem była tragiczna, a ja z nią muszę siedzieć w sypialni! Po raz drugi, BIEDNA JA!
Harry i Alex od razu położyli się spać, zaraz po nich poszedł Niall. Zayn dał buziaka Majce, chociaż ta i tak była jeszcze na cały świat obrażona. Po pożegnaniu się On, Louis i Liam poszli do siebie. Ja i Maja zostałyśmy sam na sam....
I: Teraz będziesz milczeć.
M: Nie kurwa! Powiem Ci wszystko co mam do powiedzenia!

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Perverts ...!

M: Nie! Nie zabijecie mnie!
Usłyszałam wrzaski i pobiegłam do miejsca z którego dobiegały.
Zobaczyłam Zayna stojącego przed jakąś przebieralnią z ciuchami Mai. 
I: Co tu się dzieje?
Z: Maja zwariowała.
I: A czemu masz jej ubranie?
Z: Bo ona ma wyjść nago. Bo przecież w saunie jest się nago, no nie?
I: Nie?
H&Lo: I ciebie też to czeka. Wchodzisz do przebieralni dobrowolnie?
H: Czy raczej nie...
I: Chyba jednak wolę dobrowolnie...
Z: Ale za chwilę masz nam rzucić ubranie.
Lo: Wiszą tam poranniki. Ale to tylko na dojście. . .
I: Miło.. - Ruszyłam w stronę przebieralni znajdującej się zaraz obok tej, w której siedzi Maja.
I: Maja. Powiedz. Mi. Co. Tu. Do. CHOLERY SIĘ DZIEJE!
M: No bo ja chciałam aparat. Oni i tak zobaczyli zdjęcia więc go dali. Ale...
I: ALE?!
M: Ale w zamian miałyśmy iść z nimi do sauny. JA MYŚLAŁAM, ŻE TO NA KOSTIUMIE!
I: Po co ja tu wchodziłam.
M: I tak Louis i Harry byli po ciebie dwa razy, ale z kimś rozmawiałaś po polsku, więc dali spokój. Wiedzieli, że przyjdziesz. 
I: A to skoro my mamy być nagie, to z jakiej paki oni są w ubraniu?!
M: My się rozbierzemy to oni też. Tak mówili.
Z&H&Lo: NIE GADAĆ PO POLSKU!
M: Bo co?
Z: Bo nie rozumiemy.
I: Bo nie macie.
H: Ale musimy.
M&I: Nie, e.

I: Dobra, ale i tak kiedyś wyjść musimy. - Zaczęłam rozpinać rozporek spodenek, założonych chwilę wcześniej.

M: Ty jesteś zdrowa umysłowo?
Z&H&Lo: Iza, Iza, Iza!! - Dopingowali, jak zrozumieli, że to ja się rozbieram. Zsunęłam spodenki i wyrzuciłam je za kabinę jak kazał Zayn. Po chwili dalsze części garderoby zostały wyrzucone, a wiwaty coraz głośniejsze.
I: Teraz twoja kolej Maja. Jestem już TYLKO NA PORANNIKU. - Powiedziałam głośniej, żeby chłopacy usłyszeli.
M: Chyba Ci mózg zombie zjedli?! Za nic nie wyjdę!!!
Z: Iza, skoro jesteś gotowa.
H: To WYJDŹ! <śmiech>
I: Za chwilę... - Przełknęłam głośno ślinę. Otworzyłam kabinę i wyszłam, na razie jeszcze zasłonięta porannikiem przed kolano. Chyba jednak tym sposobem coś osiągnęłam bo Maja wyrzuciła Spodenki i stanik. Po pięciu minutach również wyszła. 
Z&H&Lo: Za nami! - Uśmiechnęli się podejrzanie.

M: Zamorduję Cię. To twoja wina!

I: Sama wyszłaś!
M: Bo nie chciałam zostać sama!
I: A ja nie chciałam zimować w gorącej kabinie!
M: Chociaż ciepło...
I: Miła. 
M: I tak byłabyś tam maksymalnie 5 tygodni. A my bez jedzenia potrafimy wytrzymać.
I: Gorzej z naszym organizmem.
M: Li, ratuj. Chociaż ty bądź normalny. . . 
I: Miłe. Ja też się boję!
M: A ja mam asa!
I: To znaczy?
M: Miałam przy sobie jeszcze jeden strój, który mam teraz na sobie. <śmiech) - Powiedziała po polsku.
I: ZDRAJCA! Czyli, że tylko ja będę biedna? - Również powiedziałam po polsku.

M: Wiesz, jak się rozbierzesz, to twój wzrok zadowoli 3 nagich przystojniaków <śmiech> . - Dodała także po polsku.
I: Ha, ha. Śmieszne wiesz?
Z: Co przed nami ukrywacie?
M: Nie nic.
I: Tylko to, że Maja jest nieuczciwa.
M: Zamknij się!
I: Oszukałaś mnie i ich!
Z: Dlaczego?
M: Nie nic. Iza uderzyła się mocno w główkę i teraz gada od rzeczy.
I: Chodzi o to, że Maja jest niezupełnie naga...
M: Zginiesz! - Rzuciła się na mnie i zdjęła ze mnie porannik. Odruchowo zasłoniłam się nie miejąc w głowie nic innego. 
I: To ty zginiesz.
Z: Owszem zginie. <śmiech> 
H: A poza tym. Nie musisz się zasłaniać.
Lo: I tak już Cię zobaczyliśmy.
I: Ha, ha. A dlaczego nie ma tutaj Liama i Nialla? 
H: Nie zmieniaj tematu, a poza tym. Alex jest w sklepie i Liam razem z Niallem czekają na nią, Eleanor i Danielle.
I: Ouf.. Chociaż nie będziemy same.
Z: I jesteśmy na miejscu.
Lo: Zapraszamy!
I: A mogę odzyskać swój porannik?
H: I tak za chwilę musiałabyś go zdjąć.
I: No to idźcie przodem.
Z: Prędzej czy później. Siłą czy też nie... 
M: Boję się!
H: I masz czego...
Lo: A więc. Chodźmy. - Ruszyli w trójkę przed nas, a ja miałam ochotę Majce powyrywać włosy, choć i tak wiem, że Zayn zemści się na niej lepiej niż ja. I ja mu w tym pomogę. . . 
Przed nami był gigantyczny basen, a'la solarium i inne egzotyczne atrakcje. Normalnie mini egzotyczna wyspa.
I&M: Jak tu pięknie! - O mało z zachwytu się nie odsłoniłam.
M: Ale i tak nie chce tu być.
I: Skończ. Mam gorzej.
M: A ja będę miała gorzej.
I: Owszem. Będzie miała gorzej, no nie Zayn?
Z: Pewnie! <śmiech>
H: Co nie znaczy, że dużo gorzej.
M: A pro po. Jesteśmy nie równo. . . Obiecaliście coś.
Z: Odezwała się.
Weszliśmy, stanęliśmy przy jakiejś palmie, za którą było coś co przypominało jaskinie. (Ale oni muszą mieć kasy, żeby coś takiego mieć). Harry i Zayn odeszli od nas kawałek.
H&Z: Iza, chodź na chwilkę.
Podeszłam. Ciekawe co chcą. Po minie Majki można wywnioskować, że nie jest zadowolona tym, że zawołali mnie, a nie ją.
I: Co chcecie?
Z: Czego ona się boi? Czym ją przekupić?!
I: Maja boi się ciemności, znaczy się bycia samej w ciemności. I robale. To jej słaba strona.
Z: BINGO!
I: To znaczy?
H: Niall...
I: To znaczy??
H: Niall hoduje pająki!

Z: A tam jest jaskinia do spania w a'la dziczy. 
H: Na kluczyk. - Zamachał mi srebrnym kluczem przed nosem.
I: Proszę bardzo. Zemszczę się. - Dopiero teraz zorientowałam się, dlaczego oni, a zwłaszcza Harry się tak na mnie patrzy. I zorientowałam się, że nie ma Louisa?! Momentalnie to zrobiłam, a oni wybuchli śmiechem.
I: Tak, bardzo śmieszne...
Z: Czego wy się wstydzicie?
H: Piękne jesteście...
I: Tego, że znamy się niespełna 2 tygodnie?
H: Czas nie robi różnicy. Ja się czuję jak bym was znał od urodzenia.. 
Z: Dobra, mniej gadania. Do roboty.!
I: Jak ją tam sprowadzimy?
Z: To już należy do ciebie.
I: To poproszę klucz. - Harry posłusznie mi go wręczył, a ja poszłam do Mai.

I: Idziemy się przejść? Chłopacy powiedzieli, że tam w tej jaskini możemy się zamknąć i być sam, na sam. - Pokazałam jej klucz.
M: Fiu. Czyli już nie jesteś zła?
I: Postaram się wybaczyć. - Z tyłu pleców zrobiłam X. 
Poszłyśmy przed siebie. Maja weszła do jaskini. Ja stanęłam w wejściu.
I: Poczekasz chwilę? Pójdę po mój szlafroczek. ok?
M: Nie ma sprawy. - Usiadła w kącie jaskini, a ja pędem zamknęłam drzwi i prze kluczyłam zamek znowu się odsłaniając. Czemu ja do cholery ciągle o tym zapominam.!? Ale zresztą, już nie czuję się tak nieswojo. Chłopacy stali już obok mnie i wręczyli mi przewiewną sukienkę po czym przybili piątkę.
M: O co tu kurwa chodzi?!
I: Kara.. <śmiech>
I: A tak to, czemu zmieniliście decyzje i jednak daliście mi sukienkę?
H: Bo zaraz przyjdzie Lou, Niall i Liam z dziewczynami.
Z: Dobra, dobra. Przejdźmy do punktu drugiego. Zaraz będzie Niall!
Jak by wywróżył z kart, chwilę później zobaczyliśmy biegnących Alex i Nialla, a za nimi resztę. Czemu Zayn i Harry są tacy zboczeni, a Niall nie?
Z: Po proszę.
Niall wręczył mu dość spory słoik. Zobaczyłam tam pająka ok. 22 cm. Włochatego, czerwono-czarnego. On przykuł moją uwagę. Było tam jeszcze kilkanaście mniejszych i parę średnich. Zayn otworzył jakiś mały zameczek przy podłodze i wpuścił tam pająki.
Z: Teraz wystarczy czekać.
**Maja**
Jak oni mogli mi to zrobić?! Podła Izka, podły Zayn i Harry! Pewnie Izka powiedziała im, że nie lubię siedzieć sama w ciemnych pomieszczeniach. No nic. Kiedyś chyba stąd wyjdę? E tam, jeszcze tylko 5 tygodni. Wytrzymam...! Chyba... Ten problem, że chyba robi wielką różnicę. Po chwili usłyszałam jakby coś małego chodziło po ziemi. Odsunęłam się szybko i nasłuchiwałam. Tego czegoś było coraz więcej... 
M: AAAA!!!!! -Zaczęłam drzeć się na cały Londyn, a jaskinia robiła dodatkowe echo. Zaczęło po mnie chodzić coś włochatego, biegałam w tę i we w tę, darłam się coraz głośniej, strzepywałam to coś, ale i tak mnie obłaziło.
M: KURWA WYPUSZCZAJCIE MNIE!!!! - Zaczęłam nawalać pięściami mniej więcej w to miejsce, w którym było przejście. Odpowiedziało mi jedynie głuche echo " Mnie! Mnie. Mnie..." Ciągle powtarzałam te czynności. Biegałam w tę i we w tę, zdzierałam sobie coraz bardziej gardło. Kiedy oni mnie wypuszczą?
**
Wszyscy we czwórkę (Ja, Harry, Zayn i Niall) Nie mogliśmy wyrobić ze śmiechu. Tarzaliśmy się po ziemi. Niewtajemniczeni patrzeli na nas ze zdziwieniem, a Eleanor i Danielle (Bóg wie, która to która) patrzały ze zdziwieniem na mnie.
E: Co was tak śmieszy? - Spojrzała wyczekująco na Louisa.
Lo: Ja nic nie wiem...
D: I może wyjaśnicie, kto to? - Spojrzała na mnie i Alex. 
N: To jest Alex, moja dziewczyna. - Uśmiechnął się, a Alex patrzała na niego ledwie przytomna.
H: A to jest Iza, moja dziewczyna - Również się uśmiechnął, ukazując swoje dołeczki.
Z: A tam, za ścianą jest Maja, moja dziewczyna <śmiech.>
I: Może ją wypuścimy.?
Z: A może nie? Niech się nauczy.
I: Na szczęście ja zrobiłam to co chcieliście.
M: WYPUSZCZAJCIE MNIE!
I: Dobra, już jej chyba starczy.. 
H: Nie, nie.. - Chciał mnie wziąć na ręce, ale opamiętał się, że poza sukienką nie mam nic na sobie.
Podeszłam do drzwi.
I: Odsuńcie się. Stanie naprzeciw drzwi, bądź niedaleko grozi zgonem.
D: A to czemu?
Z: Pajączki! 
N: Nie takie zwykłe..  Moje pajączki.!
Wszyscy posłusznie się odsunęli, a ja otworzyłam drzwi. Maja wyleciała jak poparzona.
N: Wolniej! Bo zrobisz krzywdę Lisie!
M: Umrzecie śmiercią marną!!!
**
Jakoś wybiegłam stamtąd. Od razu złapałam aparat Zayna, i pobiegłam na górę. Złapałam laptopa i zalogowałam się na twitterze. Ciekawe, czy Zaynowi spodoba się taki tweet? Po kilku minutach w internecie już rozprzestrzenił się mój tweet "Zayn, zemsta jest słodka... Tak jak ta fotka!" Poniżej      zamieściłam kompromitujące fotki Zayna. Od razu pobiegłam pod prysznic, i ubrałam się w świeże ciuchy. Z szafy wytargałam TO. Łatwo było iść do pokoju Hazzy. Wzięłam pamiętny aparacik i zrobiłam to samo co z Zaynem. Teraz został Niall i Izka. Proste, pochować przed Niallem żarcie. Izka... Hm.... Nie, nie ma innej zemsty! Do czarnego worka wpakowałam wszystkie ręczniki, ciuchy, poduszki i inne pierdołki. Prawie dałam się złapać Louisowi, ale jakoś mi to uszło. Rzuciłam worki przez okno i sama z niego wyskoczyłam. Pobiegłam schować je, a potem wróciłam.
I: Widziałaś gdzieś ciuchy? Nie wiem gdzie są...
M: Może w praniu? 
I: Ta, wszystkie? Z resztą sprawdzałam. Niczego nie było! Dziwne, nie?
N: Gdzie jest żarcie?! - Izka odwróciła się w stronę głosu Nialla. Wykorzystałam moment, i Izka już nie miała na sobie sukienki... szybko wybiegłam śmiejąc się. Sukienkę schowałam tam, gdzie resztę ubrań. Ciekawe, cz chłopacy skapnęli się już, że na nich zemsta została dokonana. Dziwnie się zachowuję.. Szczegóły. To przez pająki. Pewnie mnie pokąsały. Nie mam zamiaru wracać do domu, w którym są pająki, więc poszłam do hotelu. Jak to szło? Fontanna - jest. Płot? No dobra, nie mam na co ani na kogo skoczyć... Kit. Zeskoczyłam. Nie było tak źle. Podbiegłam do łódki. Już dopływałam do brzegu.. 
M: JAK TYM SIĘ HAMUJE?! - Zaczęłam się drzeć. Łódka walnęła o brzeg. Dobra, znowu mi się upiekło. Złapałam swoją złoto - czarną kopertówkę. Wyjęłam z niej zdjęcia Zayna, spojrzałam na nie, i spróbowałam wyszukać okno jego pokoju. Chyba jest... Zayn ostatnio zostawił je uchylone. Zmieszczę tam rękę, przez okno się wejdzie. Zaczęłam wdrapywać się po drzewie w kierunku okna, kiedy telefon w kopertówce zadzwonił głośno i zaczął drgać. Poleciałam z drzewa prosto na dół, spadając tym samym na tyłek. Spojrzałam na wyświetlacz - Zayn. Po chwili znowu telefon zadzwonił - Harry. I tak po kolei dzwonili Zayn, Harry, Izka, Harry, Izka, Zayn.. Wyłączyłam telefon i znowu zaczęłam wdrapywać się po drzewie. Włożyłam rękę za okno. Otworzyłam je i wskoczyłam do środka. Zeszłam na dół, zrobiłam naleśniki i rozsiadłam się n kanapie. Niezręczna cisza. Nigdy nie siedziałam tak sama i nie miałam aż takiej ochoty otwierać jadaczki. zmyłam naczynia, posprzątałam trochę. Włączyłam telefon. Już nie dzwonili. Usiadłam i zaczęłam słuchać muzyki. Zaczęło się ściemniać. Może tu przenocuję? Nie mam ochoty iść w nocy sama przez lasek. Rozłożyłam się na kanapie i dalej słuchałam muzyki. 
**
Maja zerwała ze mnie sukienkę. Prędko zasłoniłam się przed Niallem, choć i tak zauważył już o wiele za dużo. A więc już 4 członek zespołu widział mnie nago. . . Zabiję ją.
I: Ja... ty... bo... To MAJA!
N: Nie no, zawołać.. kogoś?
I: Tak, żeby mnie więcej osób zobaczyło.
N: Przynieść Ci coś do ubrania?
I: Właśnie.. To dlatego nie było żadnych ubrań! Ona to zaplanowała! 
Z&H: KURWA CO TO MA ZNACZYĆ?!
I: Świat się wali? Maja zwariowała? Czy te twoje pająki na serio były oswojone?
N: No tak, a nawet. Nie mają żadnego jadu.
Po chwili zszedł na dół Louis, i Eleanor. 
I: Kurwa.. Niall! - Schowałam się za niego, żeby Eleanor nie uznała mnie za psychopatkę, a Lou chyba zrozumiał o co chodzi bo wziął El na górę, a po chwili zrzucił mi: Czerwone rurki, szarą bluzkę z jakimś nadrukiem i czarne trampki. Oczywiście wszystko męskie, ale zawsze coś. 
Pobiegłam do łazienki się przebrać i poszłam zobaczyć na górę co stało się Zaynowi i Hazzie.
Ledwo otworzyłam drzwi, a ta dwójka już na mnie naskoczyła.
H: Jej hasło!
Z: Podaj! Jak to kurwa!
H: Usunąć! To straszne!!

Z: Błagam powiedz, że wiesz!
H&Z: URATUJ NAS!
I: Powoli... Co się stało? - Zayn i Harry wręczyli mi swoje tablety, na których były dość kompromitujące zdjęcia.
I: Cieszcie się, że nie wstawiła nagich.
H: Bardzo śmieszne!
Z: Powiedz, że znasz jej hasło.
I: Spróbuj twoje imię i nazwisko, jak nie wejdzie to nie wiem.
Poszedł szybko sprawdzić. 
Z: WESZŁO! Już usuwam te tweety!
H: Iza, a taka pro po. Czemu masz na sobie ubrania Lou?
I: A jak myślisz?
Cisza..

I: Dobra, ty to już lepiej nie myśl. Maja zwinęła wszystkie ciuchy.. . I zerwała moją sukienkę. Wiem, bardzo mało prawdopodobne, ale prawdziwe.
H: Fiu, a już myślałem (...)
I: Mówiłam, nie myśl!

piątek, 5 kwietnia 2013

The camera can not be happy. On the contrary ..

Otworzyłam oczy. Był już ranek. Spałam wtulona w Harrego, w łódce, na środku jeziora. Wstałam powoli, żeby go nie obudzić. Nachyliłam się nad łańcuch, do którego przyczepiona była łódka, co źle się dla mnie bo wpadłam do wody i obudziłam Harrego.
I: Kurwa! Jak zimno.. - Szybko podpłynęłam do brzegu, nie zwracając uwagi na śmiech Harrego. 
H: Trzeba było mnie obudzić.. <śmiech>
I: Tak słodko spałeś.. <śmiech>. Wypadało by wracać do domu, no nie?
H: Niby tak, ale nie chce mi się. 
I: Śmieszne.
H: Podpłyń tu.
I: O nie, nie. Już i tak zmarzłam.
H: Bo będę płakał...
I: Nie przymusisz mnie! - Ruszyłam przed siebie, w stronę powrotną.
H: Uparta.. - Jak widać nie chciało mu się przyciągać na łańcuchu, ponieważ sam, z własnej nie przymuszonej woli wskoczył do wody i popłynął za mną.
I: Taka pro po. Która jest godzina?
H: Taka, że wszyscy jeszcze śpią, ranny ptaszku.
I: Ha, ha. Jak śpią to ich obudzimy. 
Dalszą drogę szliśmy w ciszy, aż do dojścia do domu. Jak zwykle chciałam wejść cicho, ale potknęłam się o próg i wszyscy, za wyjątkiem Mai byli już na nogach.
I: To może ja już nigdy nie będę starała się być cicho?
Z: Gdzieście byli?
H: A co Cie to interesuje?
Z: Tak się pytam. To gdzie?
I: Nie musisz wszystkiego wiedzieć.
Z: Właśnie, że muszę.
A: Musisz, to obudzić Maję. Nic na nią nie działa.
Z: Ona traci dzień, nie ja.
Li: Ale ty jesteś miły.
Lo: A tak nie z tematu. Chyba muszę zatrudnić sprzątaczkę.
H: Nigdy ci syf w twoim pokoju nie przeszkadzał.
Lo: Ale dzisiaj o mało nie zabiłem się o swoje spodnie...
Li&A&N&H&Z&I: <śmiech>
I: A teraz pozwolicie, że się ubiorę... - Pobiegłam na górę i ubrałam ^^, po czym poszłam robić reszcie śniadanie, no bo jak nie ja, to kto?
***Sen Mai**
Gdzie ja jestem? Wygląda mi to na łazienkę. Tak. Jestem w łazience, pod prysznicem. Ale czyja to łazienka? Nie znam jej. Wyszłam z pod prysznica, owinęłam się ręcznikiem. Zobaczyłam Zayna, ale wyglądał troszkę jak nie on. Jakby starzej?
Z: Kochanie co tak szybko?
M: O co chodzi?
Z: Dopiero co poszłaś się wykąpać. Mówiłem, że zaopiekuję się dziećmi!
M: Jakimi dziećmi?
Z: Jak to jakimi? Naszymi i Izy i Harrego ...
M: A to my i oni mamy dzieci?
Z: Kochanie, uderzyłaś się? Może lepiej idź się położyć?
Podbiegła do mnie dziewczynka, na oko 4 letnia. Miała długie, brązowe włosy. Dziwnie przypominała mi Izę, gdy była mała.. Tylko oczy miała inne, zielone.
D: Ciuciu! Dzie mama?
Milczałam. Ciociu? Nie rozumiem...
Z: Darcy, mówiłem Ci, że mamusia i tatuś poszli po Martę do szkoły.
D: Ale. Matt nie chce sie bawić!
Z: To mu powiedz, że dziewczynkom się nie odmawia. - Spojrzał na mnie, nie rozumiejąc mojego zachowania. Nie wiedział o co chodzi. W sumie ja też nie wiedziałam. Jaka Darcy, jaki Matt? Jakie dzieci!? 
M: Zayn, co tu robi Marta?
Z: Jak to co. Przecież mieszka z nami. 
**Maja
Obudziłam się. Czyli to tylko sen. Przerażający sen. O co w tym chodzi. Jakie dzieci i co u nas robiła u nas Marta, a jak jest ona, to gdzie Maciej? To wszystko jest dziwne. I gdzie wszyscy są? Jak zwykle pewnie o mnie zapomnieli. - Zeszłam z łóżka i poszłam się ubrać. Wybrałam to i zeszłam na dół. Już przy schodach słyszałam śmiech pozostałych. Pewnie robią śniadanie.
M: Czemu nie mnie nie obudziliście! 
Z: Żebyś nie marudziła, że chcesz spać. 
I: A zwłaszcza, że oglądamy dzisiaj w nocy horror! 
M: Iza.. A gdzie ty wczoraj byłaś?!
I: Nie ważne..
M: JAK TO NIE WAŻNE! Zostawiłaś mnie z nimi! Samiuteńką!!!
I: Ale jak widać to chyba i tak przeżyłaś.
M: Uwierz, w nocy prawie umarłam.
I: Niby czemu? Chłopacy wam weszli do pokoju? - Zaśmiała się.
M: Zamknij się, miałam koszmarka...
I: Przyśnił ci się ten most co skakałaś za aparatem do wody?
M: To serio nie żarty...
I: Uwaga bo będzie ci się śnił dzisiejszy horror! 
M: Zamknij się wreszcie!!! - Każdy dziwnie się na mnie spojrzał. 
I: Wstałaś lewą nogą czy co?! 
M: Po prostu chodź na to śniadanie... - Wymamrotałam z zaciśniętymi pięściami.
Z: Pszczółka, wyluzuj trochę... - Wszyscy oprócz mnie kończyli jeść śniadanie.
M: Dobra, zamknijcie się po prostu... - Każdy zaczął szeptać do siebie i śmiać się. Wszyscy wstali, Zayn złapał mnie w talii, pobiegł do ogrodu i wrzucił do basenu, pechowo Izka próbowała zwiać ale Harry złapał ją i skończyła jak ja. Reszta dobrowolnie zdjęła w locie koszulki i wpadali do basenu jakby próbowali zatopić statek. 
M: Głąby! 
I: To twoja wina!
M: Jeżeli chcesz wiedzieć, to w tym śnie była Marta, my jakbyśmy byli starsi, był jakiś maluch, Matt i Darcy! Nie rozumiem tego kompletnie!
I: Oj tam, to wy.. czekaj. MY MIELIŚMY DZIECI?! - Zaczęła śmiać się. 
Z&H: O co chodzi?
M: O nic!
I: O jej debilny sen... 
M: Oj, śniło mi się koszmar, mówiłam!
I: Koszmar... ! 
M: Oj zamknij się! - Zaczęłam ją topić.
I: Du-szę-się!!! 
M: To-się-duś! - Po chwili ktoś nas złapał za nogi i ciągnął pod wodę. 
I: Przestań Majka!!! 
M: To nie ja, ślepoto! Nie trzymam cię! - Co jakiś czas udało nam się wypłynąć.
I&M: CHŁOPAKI!!!!!!! - Zaczęłyśmy drzeć się, kiedy znowu poczułyśmy czyjś uścisk na kostkach. Po chwili uścisk zniknął, i zobaczyłyśmy jak chłopacy, a mianowicie Zayn, Louis, Harry i Liam wynurzają się z wody. Niall zapewne znowu gadał z Alex. 
Li&Lo&Z&H: Co?
M: Geniusze. Jakby nie wiedzieli.
Z: No co? Może byście o nie gadały!
I: Bardzo śmieszne. 
M: Kto to mówi. 
I: Zamknijmy się może bo jej foch jeszcze wróci...
Z: Oj, na pewno nie! - Pociągnął mnie pod wodę. Po chwili usłyszałam krzyki Izki. Pewnie i ją dopadli... Wygłupialiśmy się tak, aż ze śmiechem zostawiłyśmy chłopaków pod stosami leżaków i zwiałyśmy.
I: Ej no, serio miałaś taki pokraczny sen?
M: Ta... Ale teraz uważaj, bo chyba leżaki wpadły do basenu. - skierowałam się do toalety spokojnym krokiem. 
I: Serio chcesz się kryć, i tyle?
M: Nie.. Zrobimy sobie sesję.
I: PRZY NICH?! POWALIŁO CIĘ TOTALNIE!
M: Nie. Jeszcze nie...
I: Jeszcze... 
M: Musimy się przebrać. I idziemy na sesję! - Zaśmiałam się.
I: Ale przebieramy się za coś! 
M: Okej. - Po chwili wybiegłyśmy z toalet które były naprzeciwko siebie i zderzyłyśmy się. Szybko się pozbierałyśmy. Ja ubrałam TO a Izi TO.
I&M: Wow. - Zaczęłyśmy się śmiać.  
M: Chodź. - Skierowałam się do pokoju Zayna. Oni nas szukali, więc nie było go w pokoju. 
I: Em... To nie nasz pokój.
M: Szukamy aparatu... - Wyszeptałam po polsku.
I: Okej... - Weszłyśmy cicho do pokoju, przekręciłyśmy klucz i zaczęłyśmy szukać aparatu. 
M: Mam! Pod wyrkiem! - Usłyszałyśmy szarpanie za klamkę. 
I: Skaczemy przez okno..! 
M: Z piętra? Nie no, okej. Od klucz. - Izka posłusznie przekręciła klucz w zamku. Ja już otworzyłam okno i wyskoczyłyśmy z niego szybko. Zrobiłyśmy kilka koziołków, aparat nie ucierpiał. Biegłyśmy w stronę ogrodu. Po drodze przeglądałam zdjęcia.
M: Nie! Nie! Nie! Oni umrą!!!
I: Pokaż. - Podałam jej aparat. 
ZDJĘCIA 1 - Zayn podwinął sukienkę Majki do góry. (Tutaj wiele pisać nie trzeba)
ZDJĘCIE 2 - Harry zrzuca ramiączka biustonosza Izki. (Tutaj też nie..)
ZDJĘCIE 3 - Zayn lekko ściąga w dół sukienkę Majki... ( I tutaj ...)
ZDJĘCIE 4 - Harry łapie dolną partię bielizny Izki.. ( No i tutaj też nie.)
I: Ja pier.. pieprzę.
M: Dawaj! On tu też musi mieć prywatne fotki. - Zaczęłam śmiać się na pół Londynu i zwalniać, kiedy zobaczyłam zdjęcia Zayna pod prysznicem, w przebraniach jak na karnawał i innych podobnych prywatnych fotkach. Dobiegłyśmy. Szybko złapałam za leżącą na moim leżaku kopertówkę i kilka najbardziej kompromitujących fotek cyknęłam na komórkę.
M: Sesja aparatem Zayna, czas zacząć! 
I: ŻE CO?!
M: Spokojnie, usuniemy to! On ma się skapnąć, że to jego aparat.
I: Ale ty pierwsza... - Zaczęłam pływać delikatnymi ruchami, i seksownie pozować. Potem Izka powtórzyła te czynności. Po chwili na basen przyszli chłopacy. Zayn spojrzał na aparat. Stał chwilę, kiedy spanikowałam i powoli ruszyłam w drogę powrotną. Nie zdążyłam usunąć zdjęć, a Zayn przejął aparat. Po chwili Izka ruszyła razem ze mną w pogoni za Zaynem.
I: Zayn ODDAWAJ!
Z: Po moim trupie ! <śmiech>
I: Maja mówiłam, że zły pomysł.
M: Myślałam, że usuniemy!
Z: Źle myślałaś.. Wiecie, że możecie być foto-modelkami? <śmiech> Harry dwójka!
M&I: Jaka znowu dwójka?
Nim się zorientowałyśmy, Hazza pobiegł z resztą na drugie piętro, a Zayn posłusznie rzucił im aparat... Zaraz po tym rzuciłam się na Zayna.
**
To ja was zostawię - Spojrzałam na Zayna powalonego na ziemi i Maję siedzącą na nim i chcącą go zabić. Pobiegłam na górę. W końcu wypadałoby zadzwonić do Polski i sprawdzić Polskie portale. Dawno się tam nie zaglądało. Ciekawa jestem co tam u bliźniaków i u mamy. 

Nacisnęłam klamkę, wbiegłam do pokoju i zamknęłam się na klucz. Wskoczyłam na moje jednoosobowe łóżko i chwyciłam mojego laptopa na kolana. Dopiero teraz zaczyna do mnie znowuż docierać, co ja tu robię. I dotarło do mnie, że zostały nam tylko 5 tygodni. Jesteśmy tu już dwa. Jutro dokładnie miną dwa tygodnie, które trwały niczym dwa dni. Dwa, króciutkie dni. Pierwsze co zrobiłam zajrzałam na mojego aska. Było tam pełno wiadomości od przyjaciół których zostawiłam w Polsce nic nie mówiąc.
Ola: Gdzie ty się podziewasz?
Patryk(Tak, chodzi o byłego Majki): Dlaczego Ciebie nie ma?! Tęsko nam :*
Magda: Żyjesz Iza? Czemu się nie odzywasz?
I wiele takich jak te 3. Moją szczególną uwagę przykuł jeden. A mianowicie:
Mateusz(Chodzi o mojego byłego): Wybaczysz kochanie :*?

Zamurowało mnie. Nie odpowiadałam na wszystkie aski. Ustawiłam sobie po prostu opis JESTEM W LONDYNIE. I Wyłączyłam tę stronę. Weszłam jeszcze na skypa zobaczyć, czy mama, Maciej, albo Marta nie są przypadkiem na komputerze. Jak też myślałam Marta dostępna. Zadzwoniłam.
Mr: Cześć Iza! Czemu nie dzwoniłaś.
I: Nie mogłam Marta. A co, aż tak za mną tęsknicie?
Mr: Czy ja wiem. Spokojniej bez Ciebie. Nie słychać twoich SŁODZIUTKICH rozmów z chłopakami...

I: MILCZ!
Mr: Też Cię kocham.
I: Zawołaj lepiej mamę, a ty zmykaj do Maćka.
Mr: Nie ma ich.
I: I zostawili Cię samą? Nie wierze.
Mr: Michał się mną zajmuje.
I: Czy ty mówisz o tym Michale?
Mr: Tsa. O naszym kuzynku.. 
I: TO on umie się tobą zająć!
Mr: Nie, wyszedł na piwo.
I: Eh. Cały Michał. Jak mama wróci, niech napiszę do mnie esa. Wejdę wtedy na kompa, o ile będę miała czas. Do zobaczenia młoda.
Mr: A kiedy wrócisz?
I: Ojojoj za 5 tygodni. 
Mr; No dobrze, będę czekać. Pa.
I: Pa.
Rozłączyłam się. Rozmowę zakończyłam, bo usłyszałam krzyk Mai. Od razu wstałam i wyszłam z pokoju. Wszyscy siedzieli na dole. Mówiąc wszyscy mam na myśli Nialla i Liama?  
I: Gdzie reszta?
'Wszyscy' jednocześnie wskazali jakieś drzwi. Otworzyłam je. Było tam strasznie gorąco. Już wiem. Sauna...
I jak? Podoba się? Na moje jest przeciętny i jak widzicie jest podzielony na dwie części. Z ostatnim wpisem zrobiło nam się przykro, ponieważ 3 osoby, które wcześniej czytały i komentowały wpisy, tego ostatniego nie skomentowały. ;( Mam nadzieję, że nas nie opuściłyście, że nadrobicie zaległość. ;) Miłego czytania i do następnego. ;* A i piszcie co z tą sceną +18, bo nie wiemy...!

sobota, 30 marca 2013

New knowledge.

Wiem, że to może wydawać się dość dziwne. Znam ją od kilku dni, lecz już w pierwszym ją pokochałem. W pierwszym dniu zrozumiałem, że to będzie ta jedyna. Myliłem się, ona mnie zraniła, a ja ją pokochałem, byłem gotów dać za nią wszystko. Żadna dziewczyna jeszcze nigdy nie dostała tego ode mnie, tego co dostała ona. A ona tak po prostu mnie zraniła. Potraktowała mnie jak śmiecia. Zabolało. Ból psychiczny jest najgorszy. Nie mogłem tam stać i patrzeć. Media nie mogły zauważyć, że płaczę, że płaczę z jej powodu. Wybiegłem. Biegłem szybko. Miałem dość życia, dość tego wszystkiego. Biegłem na most. Tak, mam zamiar skoczyć. I tak anty fanki piszą, że One Direction byłoby lepsze beze mnie. Spełnię ich skryte marzenia. Zniknę. Zniknę raz na zawsze, może teraz zespół stanie się popularniejszy? Może beze mnie będzie lepiej. Teraz przypominam sobie tą chwilę. Kiedy fanka odepchnęła mnie, bo chciała zdjęcie z Liamem. Nie chciała mnie na zdjęciu. Liam mnie przytrzymał, a zaraz po zdjęciu przytulił. - Automatycznie po moim policzku spłynęło kilka łez. Kocham ich. Traktuję ich jak braci. I co? Niall weź się w garść. Chcesz to wszystko, co udało się wam stworzyć.. Chcesz to zniszczyć? Oddać w zapomnienie? Wycofałem się. Rozejrzałem się dookoła. Byłem już na moście. Spojrzałem przed siebie. Na samej krawędzi siedziała dziewczyna. Miała ciemne włosy, jasno-niebieskie oczy. Ubranie jej było poszarpane, a twarz brudna od rozmazanego tuszu. "Czyli nie tylko ja mam dość życia" - Pomyślałem. Nie pozwolę jej skoczyć. Nie mógłbym spokojnie na to patrzeć. - Podbiegłem do dziewczyny. Ta już wychylała się nad mostkiem. Chciała skoczyć. W ostatnim momencie chwyciłem ją za rękę.
A: Kim ty jesteś?! Puszczaj mnie! - Próbowała się mi wyszarpać, lecz nie miałem najmniejszego zamiaru jej puszczać.
N: Jestem Niall. Niall Horan.
A: Nie kojarzę Cię, ale i tak mnie puszczaj!
N: Mam pozwolić, żeby ktoś tak piękny jak ty stracił życie, na moich oczach? Nigdy w życiu. 
A: Nie mam zamiaru żyć! Życie jest podłe, Bóg nie istnieje... Chce skoczyć! Po co mnie trzymasz, po co chcesz mnie ocalić skoro i tak nawet mnie nie znasz?!
N: Może i Cie nie znam, ale chciałbym poznać. Jak masz na imię?
A: Alex, ale to nie jest teraz ważne! Puszczaj..! - Nie odpowiedziałem jej,
tylko chwyciłem na ręce i zdjąłem z mostu. 
A: Czego ty ode mnie chcesz?!
N: Chcę się dowiedzieć, kto Cię tak skrzywdził? Czemu, aż tak zależy Ci na tym, aby skoczyć?!\
A: Kto mnie skrzywdził? Cała rodzina! Wszyscy się ode mnie odwrócili, bo jestem w ciąży! Teraz rozumiesz? Nie mam gdzie mieszkać, nie mam domu, a za parę miesięcy urodzi mi się dziecko!
N: I to jest dla Ciebie takie straszne? To dlatego chcesz odebrać sobie życie? Przecież wiele jest ośrodków dla samotnych matek. Dałabyś radę! Nie musisz od razu odbierać sobie i swojemu dziecku życia. Ono na pewno chciałoby zobaczyć świat! Nie chciałoby teraz zginąć! - 
Mój telefon zadzwonił. Nie puszczając dziewczyny zerknąłem na wyświetlacz. Dzwoni Zayn. Pewnie martwią się gdzie jestem. Odebrać? Nie, nie teraz. Oddzwonię do nich później.
A: Czemu nie odbierasz? Przeszkadzam Ci? 
N: Skąd.. Nie mam ochoty rozmawiać z tym kto dzwonił... - Mój telefon zadzwonił po raz kolejny. Tym razem dzwonił Harry. Może jednak odbiorę? Jak nie odbiorę pewnie będą tak dzwonili bez końca.
N: Alex, mogłabyś iść ze mną? Umyłabyś się, zjadła coś...
A: Sugerujesz coś?!
N: Nie, po prostu nie będę tutaj siedział z tobą do rana.
A: To mnie tu zostaw!
N: Czemu jesteś taka uparta! Chodź ze mną, proszę.
A: Ale tylko na chwilę...
N: Nad tym się zastanowię. - Pociągnąłem ją za sobą, a moja komórka zadzwoniła po raz trzeci. Teraz dzwoni Louis. Odebrałem.
Lo: Gdzie ty do cholery jesteś?!
N: Idę do domu.. Czekajcie tam na mnie. - Rozłączyłem się i zadzwoniłem po taxi. 
**
I: Co ty odpieprzasz Sylwia!

S: Ja? - Oderwała się od pocałunku z nim.
S: Ja nic takiego nie robię! - Objęła go.
M: Wiesz co? Niall na serio Cię pokochał, a przez Ciebie teraz nie wiadomo gdzie jest i czy nic głupiego sobie nie zrobi! 
Lo: A ty, nie masz już wstępu do naszego domu!
S: Że co?!
Lo: Dobrze słyszałaś. W naszym domu nie będzie mieszkała jakaś zwykła dziwka! Zamieszkaj sobie z tym debilem Martinem!
I: To ty go znasz?!
Lo: Niestety.. - Poszedł do Harrego i Zayna, a Iza pobiegła zaraz za nim.
M: Wiesz? Miałyśmy Cię za przyjaciółkę. Ba, nawet za siostrę. Ale ty, ty nie masz uczuć. Nie masz serca! Traktujesz ludzi jak śmieci. - Pobiegłam za nimi.
**Niall**
Szliśmy w ciszy. Alex wcale się nie odzywała. Żal było mi tej dziewczyny. Jak rodzina mogła się od niej odwrócić przez ciążę?
A: A więc... Kim jesteś? Znaczy się Niall Horan, ale co poza tym?
N: Na prawdę mnie nie znasz? To nie możliwe, żebyś nigdy o mnie nie usłyszała, nigdy mnie nie zobaczyła...
A: Przykro mi, nie oglądam telewizji, a na internecie... Hm. Praktycznie to tylko pisałam ze znajomymi, których i tak mam niewielu...
N: A może kojarzysz zespół ONE DIRECTION?
A: Coś mi to mówi.. Dziewczyny w szkole za nim szaleją!
N: No to właśnie jestem jednym z wokalistów tego zespołu...
A: Serio? To tacy jak ty chodzą sobie sami po mieście?!
N: A co?
A: No nie boisz się.. Nie uważaj mnie za głupią, no ale mogli by Cie zabić.
N: Sam chciałem to przed chwilą zrobić.
A: A mi zabroniłeś!?
N: To było chwilowe... Ale jak zobaczyłem Ciebie... Dotarło do mnie, że mam dla kogo żyć i jakaś pusta laleczka tego nie zniszczy. . . 
A: Na prawdę! Chciałeś się zabić przez dziewczynę?! No wiesz. Ja mam niecałe 18 lat i jestem w ciąży.. Miałam sensowniejszy powód.
N: No, typowo. - Nasza taxówka właśnie dojechała. Otworzyłam Alex drzwi, po czym poczekałem, aż wejdzie, żeby je zamknąć. Dopiero potem usiadłem ja. W taxi nasz temat urwał się. Dojechaliśmy przed naszą willę. Jak widać wszyscy już byli i właśnie urządzali jakąś imprezę, ponieważ muzykę słychać było na kilometr. Jak zwykle muszą coś odwalać, kiedy ja zapraszam dziewczynę...
Wysiadłem z auta, po czym otworzyłem drzwi Alex i gestem zaprosiłem ją do domu.
A: To, ty...
N: Co? Czego się spodziewałaś? O co chodzi?!
A: Eh, już nic...
Poszliśmy do domu. Reszta słuchała właśnie "What's Makes You Beautiful."
A: Ładnie tu... - Ze schodów spadła bielizna.. Najprawdopodobniej Izki, skoro Maja jej nie ma, a ta jest damska... ZABIJĘ ICH! 
**
M: Ou JEA! - Maja naskoczyła na 'rurę' i zaczęła na niej tańczyć. Po chwili dołączyłam się do niej, chociaż i tak uważam, że za dużo sobie pozwalamy... Nim się zorientowałam Zaynowi i Harremu zaczęła przeszkadzać moja bielizna?? Moment, skąd tu się wzięła moja bielizna!
I: Harry!
H: Co?
I: Co. Tu. Robi. Moja. BIELIZNA!
H: Eee. Leży? <śmiech>
I: Bardzo śmi... - Harry szarpnął mną i zaczął ze mną tańczyć.
Czyli, że oni nie bawią się tylko na dyskotekach. Sami też umieją się zabawić... Usłyszałam, że ktoś klaszcze, Harry chyba też bo przystopował z tańcem, aby sprawdzić co się dzieje. To Zayn. Bił bravo Majce, ponieważ tej podczas tańca rozerwały się spodenki... - Do pokoju wszedł Niall, a za nim... No właśnie..
Lo: Niall?
Li: Kto?
Z: To?
H: Jest?
N: A, zapomniałbym. To Alex. - Chłopacy mieli zakłopotane miny. Postanowiłam podratować troszkę sytuację, bo oni najwyraźniej nie mieli zamiaru robić nic w stronę zapoznania tej dziewczyny. Podbiegłam do niej, wyrywając się Hazzie.
I: Hejka, jestem Iza! - Uśmiechnęłam się zachęcająco. Maja zrozumiała chyba o co chodzi bo także się przedstawiła. W nasze kroki poszła reszta.
N: Wy czasem... No... 
H: Nie, nie uchlaliśmy się.    
N: Am... To może by tak zrobić imprezkę wieczorem, dziewczyny nie będą tańczyć na rurze, po domu nie będzie walać się bielizna Izki, a Maja nie będzie chodzić w rozerwanych ubraniach jak popapraniec?
M: Fajnie, że chociaż ktoś powiedział! - Zawołała, biegnąc do pokoju, a ja cała czerwona szybko zebrałam bieliznę i pobiegłam za Majką. 
N: Idziemy na dół?
A: Możemy...
N: Posprzątajcie ten syf..!
Z&H&Lo: Bardzo śmieszne!
N: Gdzie Liam?
H: U Danielle, a gdzie indziej...
**
M: Dziękuję ci 'siostrzyczko'! Jak mogłaś mi nie powiedzieć?!
I: Jak mogłaś się nie zorientować? A taka pro po. Co z Sylwią?
M: A no właśnie.. Gdzie ona teraz zamieszka..?
I: Mam to gdzieś. Chciała to ma, ale sądzę, że pewnie do tego swojego Martinka się przeprowadzi...
M: Chodźmy na dół, tylko może najpierw się przebiorę... - Szybko podeszłam do garderoby, i wyjęłam z niej TO. Miałam już gdzieś bieliznę, po prostu szybko ubrałam się i zbiegłyśmy na dół. W salonie siedział Niall z Alex. Nie chciałyśmy się zbliżać, niech sobie gadają. Kłopotem było to, że chłopaków nie było w pobliżu.
M: Gdzie reszta? 
N: W ogrodzie.
I: Super... A gdzie on jest? 
N: Tam. - Pokazał palcem drzwi i kontynuował rozmowę z Alex. Otworzyłyśmy drzwi i... byłyśmy całe mokre. Ku naszemu wzrokowi ukazał się ogromny basen, a chłopacy chlapali się w nim jak małe dzieci. 
M: Debile! Właśnie się przebrałam!
I: Dobra....? Czyli to co? Idziemy na górę, czy tu zostajemy?
M: O nie nie nie nie.... Na górę! - Wybiegłam szybko i pociągnęłam za rękę Izkę. Wbiegłyśmy do pokoju najprawdopodobniej Lou, bo wszędzie walały się ciuchy. Na nasze nieszczęście Lou wszedł do pokoju po kilku minutach. 
Lo: Wy tu? Nie idziecie do nas?
M&I: Nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie... - Powtarzałyśmy, a Lou zaczął się podśmiewać. Zza jego pleców wyszli Hazza i Zayn, i z zaskoczenia złapali nas za dłonie i wyciągnęli z pokoju. 
Z&H: Macie pięć minut!
M&I: Na co?!
Z: Na ubranie się w stroje!
M: ŻE CO?!
H: Dobrze słyszycie! A jak nie to w ciuchach was wyciągniemy!
Z: Musimy dalej balować!
I: Nie, trzymajcie mnie... - Nie chciałyśmy ryzykować, i tak na wszelki wypadek ubrałyśmy szybko stroje. Izka ubrała a ja. Zamknęłyśmy się w toalecie, ale tak jak chłopacy sobie obiecali, przyszli żeby zatargać nas na dół. Chyba zrozumieli, że jesteśmy w toalecie, bo zgasili nam światło i zaczęli grzebać przy zamku. Zauważyłyśmy że zamek się przekręca i zaczęłyśmy piszczeć, jakby to byli włamywacze. Nie zorientowałyśmy się, kiedy chłopacy złapali nas, a mi z ręki wypadła kopertówka. Z torebki wypadła cała zawartość... Był w niej  portfel, telefon, perfum Playboy'a, szminka, tusz do rzęs i.. zdjęcie Zayna. On zaczął tylko śmiać się cicho, a ja wyrwałam mu się i szybko wsunęłam rzeczy do torebki. Chłopacy wreszcie złapali nas i pobiegli na dół. Zobaczyłyśmy jeszcze, jak Niall i Alex spojrzeli na nas ze śmiechem.
I: O co chodzi?
A&N: Nie, nic...
H: Wchodzicie?
M: Nie... - Poczułam, że ktoś łapie mnie w pasie. Nim się zorientowałam już prawie się topiłam.
M: Zayn, umrzesz śmiercią marną. A gdzie Iza ?
Lo: No właśnie..
Z: Przed sekundą tu była!
N: A gdzie Hazza?
M: O jeny, poradzą sobie! - Pociągnęłam Zayna do basenu. 
Z: Chcesz mnie utopić?!
M: Ty mnie też! 
N: Chodź Alex, bo będziesz cała mokra...
A: Okej. Pogadamy jeszcze?
N: Jeżeli chcesz, może[..] - Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, bo wszyscy ochlapaliśmy Nialla. 
N: Bardzo śmieszne...!
**
I: Gdzie ty mnie ciągniesz?! Ja jestem na stroju kąpielowym..!

H: Zobaczysz..
Szliśmy przez dom, wyszliśmy i idziemy przez las? Nie ma co..
I: Harry, błagam . . . 
H: A co? Chcesz tam z nimi siedzieć?
I: Może byłoby lepiej. . . - Loczek zrobił smutną minę.
H: Jak chcesz, mogę Cię tam zaprowadzić...
I: A gdzie mnie teraz prowadzisz.
H: Na rejs.. 
I: Dokładniej?
H: Zobaczysz! - Znowu pociągnął mnie energicznie za sobą, przez co o mało oboje się nie przewróciliśmy. Teraz ta droga zaczęła mi coś przypominać... Domek Letniskowy.. Tak, zaraz będziemy przy płocie. 
I: Już wiem gdzie idziemy... 
H: A cieszysz się?
I: A powinnam?
H: Myślę, że tak..
I: Tyle, że niedługo ciemno, noc i będzie chłodniej. A ja na stroju..
H: Spokojnie, nie zmarzniesz.. <śmiech>.
I: Ha, ha. Nawet nikt nie wie, gdzie jesteśmy.
H: Nawet nikt się nie zorientował, że nas nie ma.
I: Czyli, że jesteśmy dla nich, tak obojętni? Na pewno się zorientowali.
H: Są za bardzo zajęci sobą. Zwłaszcza Maja i Zayn <śmiech>
Doszliśmy do płotu, ja skakałam jako druga i jak poprzednio wahałam się. Zaraz jak zbliżaliśmy się do jeziorka, Hazza chwycił mnie na ręce i wziął do łódki. Położył mnie delikatnie i dał nieśmiałego buziaka. 
H: Wiesz, że jesteś piękna?
I: Wiesz, że jesteś ślepy?
H: Raczej nie.. 
I: Zobacz, pierwsze gwiazdy już są. 
H: Tak, lubisz patrzeć w gwiazdy?
I: Owszem, niebo nocą jest piękne. 
H: Noc jest piękna, kiedy spędza się ją z piękną dziewczyną...
I: Harry...
Leżeliśmy tak i rozmawialiśmy ze sobą jeszcze jakieś 2 godzinki. Nie zwracałam uwagi na to, że robi się coraz chłodniej i nim się zorientowałam, zasnęliśmy...
**
Chlapaliśmy się w wodzie jeszcze jakieś 2 godzinki, a Izy i Hazzy cały czas nie ma. 
M: Gdzie oni są? Ja już się śpiąca robię.. - Ziewnęłam.
N: Drugi Harry się znalazł..
M: Nie obrażaj go.. mnie...NAS!
Z: Nie no, raczej oni się nie pozabijają?
A: A się wtrącę.. Gdzie ja będę dzisiaj spała?
Z: W piwnicy..!
M: Ale ty gościnny... Jak się składa, Izy nie ma. Więc możesz spać na jej miejscu.
A: Dzięki.
M: Dobra.. Nie wiem jak wy, ale ja idę spać!
Z: Maja, a wiesz, że jedna z was, będzie musiała spać z jednym z nas?
M: A to czemu?
Z: No bo jest Alex..
M: No to ja śpię na ziemi. - Pobiegłam do pokoju, chwyciłam kupioną dzisiaj piżamkę i poszłam się przebrać. Jak już wróciłam Alex była w łóżku i spała. Położyłam się w naprzeciwległym i zasnęłam równie szybko jak ona.
Jak widzicie jest i nasza OWA Alex. :) Wygrało zdjęcie drugie(zamieszczone niżej). Nie mamy pojęcia jaką dać nagrodę, więc na razie musicie czekać.. W razie co w dalszym ciągu możecie dawać pomysły na nagrodę ;). I mamy jeszcze jedno pytanko. Gdyby miała się pojawić scena +18.. Mamy ją opisywać.? Na nasze było by ciekawiej, ale to zależy od was. :)
PS Scena ta pojawi się (o ile) za jakieś 10 wpisów.. :)

A i jeszcze jedna. Ja(Iza) i Maja, zmieniamy troszkę wygląd na blogu. Za jakieś 20 minut nasz nowy wygląd będzie już zamieszczony w postaciach. :)

środa, 27 marca 2013

Betrayal ..

Ja jej kompletnie nie rozumiem. Ja rozpaczałam po Patryku tyle czasu. Zranił mnie. A u niej jest na zmianę. To ona rani chłopaków, ona łamie im serca. Rozkochuje ich w sobie, a potem traktuję jak zabawkę, która się zepsuła i trzeba tę wyrzucić, a zakupić sobie nową... Albo inaczej - Zapolować na nową.
M: Ona na prawdę jest dziwna! Ja jej kompletnie nie rozumiem. Wiesz, poprzednio nie przeszkadzało mi to, że ona tak rani chłopaków, ale teraz to mnie serio rozwścieczyło.
I: Masz rację. Biedny Niall, jak on się dowie, to się załamie. Przecież w internecie jak coś o nim piszą.. Jak się dowiedział, że odpadają z X Factor, to długo płakał...
M: No tak, a co dopiero po stracie dziewczyny. Sam mówił w wywiadach, że czeka na tą jedyną i, że już nie jedna go skrzywdziła... - 
Usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Izka od razu pobiegła je otworzyć co źle się dla niej skończyło, ponieważ wpadła na Nialla niosącego im śniadanie i była cała w: Maśle, szynce, kakale, pomidorach i innych rzeczach które były nałożone na kanapki.
***Izka***
N: Ja przepraszam! Nie chciałem..
I: Nie no, spokojnie. I tak te ubrania są podarte.. Tylko wybacz, ale muszę iść się umyć... <śmiech>- Poszłam do łazienki wziąć kąpiel.
**
H: Co tu się dzieje?
M: Nic, po za tym, że Iza pływa w maśle.. Znaczy się.. Myje się.
I: Bym zapomniała - Przybiegła cały czas brudna i nie przebrana.
I: No bo gdzie jest łazienka...
H: Za mną! - Zacząłem iść do przodu, a Iza zdezorientowana za mną.

H: Tylko nie zamykaj się na klucz.. Bo czasem szwankuje i możesz potem nie wyjść. <śmiech>
I: Śmieszne, mam się nie zamykać, żebyście mogli mnie podglądać?
H: Zamykając drzwi, nie zakryjesz dziurki od klucza. <śmiech>
I: Aleś ty śmieszny. - Weszła do łazienki i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.
***
M: Zajebiście, wszyscy sobie poszli. Co ja mam tu siedzieć? Debilko, sama do siebie nie gadaj... Chyba samej mi się nudzi na tyle, żeby robić z siebie idiotkę. - Poszłam szybkim krokiem szukać pokoju Zayna, z nadzieją, że jego tam nie będzie i że znajdę jego telefon albo aparat... Cicho zamknęłam za sobą drzwi. Dobra, drzwi niczym się nie różnią.. Weszłam do pokoju który był po mojej prawej. Cicho uchyliłam drzwi. Spojrzałam na wnętrze.. Nie, to chyba raczej pokój Lou. Chyba tylko w jego pokoju walają się ciuchy. Poszłam do tego po lewej. Nie, to pewnie pokój Hazzy. Rany, tu można się zgubić...! Poszłam do pokoju na końcu korytarzyka. Zanim dotknęłam klamki, drzwi same się otworzyłam i zderzyłam się z Zaynem... 
Z: Chciałaś coś? - Powiedział dość rozbawiony, wstając a po chwili podając mi rękę.
M: Nie... - Wydusiłam ,i zwiałam szybko do pokoju. Oby któraś z dziewczyn wróciła...
**
Dobra. Pachnę męskimi szamponami, ale mniejsza z tym. Chociaż pachnę. Wytrę się jeszcze i... Kurde, zapomniałam ubrań! Dobra, no nic. Owinę się w ręcznik. - Wyszłam z pod prysznica i zorientowałam się, że ktoś podczas mojej kąpieli był tutaj i wziął wszystkie ręczniki. Zamorduję tych zboczeńców. Nie ma nic! Moich brudnych ubrań, świeżych, ani nawet ręcznika... Czy oni chcą mnie doprowadzić do łez?!... Dobra. Pokój jest jakieś 10 metrów korytarzem stąd. Dam radę. Dobiegnę. Teraz pozostaje mi się modlić, aby nikogo nie było. - Zerknęłam przez dziurkę, aby się jeszcze upewnić. Na moje nieszczęście ktoś tam był. . . Dobra. Pozostaje mi zawołać Maję, może ona usłyszy.
I: Maja!! - Ciągle nic. Albo nie słyszy, albo jest w to wplątana.
I: Maja !! Błagam!
M: Co chcesz?
I: Przynieś mi jakieś rzeczy.. Szybko!
M: No już, już..
Całe szczęście. Usiadłam na małym taboreciku, znajdującym się przy zlewie i czekałam. Czekałam, czekałam i czekałam, a jej ciągle nie ma. Nagle ktoś nacisnął za klamkę. To pewnie Maja! Nareszcie, ile można na nią czekać!  - Podeszłam do drzwi. niestety podeszłam do drzwi..
Lo: Eee. No bo.. Ja nie.. Nie wiedziałem, że ktoś tu jest! - Szybko się zasłoniłam.
I: A ja nie wiedziałam, że to ty.
Lo: No to ja już idę..
I: Poczekaj! Jeśli byś mógł, przynieś mi jakiś ręcznik, szlafrok, albo ciuchy. Błagam!
Lo: Em.. No dobra. - Wyszedł z łazienki.
*** Sylwia ***
Doszłam na miejsce. Dziwi mnie to, że ten park jest w centrum Londynu, a jest tu tak cicho, tak spokojnie... Ukojenie dla moich uszu. Jestem tutaj dopiero drugi raz w życiu, a to miejsce już tak na mnie działa. Jak bym była bezdomna z pewnością spałabym właśnie tutaj. - Udałam się na ławeczkę zaraz przy niewielkiej skarpie i pochłonęłam się marzeniom, gdy nagle ktoś szturchnął mnie w ramię. Otworzyłam oczy i ujrzałam Martina. Był bez koszulki, w krótkich szortach. Wpatrzyłam się w jego świetnie wyrobioną klatkę piersiową. Ciekawe czy Niall taką ma?
M: Siemka lala..
S: Hej, a ty tu co?

M: Spaceruję sobie.. Jest tak gorąco.. A ty co tu robisz?
S: Pokłóciłam się z koleżankami.. Muszę się odstresować.
M: To może się gdzieś przejdziemy?
S: Może... - Martin chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Spacerowaliśmy sobie przez ulice Londynu, opowiadaliśmy sobie o naszej przeszłości, o naszych rodzinach... 
M: Może pójdziemy na lody?
S: Z przyjemnością. - Ruszyliśmy do najbliższej lodziarni.
***Iza***
Ciekawe kto to? - Klamka znowu się ruszyła, podeszłam do drzwi zasłaniając się tak dla bezpieczeństwa. To był Louis. On ma tępo, nie to co Maja, a zwłaszcza, że przyniósł mi ubranie, i to świetnie skompletowane. Cały Louis... Przyniósł mi to.
Ubrałam się pod prysznicem, zasłonięta rozmazaną zasłonką, bo Louis niestety na mnie czekał i jak to genialny on nie przyniósł mi bielizny, ale bez bielizny da się żyć.. Maja chodzi bez bielizny codziennie, więc ja też mogę.! Na moje nieszczęście gdy razem z Louisem wyszłam z łazienki szedł Harry i Zayn - Z ręcznikami, Niall - umyty w naprzeciwległej łazience, i Maja - z ubraniami dla mnie, ale oczywiście ona była ubrana już w to...
H: Co tu się dzieje?!
I: A co ma się dziać?
H: Chodzisz ze mną, a zdradzasz mnie z najlepszym przyjacielem?
I: A to ja z tobą chodzę?

H: Tak oficjalnie to nie...
I: No właśnie.
Z: <śmiech> Ale się wrobiłeś..
M: Ty ze mną też jeszcze OFICJALNIE nie chodzisz, więc..
Z: Mniejsza z tym. 
N: Może się gdzieś przejdziemy?
Lo: Po co?
N: Żeby ostudzić troszkę atmosferę..
I: A gdzie Liam?
N: U Danielle.
Chłopacy się jeszcze przebrali, ja nawrzeszczałam na Maję, za to, że najpierw ona się przebrała, a dopiero potem przyniosła ubrania dla mnie. Po jakichś 30 minutach nareszcie wyszliśmy z domu. 
M: To gdzie idziemy?
I: Na lody?
M: Iza...
I: Bez skojarzeń..
H: Czyli, że na lody?
N: W razie co jestem za!

Lo: No to na lody...
Poszliśmy prosto przed siebie, aż zobaczyliśmy Sylwię.. Sylwię i Martina. - CAŁOWALI SIĘ. W oku Nialla zakręciła się pojedyncza łza. Wybiegł z lodziarni.
Zdziwienie? Pewnie jak się już domyślacie za rozdział bądź dwa pojawi się nasza nowa postać, a już jutro myślę, że będą wyniki konkursu "ALEX" Dzisiaj podam tylko zdjęcia finałowe. A poza tym, jak możecie.. Napiszcie w komentarzu, jakie mogłybyśmy dać wynagrodzenie? I podpiszcie się, czyje zdjęcie jest czyje, bo już nie pamiętam. A mianowicie pod uwagę bierzemy te dwa zdjęcia:
Pierwsze

Drugie

Głosować będziemy: Ja (Iza), Maja i nasze dwie siostrzyczki :*. Czyli 4 jury. Chyba odpowiednia ilość? Damy za chwilę ankietę i głosy z niej także będą brane pod uwagę o ile ktoś zagłosuję :) 

niedziela, 24 marca 2013

A few losses in one - Kidnapping.

S: Jezu! Słyszałyście to??! Jak to jacyś GWAŁCICIELE!?
I: Tak Sylwia... To króliczek, który zaraz się na nas rzuci i nas zgwałci, a potem zabije!
S: To nie jest śmieszne.
I: Ja mówię ŚMIERTELNIE poważnie.. 
S: Iza!
I: Słucham? 
S: Czemu wy takie jesteście?
M: Sugerujesz coś?
S: Wiecie, że jestem strachajłą... 
I: Tak. Wiemy. Wiemy, że boisz się króliczków. !
M: Ale tu ciemno.. Zaraz zabiję się o własne nogi!
I: Tsa.. A mi zimno.
S: Boże! Widziałyście to! Tam coś się ruszyło!
I&M: KRÓ-LI-CZEK! KRÓ-LI-CZEK!
S: No weźcie!
I: Kogo? Co?
M: Jak..?
S: Dobra może znajdziemy jakiś sensowny temat?... BOŻE CO TO!!
I: Króliczek? <śmiech>
S: Nie no, teraz to to nie był króliczek. No chyba, że króliczki mają ok 180 cm wzrostu...
I: Oj Sylwia, Sylwia.
S: Zamknij się!
I: Maja, no powiedz jej coś!
S: Nie mów mi nic...
I&S: Maja?
I: Gdzie ona kurwa jest! MAJA!?!
S: Ja pierdole.. MÓWIŁAM!
I: Zamkniesz się wreszcie panikaro?
S: To ty jesteś jakaś za odważna?! Ciebie by porwali to ty byś myślała, że to żart.
I: Bo to na pewno jakiś żart. Pewnie ona chce nas celowo prze straszyć.
S: Ehe... 
I: A no EHE.. To może jej poszukamy.? - Nic nie usłyszałam.
I: Ja pierdolę! Sylwia do cholery! - W dalszym ciągu milczenie które mnie przeraża. Szczerze? Ja po raz pierwszy w życiu się boję! Czemu one mi to robią?!
I: I tak mnie nie prze straszycie! Nie dam się. - Ruszyłam pewnie przed siebie w stronę płotu. Przeskoczyłam go, a ich cały czas nie było, ale jak chcą mnie prze straszyć proszę bardzo. Szłam nie zatrzymując się, nie rozglądając się. Jeśli mi się coś stanie będzie to ich wina bo zostawiły mnie samą. Wiedzą przecież jaka jestem. Moje motto nie zmieniło się odkąd ukończyłam 12 lat. Brzmi ono: "Mam pojebane życie, pojebaną rodzinę i sama jestem pojebana, mam pojebane pomysły, które mogę zrealizować w nawet najbardziej pojebany sposób...". 
I: Co to było..  Jezu.. Jak ja głupia. Gadam sama do siebie. . . 
Ej, ale serio. Coś tam jest. Coś co ma chyba latarkę, albo coś takiego... - W pewnym momencie poczułam, że ktoś psiknął czymś we mnie, a potem nałożył na mnie worek. To jedyne co pamiętam..
**
Stałam tam z dziewczynami, aż w końcu ktoś we mnie czymś prysnął. Zaczęłam się lekko dusić, aż ktoś zarzucił na mnie worek. Nie pamiętam, co potem było, ale teraz jestem chyba w aucie.. w bagażniku... Z.. SYLWIĄ?!
S: Hej! Wypuszczajcie mnie!!!
M: Sylwia!?
S: Majka!
M: Gdzie jest Izka?!
S: Nie wiem, ale wiem że się duszę!
M: Też! To jest okropne, ten zapach..!
S: A ona myślała, że ja kłamię! Jak stąd się wydostać?! - Walnęłyśmy się w coś, pewnie auto zahamowało. 
M&S: Wypuśćcie nas! Halo! - Zaczęłyśmy się drzeć i w coś uderzać. Auto się zatrzymało. Ktoś otworzył bagażnik, ale i tak nic nie zobaczyłam, ponieważ światło latarki mnie oślepiło. 
M: Eee. Kto to?
Nim się zorientowałam bagażnik był zamknięty, a Sylwii nie było.
M: Kurde. Dlaczego ja? - Zaczęłam już powoli panikować, a że zostałam sama doprowadzało
mnie już do płaczu.
**
S: Eee? To od początku byliście wy?!

Z: Konkretniej to ja.. <śmiech>
S: A gdzie Harry i Louis?
N: Zostali, poszli po Izę.
S: Aha... A czemu zostawiliście tam Maję?
Z: Tak sobie. Niech se tam posiedzi.
S: Am. Miły jesteś dla niej.
Z: Ja dla każdego jestem miły.
S: No.. Tylko, że dzięki wam dostałyśmy o mało zawału!
Z: Oj tam, oj tam. Nie trzeba było uciekać! <śmiech>
S: A tak a pro po. Gdzie jesteśmy?
N: Niedaleko.
S: Niedaleko czego?
N: Hotelu. A czego?
S: No nie wiem. Wolę się upewnić. . . 
**
Lo: Ciekawe, kiedy się obudzi.
H: Wolę, żeby się teraz nie budziła.
Lo: Miły jesteś.
H: No co? Zayn swoją 'ukochaną' trzyma w bagażniku...
Lo: Ale ją wypuści.
H: Znając go.. Zresztą, wiem, że Iza się obudzi, ale wolę żeby to było już w hotelu.
Lo: W sumie. 
H: Dobra Lou. Mniej gadania, więcej dreptania <śmiech>
Tyle usłyszałam z rozmowy. Na nieszczęście Harrego, chyba się obudziłam. Tyle, że nie mogę się ruszyć. Dziwne, no nie? Nie wiem, kto mnie w tym worku trzyma, znaczy się wiem mniej więcej kto. No bo to, albo Harry, albo Louis, całe szczęście, że to oni, a nie jacyś porywacze, którzy zobaczyli nas przy fontannie i może mogliby teraz chcieć okupu. Wiem też, że ten kto mnie trzyma zaraz zrobi mi multum siniaków, tyle, że niestety nie mogę nic mówić! To podłe!! Szliśmy tak przez jeszcze 10 minut, choć dla mnie to trwało około 40... Potem ktoś wsadził mnie do... auta? 
M: Kto ty?! - Ktoś walnął mnie palcem i zapytał się przerażonym głosem. Znam ten głos.. To.. to Maja! Czyli jednak jest tu ktoś kto może mi pomoże.
M: Odpowiadaj jak się pytam!! - Mówiła łamiącym się głosem. Jak to ona. Zgrywała odważną. Postraszyłabym ją troszkę, gdybym mogła mówić.
**
Boże święty! Zabiję Zayna! Zamorduję ich wszystkich! Jeszcze mi tutaj jakiegoś trupa wrzucili! Oni naprawdę są dziwni. Wiedzą, że jestem strachajło... Dobra. Maja uspokój się. Na pewno nie wrzucili by Ci tu trupa. Może to manekin? Tak! To na pewno manekin! .. A jeśli nie? Dobra. Maja weź się w garść. Zobaczę kto to jest.
**
Nareszcie! Załapała o co chodzi, bo chyba chce zsunąć ze mnie ten obleśny wór, bo ja się duszę!.  Nareszcie. Zsunęła go! Jakie to miłe uczucie poczuć świeże powietrze...! Choć i tak cały czas nic nie widzę, to i tak o wiele lepiej. 

M: Iza?! To ty?!
Denerwowało mnie to, że nie mogę jej odpowiedzieć. Mam nadzieję, że się skapnie, no bo jeśli nie zrozumie tego, czemu nie mówię ani się nie ruszam to uznam ją za psychopatkę!
**
Boże Święty!!! Izkę zabili! Moją siostrzyczkę!! Wiedziałam, że to jest podejrzane, ale żeby nas pozabijali! Izka już nie żyje.. Sylwia? Może też. Teraz zostałam ja! Zginę!!
M: Iza! Nie umieraj!!
I: Ż. Ży-le!
M: CO?! Jaka "żyła"?
I: Żyję!
**
Sama nie wierzyłam, że wreszcie mogę mówić, ale Maja to na serio panikara? Żeby sądzić, że zginęłam?! Może jeszcze myślała, że mnie zabili!
M: Czemu się nie odzywałaś!? Wiesz jak mnie zestresowałaś?!
I: Nie wiem! Harry i Louis we mnie czymś psiknęli! Jakiś gaz czy coś.. Zemdlałam, potem nie mogłam się ruszać, mówić i nic nie widziałam! 
M: A teraz co? Już dobrze?!
I: Kobieto! Nie panikuj tak. Nie mogę się ruszać... Ale skoro wszystko mi przechodzi to pewnie zaraz się też ruszę.
M: Całe szczęście! Już myślałam, że umarłaś! Że nas wszystkie pozabijają!
I: PA-NI-KA-RA! PA-NI-KA-RA!
M: No wiesz jaka ja jestem..[...]. - Przerwałam jej.
I: Eureka! Ja się mogę ruszyć!?
M: To walmy! MUSIMY WYJŚĆ! - Zaczęła walić w ściany auta. Dołączyłam do niej. Po jakichś 15 minutach walenia ujrzałyśmy światło. OTWORZYLI!
M: Wy pojeby, ile tak czekać?! - Od razu jak tylko przestało oślepiać ją światło latarki, rzuciła się na pierwszego lepszego.
I: Co to było, czym we mnie psiknęliście?! Debile, ja nie mogłam się ruszać i nic mówić!!!
H: Co się dziwicie, powtórzę to co mówił wcześniej Zayn - Nie trzeba było uciekać!
S: Ściągnij sobie sukienkę, Majka....
M: Przynajmniej ktoś mi powiedział....
I: Która godzina?
Z: Prawie ranek...
M: Zajebiście, przesiedziałam całą noc w bagażniku. Czyj to był pomysł?! 
1D: Zayna! 
M: Umrzesz....!!! 
I: Dobra, nie wiem jak wy, ale mi się nic nie chce, tylko spać...
N: A ja muszę coś zjeść!
S: A ja poprawić makijaż!
M: A ja jestem za Izi! 
H: Przykro mi, nie macie pokoju.
M&I&S: ŻE CO?!
Lo: My dzisiaj wracamy do domu, mieliśmy 2 pokoje do dzisiaj, a że jeden był wasz, to już go nie macie..
M: A co z naszymi rzeczami?!
I: Gdzie będziemy mieszkać?!
S: Skąd wezmę kosmetyki?!
1D: Mieszkacie z nami!
S&I&M: Wracamy do Polski! - Chłopacy złapali nas za ręce i próbowali upchnąć do auta, a że wyrywałyśmy się i darłyśmy jak tylko mogłyśmy, zatkali nam buzię i wrzucili do bagażnika. Samochód chyba ruszył, bo było to tak gwałtowne, (pewnie prowadził Zayn) że walnęłyśmy się o ścianę samochodu. Po kilku minutach znowu w coś uderzyłyśmy. Schowałyśmy się pod workami, gdy po chwili coś nas oślepiło, i poczułyśmy zimny powiew wiatru. Kilka minut minęło, i jednak odnaleźli nas wśród ogromnych worów i wyciągnęli z auta.
I: Błagam, nie róbcie nam tego!
M: Podobno jesteście nam coś winni!
Z: No tak, i właśnie wam pomagamy.
S: Ehee, bardzo!
H: No tak, przyjmujemy bezdomne do domu...
I: Bardzo śmieszne. - Nim się zorientowałyśmy, już zapierałyśmy się mocno o futrynę drzwi. Jednak chłopaków było 5, i na pewno byli silniejsi od nas. W środku było strasznie dużo miejsca, i było naprawdę przytulnie.
M: Wiecie co? Ładnie tutaj.
I: I tak tu nie zostaję, zwłaszcza jeżeli macie tylko 5 pokoi!
Z: Mamy 6 pokoi.
S: To już lepiej... 
M&I&S: I tak tu nie zostajemy!
1D: Musicie!
M: Nie musimy!
Z: Musicie!
I: Nie e!
H: Ta ak!
S: Z jakiej racji?!
N: Z takiej! - Chłopacy wzięli nas na ręce, i zanieśli do pokoju w którym stały nasze walizki i 3 łóżka, poza innymi meblami. Usiadłyśmy wszystkie na wielkiej, czerwonej kanapie ze skóry.
I: Dobra. Przeanalizujmy. 
1. Było zakończenie roku.
2. Dowiedziałyśmy się, że jedziemy do Londynu.
M: 
3. Dowiedziałyśmy się o istnieniu One Direction.
4. Zakochałyśmy się w nich od pierwszego wejrzenia i pragnęłyśmy ich poznać.
S:
5. Doleciałyśmy do Londynu i znalazłyśmy nasz hotel.

6. Harry przypadkowo wrzucił Izkę do basenu zatapiając wszystko co miałyśmy...
I:
7. Przeprosili nas i zaproponowali nam pokój w hotelu i pomoc.

8. Dali nam wszystko, a nawet więcej?
M.
9. Zabrali nas do domku letniskowego, choć droga była bardzo zboczona?
10. Wzięli nas do worków i zaczęli straszyć?!
S: 
11. Powiedzieli nam, że nie mamy domu no chyba, że zamieszkamy u nich.
12. Bez naszej zgody wzięli nas tutaj i nie dali nam wyboru!
I: Nie uważacie, że to wszystko jest troszkę dziwne, i że to wszystko dzieje się za szybko?
M: Troszkę. Ale i tak jestem na nich wściekła za to co odwalili!
S: A ja jestem w kropce, bo nie wiem co zrobić . . .
I: Ale, że jak nie wiesz co robić?
S: Bo nie wiem kogo wybrać. Zgodziłam się, żeby chodzić z Niallem, ale kocham też Martina.
M: Martina? Chyba nie chodzi Ci o tego gostka, z którym flirtowałaś!
S: Chodzi właśnie o niego! Odwalcie się od niego.. Niall.. No wiecie. Jest taki dziecinny i obawiam się, że zostawiłby mnie dla kariery.. A Martin? On jest taki męski i silny...
I: Nie rozumiem Cię. Jak możesz przyjąć prośbę chodzenia, ale nie wiedzieć czy się kocha...
S: Kocham! Ale kocham dwie osoby!
M: Ale jak możesz kochać dwie na raz?!
S: No normalnie... A tak ogółem to za dwa dni wyjdę wieczorem..
I: Tylko nie mów tego co mam na myśli.
S: Nie wiem co masz na myśli, ale umówiłam się z Martinem na randkę.
I&M: Głupia!
S: Dobra. Mam was dość! - Wybiegła z pokoju i trzasnęła drzwiami.
*** Sylwia ***
Dlaczego one do cholery mnie nie rozumieją? Przecież... Gdyby były na tym samym miejscu dowiedziały się jak to jest. Nie wiem dlaczego, ale mam już taki charakter. Lubię flirtować i nie przejmuję się zbytnio innymi. Tyle, że faktycznie to może wydać się dziwne, no bo obecnie wygląda na to, że mam dwóch różnych chłopaków. Ale one mną nie decydują. Przecież one się za bardzo tym One Direction podniecają. Przecież to są gwiazdy! Mają miliony fanek i fanów. . . Prędzej czy później zostaną same i będą ryczały. A zresztą za dwa miesiące, niecałe dwa miesiące musimy wrócić do Polski. Więc jestem tu, żeby się zabawić, a nie żeby siedzieć na kloszu z jednym chłopakiem przez dwa miesiące. - Poszłam do parku nieopodal domu zespołu.

Może być? :D Zaczynamy coraz bardziej się rozkręcać, a pod koniec blogowych wakacji będą najlepsze wpisy ;D. To my tak może poprosimy o 40 wejść i 3 komentarze? Mamy nadzieję, że będzie coraz więcej komentarzy i wejść, po prostu z czasem. Jeżeli nie zaglądałaś jeszcze w zakładkę "Pomóż" to prosimy o zajrzenie tam. Bardzo nam tym pomożecie, a przy okazji będzie coś dla was -może mniej trzeba będzie czekać na wpisy :D Do następnego! ;* 

czwartek, 21 marca 2013

The holiday home.

Kiedy dziewczyny wreszcie wypłynęły na brzeg chłopacy i Sylwia czekali przy jakimś lesie, przy dosyć wysokim płocie...
M: Zajebista niespodzianka. Nie, dziękuję, nie chce mi się w takim momencie uprawiać parkouru. 
Z: Mówiłem, lepiej było nie ubierać, ani obcasów, ani koturnów..
M: Trzeba było nie wrzucać debilnego aparatu do wody...
I: Ap ropo aparatu, nie ma fotek? - Chłopacy zaczęli się śmiać.
M: No o co wam chodzi?! 
I: Kto będzie taki dobroduszny i powie o co kurwa tu chodzi...?!
H: Skaczecie przez płot, a zdjęcia.. Nie mogę.... <śmiech>
I: Bo was... Gadać o co chodzi!
N: Jest trochę dużo fotek...
Lo: Waszych...
Li: Już nie tylko w aparacie....
I&M: CO WY ZNOWU ZROBILIŚCIE?!
Z: Właśnie usłyszałyście...
I: Mogłam sobie skopiować zdjęcie Harrego.. Miałabym czym grozić!
M: Gdzie te zdjęcia?! Podli jesteście...! 
1D: Nie gadać, skakać!
I: No wiecie. Pozwolę powtórzyć, że mam spódniczkę i będzie mi widać za dużo!
H: I tak już widzieliśmy Cię na bieliźnie.
Z: I nie tylko... <śmiech>
I: Sugerujecie coś?!
M: I tak mam gorzej! Mnie te barany na zdjęciach uwiecznić musieli...
Z: Maju kochana... Myślisz, że ja nie posiadam czegoś takiego jak APARAT?
M: Zajebiście, czyli że macie więcej fotek mam rozumieć?
H&Z: Tak..!
Lo: A my znowu nie w temacie...
I: W temacie, w temacie. Fotki widziałeś, to i tak za dużo.
M: Zayn, czyli myślisz, że teraz przestaniemy się tym martwić i się poddamy? I tak odzyskamy te fotki... A jeżeli na TWOIM aparacie są gorsze fotki niż na aparacie Hazzy, to chyba ci łeb na gilotynie zetnę.
I: A pro po.. Czemu się tak na nas uwzięliście?
Z: No bo..
H: Wiecie no..
Lo&Li&N: Zakochali się! - I Harry, Zayn, ja i Maja zrobiliśmy się czerwoni..
M: Izka, mdleję... 
I: Czyli, że niby sławni chłopacy zakochali się w nas, z innego kraju, dziewczynach które nigdy nic nie brały na poważnie?
Lo: Tak. 
Li: Nie inaczej...
N: Teraz tylko ja zostaję sam...
Li: Niall, zawsze masz jedzenie...!
N: Pocieszyliście...
Z: Skaczemy wreszcie?
M: Tak, my, bez butów, ja bez bielizny, Iza w spódnicy i stringach... Zajebiście dobry pomysł!
Z: No Jezu. Widowisko przynajmniej będzie! 
I: Jeszcze lepiej...!
M&I: Pocieszyłeś!
I: Zgoda, przejdę przez ten jebany płot, ale idę pierwsza.
H&Z: Nie, nie.. Ostatnia!
M: Zaiście. Już mi się przeklinać nie chce, to wywołuje we mnie tylko gorsze emocje...
Z: Majka idzie za mną! 
M: Jeszcze czego!!! - Zayn przeskoczył już przez płot.
Z: Cykor! 
M: Sam jesteś cykor! 
Z: Ale przeskoczyłem!
H&I: DALEJ! - Majka wdrapała się, i zeskoczyła prosto na Zayna.
M: Nie..Jestem... CYKOR! Zrozumiano?!
Potem po kolei skoczyli wszyscy za wyjątkiem mnie, bo niestety musiałam skakać ostatnia, sprzeciwy nic nie dały, wcześniej skoczyć mi nie pozwolili...
I: Możecie się chociaż w drugą stronę odwrócić?
1D: Nie...!
M: To ja jednak miałam szczęście, że skakałam tylko po Zaynie...
I: No to ja nie idę...
Z: Też miałem szczęście...
M: Ja pierdolę.... JAK JA MOGŁAM SIĘ NIE SKAPNĄĆ?! 
Z: <śmiech> Nie wiedziałem, że umiem sterować dziewczynami!
S: A ja w razie co mam te ciuchy co kupiłyśmy.. Dać Ci Maja?
M: Ta, i będę się w lesie ubierać. Super normalnie! Izka, skacz, ja już chcę być w hotelu... 
S: Amm.. Złe wieści.
M: Nic nie może być gorszego...
S: Kupiłaś sobie krótką sukienkę...
M: Izka, skacz, błagam... Ja tu umrę!
I: A ja umrę jak skocze. . . 
M: SKACZ!!!
I: No dobra... Ale weź chociaż Zayna! On się będzie chichrał...
M: Nie odciągniemy go...
I: Wiesz, że go odciągniesz.
M: Śnisz sobie. Prędzej jeszcze raz rzucę się z mostu. 
I: Dobra.. Idę...
M: No nie rób mi tego, błagam... 
I: Dobrze, mamusiu.. Może dam radę... boję się mamusiu...
M: NIENAWIDZĘ CIĘ! Dawaj to... Chodź, Zayn... - Wyrwała Sylwii torbę z ubraniami.
I: A ty jeszcze tak śmiało go zapraszasz...<śmiech> - Szybko zaczęłam się wspinać, żeby mieć to już za sobą. Najgorsze to, że jak teraz zeskoczę mogę złamać rękę...
M: Zamknij się i skacz zanim zmienię zdanie...!!! 
I: Mam się zabić?
Lo: W razie co zawieziemy Cię do szpitala.
I: Pocieszenie.
M: Mam już dość! - Szarpnęła za płot po czym spadłam na Harrego niszcząc swoją spódnicę.
I: Ej!!!
M: To ja specjalnie idę się przebrać z tym debilem, a ty jeszcze się wahasz?! Poświęciłam się dla ciebie!!!
I: Miło mi... Dzięki tobie wszystko mnie boli i spódnica mi się przerwała!
M: No wiesz, ja po prostu skoczyłam na Zayna, przy okazji porwały mi się spodenki i musiałam iść się ubrać w lesie, a dla ciebie poszłam na dodatek ubrać się z Zaynem.... To mi wystarczy...!
I: Dobra, Sylwia, dawaj mi lepiej ciuchy...
S: Ale szybko! NIE-SPO-DZIAN-KA!
M: Ty i te twoje wiwaty... - Izka poszła się szybko przebrać. Potem chłopacy zaprowadzili nas na jakieś odludzie. Był tam dom, dość duży i ładny, ale niestety był po drugiej stronie jeziora.
Z&H: Na pokład! 
M&I: O co tu chodzi?
1D: Wsiadać nie gadać!
M: Ale po co?!
H: Zobaczycie...
I: Mam nadzieję, że ta niespodzianka będzie warta skakania przez płot, rozerwanych ubrań i tym podobnych...
Z: Po prostu wsiadajcie... - Dziewczyny weszły ostrożnie u usiadły oglądając się ciągle w stronę domku. Obok nich usiedli Zayn i Harry. 
***
Z: Przyznaj się, chyba byłaś wtedy zazdrosna...? 
M: Nie powiem...
Z: Mów...
M: Byłam, no i co...? - Zarumieniłam się.
Z: Tylko pytam...! 
M: Serio zrobiliście kopie tych zdjęć...?
Z: No, ale fajnie wyszłyście...
M: Tak, zaje. Ty pół nagi, ja pewnie naga.. Wystarczy mi to, że podniosłeś mi sukienkę, więcej wiedzieć nie chcę, bo się załamię..
Z: No wiesz, ja mam te fotki na telefonie.. <śmiech>
M: Tak, bardzo śmieszne...
***
I: I ze spotkania nici.
H: Nie prawda. Spotkaliśmy się.
I: No, ale tak sam na sam, mieliśmy porozmawiać, dalej się poznawać...
H: Szczerze?
I: Szczerze.
H: To było planowane.
I: Kolejny wasz wkręt...
H: Taaak... Wiele takich będzie coś czuję...
I: Pocieszasz, wiesz...
Li: Jesteśmy!
***
Po tym jak wszyscy wyszli, podeszliśmy do domku.
M: Mamy rozumieć, że on jest wasz, tak?
Z: Nie, właśnie idziemy okraść cudzy dom. Wchodź.
I: Przytulnie tutaj..!
S: Ta, nieźle... 
H: Chodźcie, pokażemy wam resztę domu! - (Jeżeli chcesz zobaczyć rozkład domku letniskowego 1D, po prostu wejdź w zakładkę "Domek letniskowy" :] )
Majka ciągle trzymała za rękę Zayna, Izka Harrego a Sylwia Nialla. Chłopacy pokazali dziewczyną gdzie toaleta i poszli do swoich pokoi. 
***
H: I widzisz? Wyszło nam.
I: Na nasze szczęście...
H: Fajnie, że przeżyłaś drogę... <śmiech>
I: Bardzo śmieszne. 
H: Oj, ale się chyba nie obrazisz? 
I: No, nie wiem. Bynajmniej mam za co... - Hazza pocałował mnie prosto w usta.
H: Nie mogłem się powstrzymać... - Zaśmiał się.
I: Czekaj, mam rozumieć, że ty serio się we mnie zakochałeś...? - Spojrzałam mu prosto w oczy, w których pewnie lśniła iskierka nadziei, która może zmieni całe moje życie. No bo, kto nie przyzna, że sławna osoba, która się w tobie zakocha, może zmienić całe twoje życie.
H: No wiesz... Tak.. - Zarumienił się lekko.

I: Nie no, to nie jest realne życie, to nie jest prawda, ja tylko śnię...
H: A wolisz śnić?
I: Nie! - Rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam. On mnie nie odrzucił... On chyba serio mnie kocha!
H: Czujesz to co ja?
I: A dokładniej?
H: Serio nie wiesz?
I: Hmm, tak, czuję, że chyba Niall robi naleśniki. - Zaczęliśmy się śmiać.
H: Odpowiesz kiedyś?
I: Że cię kocham? 
H: A już zwątpiłem...
I: Masz grzech! Jak mogłeś w to wątpić?
H: Sam nie wiem....
I: Idziemy na dół? Bo się chyba zasiedzieliśmy...
H: Po co?
I: Kiedyś trzeba wracać, a niedługo będzie późno... 
H: Już jest późno, fakt pewien...  ***
Usiedliśmy na łóżku. Przez kilka minut w pokoju tkwiła głucha cisza. 
Z: Znowu możemy pogadać, i nie wiem jak ty, ale jakoś teraz wszystkie tematy mi wypadły z głowy...
M: Też tak mam... Ale jeden temat znalazłam.
Z: Jaki?
M: Porozmawiajmy o sobie....
Z: No dobra, pomyślmy, czego o mnie nie wiesz...
M: Wiem, że jesteś muzułmaninem, lubisz dziewczyny, które noszą kapelusze, umówiłeś się kiedyś na 3 randki tego samego dnia, jesteś "człowiekiem nocy", pierwszy raz całowałeś się w wieku 17 lat, palisz, jesteś w typie bad boya, 2 razy wywalili cię ze szkoły za bójki, lubisz niebieski, chciałeś nazwać wasz 1 album "Zayn and the Boys", masz małe znamię koło wargi..
Z: No to wiesz o mnie trochę.. Dużo...
M: Wiesz, jeszcze znam kilka twoich przysłówek...
Z: Ciekawe, jakie pamiętasz?
M: Podejmij ryzyko, kiedy chcesz znaleźć miłość...
Z: Serio dużo o mnie wiesz...
M: Nie przeszkadza ci, że jestem blondynką, skoro wolisz brunetki?
Z: Przecie masz brąz pasemka. 
M: A ciekawe, co ty o mnie wiesz...
Z: Hmm, lubisz kolor niebieski, w całym życiu całowałaś się tylko 2 razy, lubisz straszne książki, nie przepadasz za noszeniem bielizny, masz wiele wpadek, o których nikt nie wie, prowadzisz pamiętnik już od 12 lat, uważasz, że jesteś gruba, po swoim byłym masz uraz do chłopaków [..]
M: Chyba już nie... <śmiech>. A poza tym, nie uważam, tylko jestem gruba!
Z: Anorektyczka...
M: A to ciebie fani podejrzewali o anoreksję zauważ. 
Z: Ciekawe, czy to dobry moment.
M: Moment na co? - Zaczął mnie namiętnie całować. 
Z: Masz gumę do żucia?
M: Przeszkadza ci to?
Z: Nie.. Ale daj połowę!
M: A bierz, mam jeszcze! - Zaczęłam się śmiać, i poczułam, że Zayn zabiera mi z ust gumę, przerywając tym samym pocałunek.
M: Ej! Miało być pół! 
Z: Ale podobno jeszcze masz...!
M: Bardzo śmieszne! A wiesz.. Wy serio się w nas zakochaliście? 
Z: Teraz mi to obojętne jak to powiem... A co, nie widać?
M: Nie no, ty serio mówisz?!
Z: Nie, na niby.... - Zaczął mnie łaskotać.
M: Wow, miałyśmy tylko przylecieć na wasz koncert, a nie was poznawać bliżej, ale... Nie no, flirtować chyba możemy? 
Z: Mam do ciebie pytanko.
M: Pytaj.
Z: Odwzajemniasz to?
M: Wiesz... Po Patryku cały czas "boli mnie serce"... Nie wiem, czy jeszcze umiem się zakochać..
Z: Bardzo śmieszne! - Zaczął śpiewać kawałek ich piosenki "She's Not Afraid"
"Ona nie boi się całej uwagi,
nie boi się dziko biegać,
jak to się stało, że boi się zakochać?
Nie boi się strasznych filmów, 
lubi sposób, w który całujemy się w ciemności.
Jak to się stało że tak boi się zakochać?"
M: Zapytaj tego debila...
Z: Nie rozumiem, jak można było zostawić dla innej taką dziewczynę jak ty? - Spojrzał mi prosto w oczy.
M: Chyba masz na mnie dobry wpływ...!
*** 
Gdy my, Harry i Zayn zeszliśmy na dół zobaczyliśmy, że Niall coś gotuje, Liam i Louis rozmawiają i oglądają TV a Sylwia siedzi przygnębiona.
I: Też bym się tak czuła, ona tylko siedzi tam sama... 
M: Racja... Poprawimy jej humor?
I: Jasne... - Rozmawiały szeptem i zaśmiały się.
Podeszłyśmy do niej po cichu i naskoczyłyśmy na nią znienacka, żeby ją przestraszyć.
S: Ja.. Chcecie, żebym dostała zawału?!
M: Zawsze Ci tak robimy.
S: Niestety wiem... - Znowu oparła się łokciem o stół i patrzała w okno. 
I: Co jest?
S: Dużo. Dziwnie się czuję, a najgorsze jest to, że.. - Zaczęła szeptać.
S: Że chłopak z którym wymieniłam się numerami chce się spotkać, a Niall jakieś 5 minut temu wyznał mi miłość i zapytał się czy będę jego dziewczyną.
M: A co w tym strasznego?
S: To, że nie umiem wybrać. Wiem, że Niall prędzej czy później mnie zostawi... A zresztą, za dwa miesiące urwę kontakt z obojgiem.
I: Skąd ty to możesz wiedzieć. . . 
M: Chyba pierwszy raz nie możesz się zdecydować na chłopaka. Znając Ciebie miałabyś gdzieś obojgu.
S: No niby tak... 
I: A pro po.. Co odpowiedziałaś Niallowi?
S: Zgodziłam się. Ale nie wiem, czy nie będę żałować.
I: Nie będziesz. Niall jest świetny.
M: Tej, tej. Uważaj bo jeszcze Harry usłyszy!
H: A o co chodzi.
I: Nic, nic.. - Odpowiedziałam.
I: Ogłupiałaś? - Szepnęłam do Mai. 
Li: Nie uważacie, że powinniśmy wracać już do hotelu? 
H&Z: Nie..
N: Wiecie, mamy tutaj 5 łóżek...
I&M&S: To my już idziemy do hotelu..!
Wybiegłyśmy szybko, chociaż i tak nikt się tym nie przejął.
** Perspektywa 1D ***
H: I tak za daleko nie zajdą.
Li: Kilka faktów?
H: 1. Nie umieją pływać łodzią.
Z: 2. Nie znają drogi.
H: 3. Jest ciemno, w związku z czym nie przeskoczą płotu.
Z: 4. Nie wpuszczą ich o tej godzinie do hotelu...
N: Dobra, nie rozpędzać się.. A co jeśli no nie wiem. Utopią się? Porwą je? 
H: Coś czuję, że dały by sobie radę.. <śmiech>
Trochę długi wyszedł. Mamy nadzieję, że dacie radę? Poprosimy 3 komentarze i 40 wejść. Ciekawe, czy dacie radę. My mamy postów w przód tyle, że nie odnajdujemy się w tym wszystkim, więc jak by gdzieś było coś typu "Iza ubrała, a Syliwa" To znaczy, że zapomniałyśmy dać linku do stroju.. :D Miłego czytania naszego pierwszego zboczonego i dziwnego wpisu.